Dodany: 19.03.2005 11:01|Autor: Mroczna Elfka

Redakcja BiblioNETki poleca!

Książka: Gambit magika
Eddings David

1 osoba poleca ten tekst.

...


"Gambit Magika" jest trzecią z kolei (po "Pionku Proroctwa" i "Królowej Magii") książką z cyklu "Belgariada", pióra Davida Eddingsa. Mówi się, że "środkowe" tomy są zawsze najsłabsze - w pierwszych zawiązuje się akcję i snuje intrygi, w ostatnich - rozprawia z wrogami bohaterów i zmierza do "wielkiego finału". A książki pomiędzy stają się "zapychaczami", które autorzy wypełniają nudnym (i nierzadko bezsensownym) przeganianiem bohaterów z miejsca na miejsca (a co! Mapkę można narysować i pochwalić się światem...), pod przykrywką zbierania komponentów do potężnego czaru, gromadzenia "absolutnie niezbędnych" artefaktów lub innym nieprzekonującym pretekstem. Spieszę więc poinformować, że trzeci tom "Belgariady" trzyma poziom. Niestety - każdy, kto miał kontakt z prozą Eddingsa, domyśla się, że nie należy przeceniać powyższej wiadomości.

W "Gambicie Magika" poznajemy dalsze losy czarodzieja Belgaratha, jego córki Polgary i wnuka Gariona. Autor już wcześniej uznał, że troje bohaterów to stanowczo za mało, więc wspomnianym powyżej postaciom towarzyszy spory tłum. Wszyscy są szlachetnie urodzeni, wszyscy niezbędni i wszyscy wyróżniają się jakimiś specjalnymi umiejętnościami - aż prosi się o porównanie do hollywoodzkiej śmietanki. W tak doborowym towarzystwie dość dziwnie wypada Durnik - zwykły kowal z gospodarstwa, w którym wychowywał się Garion. Szkoda, że ilość nie idzie w jakość i na kartach książki każdy z potencjalnie ciekawych charakterów wypada dość bezbarwnie. Rozterki bohaterów nie przekonują, a sposoby rozwiązywania problemów emocjonalnych przypominają porady z poradników "Gdy twój przyjaciel ma depresję", "Naucz się walczyć ze strachem" czy "Jak królowa może wyładowywać frustracje?".

Opisy wypadają bardzo blado - niby nie brak szczegółów, ale podczas czytania odnosi się wrażenie, że autor książki dokądś pędzi, mając w głębokim poważaniu takie drobiazgi, jak budowanie klimatu. Lektura może i nie jest męcząca, ale ciężko nazwać dobrym tekst, przez który po prostu przebiega się wzrokiem - bo taki właśnie odruch wywołują opisy. Z dialogami jest niewiele lepiej. Wprawdzie skuteczniej przykuwają uwagę, to jednak wydają się naciągane i sztuczne (czyżby autor spisywał ze wspomnianych wyżej poradników?), a bohaterowie wciąż popisują się wymuszonym humorem - ich rozmowy miały zapewne być zabawne i błyskotliwe, lecz Eddingsowi nie do końca się udało - w całej książce jest dosłownie kilka fragmentów, które wywołują uśmiech.

Fabuła przypomina porządną sesję w klimatach fantasy - grupa Bohaterów podróżuje po świecie, ściga Złego Maga, ucieka przed Wrogami, a po drodze przeżywa Przygody. Szkoda tylko, że mimo natłoku zdarzeń czytelnik ma wrażenie, że przez większość książki nic się nie dzieje. Eddings nie wykorzystuje własnych pomysłów, nie potrafi oddać klimatu strachu (podczas przeprawy przez nawiedzony Maragor - podobno bohaterowie boją się zjaw, lecz czytelnik musi uwierzyć autorowi na słowo), zagrożenia (walka z Grulem) czy chociażby klaustrofobii (podróż przez jaskinie). W efekcie otrzymujemy radosne "hack´n´slash", którego bohaterowie, pomiędzy jedną walką a drugą, zabawiają się wzajemnie błyskotliwymi żartami lub starają wspierać w cierpieniu (którego opis, nawiasem mówiąc, też nie przekonuje).

Warto jednak wspomnieć o Ulgo - ludziach mieszkających głęboko w jaskiniach i potrafiących przenikać przez kamień. To właśnie oni, tak samo jak Świetliści z "Kronik Tamuli", najbardziej zapadają w pamięć. Niewątpliwie oryginalna "rasa" oraz brak typowych dla fantasy elfów i krasnoludów to atut Eddingsa. Szkoda, że jeden z nielicznych...

Jak wynika z powyższego, "Gambit Magika" to lektura "łatwa i przyjemna" - jedynym wysiłkiem umysłowym, do jakiego Eddings zmusza czytelnika, jest nagromadzenie nazw krain geograficznych, imion i plemion. Próba zapamiętania, że Gorim jest dobry, ale Grolimowie są źli i jak rozróżnić Alornów, Angaraków i Arendów.

Na koniec wypada wspomnieć nieco o wyglądzie książki. Pierwszym skojarzeniem ze słowem "okładka" jest przymiotnik - "kolorowa". Barwny rysunek, na którym widnieje tytuł książki i nazwisko autora - choć czcionka ładna, na tle ilustracji staje się odrobinę nieczytelna i nie sprawia wrażenia dopasowanej. Sam obrazek przedstawia jedno z mniej istotnych wydarzeń w książce i niezbyt zachęca do kupna. Wewnątrz znajdziemy czarno-białe, dość ładnie przygotowane mapki: dużą na początku i szczegółowe przed każdym rozdziałem - niewątpliwa atrakcja dla fanów, rzecz całkowicie zbędna dla przeciętnego czytelnika.

Fanom Eddingsa wystarczy napisać "ta książka jest dokładnie taka sama, jak wszystkie inne" - czy jednak można polecić "Gambit Magika" komukolwiek innemu? Cóż, jeśli ktoś szuka niezobowiązującego czytadła lub inspiracji do następnej sesji, może spokojnie sięgnąć po "Belgariadę". Polecam jednak zaopatrzyć się od razu w cały pięcioksiąg - można je, "rzutem na taśmę", przeczytać w jedną noc.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 5542
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 1
Użytkownik: Amhotep 05.05.2005 21:12 napisał(a):
Odpowiedź na: "Gambit Magika" jest trze... | Mroczna Elfka
Tak...
Czasem jak spojrzę na dumnie prężące grzbiety kolejne części Belgariady
i Malloreonu, moją ulubioną lekturę z lat dawniejszych (podstawówka), to zastanawiam się jak mogłem być tak zafascynowany tą serią, a muszę przyznać że ją uwielbiałem.
Teraz muszę przyznać Ci rację co do każdej uwagi w twojej recenzji.
Nic dodać, nic ująć.
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: