Gwiezdny przypływ (Brin David) - nudne, bohaterowie mi się mylą, i właściwie nic mnie nie obchodzą.

Szyfr, muzeum i sykomora czyli Gdzie jest skarb prapradziadka (Rynkowski Robert M.) - taki fajny tytuł! Kupiłam dla córki, ale pudło, bohaterki mają 11 lat, już za mało. Sama nie dałam rady, drętwy język.

Światy Dantego (Kańtoch Anna) - nie moje klimaty, poddałam się na drugim opowiadaniu.

Miecz Shannary (Brooks Terry) - kuszący tytuł, temat - wydawałoby się - atrakcyjny, serial w telewizji (nigdy nie trafiłam na pierwszy odcinek, więc nie oglądałam) - co mogło pójść nie tak? Zaczęło się od durnot typu: bohater wraca z podróży do domu i odsuwa rygle w drzwiach. Od zewnątrz... Krótko potem wioskę nawiedził potwór i tylko jeden pies szczekał na niego... Później co kilka stron deus ex machina. Jeszcze magiczne kamienie da się zaakceptować, w końcu były od początku podróży, ale nagłe magiczne przeniesienie bohaterów do odległego miasta już nie.
Kiepsko się czytało poza tym. Najwyżej kilkanaście stron jednorazowo.