Dodany: 18.03.2005 13:36|Autor: errator

Pigułki czasowe, sztorgi i światy alternatywne


Czegóż tu nie ma? Pigułki halucynogenne, które przesuwają bohaterów w czasie albo w alternatywną rzeczywistość; Ziemia w obliczu konfrontacji ze swymi przodkami z gwiazdozbioru Lilistar i jednocześnie tocząca wojnę z obcą rasą chrząszczy, reggsów; sztuczna ewolucja malutkich wózków, którą zupełnie nieświadomie rozpętuje jeden z pracowników Tijuańskiej Korporacji Futer i Farb.

No właśnie. Tu wszystko się zaczyna - w Tijuańskiej (czyt. tichuańskiej) Korporacji Futer i Farb, gdzie pracuje główny bohater, niejaki Eric Sweetscent - sztorgochirurg. Jego zadaniem jest dbanie o zdrowie szefa firmy, Virgila Ackermana, któremu od czasu do czasu trzeba wszczepić w miejsce zużytego organu jego sztuczny odpowiednik, czyli właśnie sztorg. Pewnego dnia Virgil proponuje Ericowi rekreacyjny wyjazd do Wash-35. Jest to sztuczna kraina Virgila - wierna kopia jego rodzinnego miasta z lat dzieciństwa, którą bogacz przechował we wspomnieniach i pieczołowicie odtworzył na Marsie.

Na miejscu okazuje się, że to był tylko pretekst, bo głównym celem wyprawy jest przeniesienie się Erica do Cheeyane - głównej kwatery naczelnego sekretarza ONZ, Gino Molinariego. Mężczyzna ten jest nieustannie na coś chory, lecz wbrew zaleceniom lekarzy nie chce używać sztorgów. Z tego powodu regularnie występują u niego śmiertelne przypadłości, takie jak zapaści, zawały i nowotwory. Jednak z niewyjaśnionych przyczyn w pewnych okolicznościach zmiany te cofają się samoistnie. Choć rządzą tym pewne prawidłowości, nikt, kto patrzy z zewnątrz, nie domyśla się, że te nagłe zasłabnięcia i śmierci kliniczne są jedynie częścią gry, którą przebiegły polityk prowadzi z Freneksym, ministrem lilistarczyków, a stawką jest los wszystkich Ziemian.

Cała ta historia osnuta jest na tle konfliktu pomiędzy Erikiem a jego przebiegłą żoną: miłość i nienawiść w odwiecznym tańcu znudzonego sobą małżeństwa, w które to uczucia za sprawą dziwacznego narkotyku JJ-180 miesza się przeszłość, przyszłość oraz tajne służby Ziemi i cywilizacji Lilistar.

Jak widzicie, wątków starczyłoby na co najmniej kilka powieści. Do tego natrafimy na wiele celnych obserwacji psychologicznych oraz typowo dickowski, mroczny klimat, w którym nikt nie wie, kto jest kim. Z tego powodu wydaje się, że jest to do doskonała lektura na kilka wieczorów; niestety...

Niestety, jakoś zabrakło mi w tym wszystkim spójności - zbyt wiele wątków i ciekawie zaczętych zagadek zostaje niewyjaśnionych, a te doprawadzone do końca, pozostają jakieś takie niedorobione i zagmatwane. Do tego książka pisana jest w gorączkowym - chciałoby się wręcz rzec - narkotycznym pośpiechu, który burzy nasz porządek przyswajania faktów. Ale oczywiście to nie jest takie ważne. Ważne, czy warto po to sięgnąć?

Ujmę to tak: jeśli dopiero poznajecie prozę Dicka, to chyba lepiej zacząć od jego bardziej znanych pozycji takich jak "Ubik" albo "Blade Runner"; jeśli zaś - tak jak i ja - lubicie to delikatne rozmycie pomiędzy jawą i snem, będzie to doskonała lektura na kilka wieczorów. Wtedy też przeczytacie w nagrodę doskonale zapadające w pamięć i często cytowane ostatnie zdanie powieści: "Taksówka wznosiła się ku Tijuańskiej Korporacji Futer i Farb" :-)

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 3604
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: