Dodany: 24.11.2019 18:50|Autor: Asienkas

Książka z mocnym morałem


"- Pan jest samobójcą – powiedział Hawks. - A ja mordercą. - Hawks zaczął się odwracać. - Będę zmuszony zabijać pana raz po raz na różne niewiarygodne sposoby"[1].

Nie byłoby nic niezwykłego w powyższych słowach, gdyby nie fakt, ze wypowiedział je przyszły zleceniodawca do osoby, którą ma przekonać do wykonania zadania. Taka właśnie jest książka "Ten cholerny Księżyc". Nietuzinkowa i bezpośrednia. Zaskakująca nas każdym napisanym słowem.

Fabuła
Na Księżycu zostaje znaleziony tajemniczy obiekt. Każdy, kto do niego wchodzi, ginie. Naukowcy próbują dowiedzieć się, czym jest i jakie reguły rządzą w jego wnętrzu. Al Baker to typ ryzykanta. Pociąga go wszystko, co niebezpieczne. Kiedy dostaje propozycję eksploracji obiektu, podejmuje ryzyko. Jakie będą konsekwencje jego decyzji?

Kiedy czytelnik zasiada do czytania recenzji książki, to oczekuje, że recenzent krótko przedstawi mu fabułę. "Ten cholerny Księżyc" to książka nietypowa. Tak naprawdę nie da się w słowach streścić, o czym ona jest. Tu fabuła spada na dalszy plan. Jest tłem do tego, co autor chce nam powiedzieć.

To co w takim razie Algis Budrys chce przekazać swoim czytelnikom?
Powieść ta jest nieco filozoficzna. Wiem, że to słowo może nieco odstraszać, ale nie taki diabeł straszny, jak go malują. Podczas czytania przypomniał mi się mój profesor od historii filozofii. Potrafił on wspaniale i przystępnie opowiadać o tych wszystkich wielkich myślicielach. Przyrównywał ich tezy do życia codziennego i zamiast zarzucać nas trudnymi terminami, podawał przykłady pomagające nam je zrozumieć. Algis Budrys działa podobnie. Bohaterowie powieści prowadzą dialogi o życiu, trwaniu, przemijaniu, a w nich zawarto pełno trafnych metafor i ciętych ripost, np. porównanie człowieka do żuka, nieumiejącego wydostać się z puszki, do której wszedł. Chwilami trzeba się nieco skupić, żeby nie zgubić sensu wywodu, ale warto się odrobinę wysilić, bo zakończenie jest naprawdę mocne.

"Ze wszystkich istot żyjących na świecie tylko Człowiek myśli jak Człowiek"[2].

"Ten cholerny Księżyc" to jedna z tych książek, które mogą mieć wiele interpretacji. Dopiero co przeczytałam jedną z jej recenzji i autorka porusza w niej ciekawą kwestię. Napisała, że zamiast słowa Księżyc można wstawić do tytułu cokolwiek i wtedy książka staje się historią o was. Aż podskoczyłam z wrażenia i wykrzyknęłam: O, TAK! To stwierdzenie najlepiej podsumowuje tą powieść.

Okładka
Okazuje się, że wystarczy prosty rysunek i trzy kolory (czarny, biały, czerwony), żeby uzyskać oszałamiający efekt. Okładka jest prosta, klasyczna, ze smakiem. Po prostu idealna. Nie tylko ja ją pokochałam. Kiedy wyjęłam książki z koperty, córeczka dłuższą chwilę się jej przyglądała, po czym wydała z siebie głośne "łaaałłłł". Nawet najmłodszym się ona podoba.

Podsumowanie
Algis Budrys pod przykrywką powieści sci-fi przemycił uniwersalną treść, która zmienia się wraz z czytelnikiem. Książkę można rozumieć na różne sposoby. Zależnie od nastroju, życiowego doświadczenia, chwilowych rozterek każdy spojrzy na nią inaczej i wyciągnie swoja własną mądrość. "Ten cholerny Księżyc" napisany jest w sposób przenikliwy i inteligenty, a zarazem prosty i przystępny. Z każdym słowem zbliża się do finału, wobec którego najbardziej zatwardziały czytelnik nie może być obojętny.

[1] Algis Budrys, "Ten cholerny Księżyc", przeł. Lech Jęczmyk, wyd. Zysk i s-ka, 2019, s. 45.
[2] Tamże, s. 168.

[recenzja ukazała się na blogu]

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 184
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: