Od thrillerów naprawdę wiele wymagam. Pierwszy lepszy mnie nie zadowoli, więc rzadko po nie sięgam. Przede wszystkim chcę, by fabuła mnie zaskoczyła, bym do samego końca nie mogła przewidzieć, kto zabił i z jakiego powodu. I na szczęście w najnowszej książce Rachel Abbott tak właśnie było. Do ostatniej strony nie miałam pojęcia, co wydarzyło się w życiu Evie i Marka, czyli głównych bohaterów.  "Zmuszona, by zabić" to emocjonalny rollercoaster dla czytelnika. Dzieje się w tej książce tak wiele, że po kilkunastu stronach mamy już co najmniej 3 osoby, które podejrzewamy o morderstwo. Z biegiem stron, gdy jesteśmy już pewni mordercy, nagle akcja zmienia bieg i nic już nie jest takie jak było. Od początku zaczynamy nasze małe śledztwo,  razem z sierżant Stephanie King (swoją drogą fajny pomysł na  bohatera) próbujemy ułożyć cały bieg zdarzeń. I już czujemy satysfakcję, że bylibyśmy idealnymi detektywami śledczymi, myślimy, żeby zmienić zawód, aż tu nagle bum! Całe nasze przypuszczenie wali się jak domek z kart. Przecieramy oczy ze zdumienia, przecież to niemożliwe. A jednak. Rachel Abbott zrobiła nas w balona. Ja do dziś nie potrafię uwierzyć w to, jak potoczyła się akcja tej książki. I jeśli wszystkie książki tej autorki są tak genialne, to muszę koniecznie po nie sięgnąć.