Dodany: 15.09.2019 16:49|Autor: Alos

W poszukiwaniu wiedzy ostatecznej


O Danie Brownie było głośno kilka lat temu za sprawą jego dwóch książek: "Anioły i demony", które otwierały cykl o przygodach Roberta Langdona, i "Kod Leonarda da Vinci". Obie poruszały tematykę symboli, tajemnic i ukrytych znaczeń oraz osadzone były w tematyce kościelnej. W przypadku drugiej pozycji część czytelników uwierzyła, że teorie przedstawione w powieści są autentyczne, co tylko pomogło rozkręcić serię. Od tego czasu autor systematycznie rozszerza uniwersum Langdona, które aktualnie liczy sobie pięć tomów. "Zaginiony symbol" jest trzecim z kolei.

Profesor Robert Langdon, specjalista od symboli dostał telefon z prośbą. Prośbą, której nijak nie można odmówić, chodzi bowiem o odczyt w budynku Kapitolu. Dzwoniono z biura jego bliskiego i bardzo wpływowego przyjaciela Petera Solomona. Ze względu na nieprzewidziane wypadki nie ma czasu na ustalenie szczegółów, a Langdon ma raptem kilka godzin, żeby wszystko przygotować i dostać się do Waszyngtonu. Na miejscu szybko okazuje się, że nikt nie wie o odczycie, jaki miał się odbyć. Przy próbie dodzwonienia się do przyjaciela i wyjaśnienia sprawy telefon odbiera jego asystent, który informuje Roberta, że odczyt jest fikcją, Solomon nie ma pojęcia, że Langdon jest w stolicy, a za wszystkim stoi on, tajemniczy Mal’akh – osoba, która dotarła na sam szczyt masońskiej drabiny wtajemniczenia i ma zamiar wykorzystać ich najskrytszą tajemnicę, a Robert mu w tym pomoże. W jednej z sal Kapitolu zostaje znaleziona odcięta ludzka ręka. Ręka Petera.

W trzeciej odsłonie swojego cyklu Dan Brown wziął w końcu na warsztat wolnomularstwo, co stanowi ciekawą odskocznię od chrześcijańskiej tematyki z dwóch poprzednich książek. Masoneria to temat bardzo wdzięczny dla serii, bo przepełniona jest symbolami, sekretami i masą teorii spiskowych, od ukrywania tajemnic wszechrzeczy po globalny spisek mający doprowadzić do depopulacji ludzkości czy tajny światowy rząd, który z ukrycia kieruje całym globem.

Książka potrafi przykuć uwagę pomimo pewnych wad, psujących trochę odbiór. Przesiąknięta jest symbolami nie tylko masońskimi, ale symboliką jako taką, od starożytnej Grecji przez średniowiecznych alchemików, po późniejsze tajne zakony i organizacje. Brown przedstawia Waszyngton jako jeden wielki plac zabaw masońskich architektów i ojców założycieli Stanów Zjednoczonych, na którym co kawałek można znaleźć kolejny element układanki.

Największe zastrzeżenie mam do tego, jak przedstawiono CIA i jej najważniejszy departament, biuro bezpieczeństwa. Opisywani są jako najgroźniejsza sekcja, przed którą trzęsie się cała stolica, jednak książka pokazuje coś zupełnie innego. To banda amatorów, która ma na wyposażeniu jeden helikopter, jedno auto, dwóch informatyków pracujących po godzinach i jakichś ośmiu ludzi operacyjnych, którzy i tak nie potrafią zapewnić bezpieczeństwa nawet sobie, a co dopiero mówić o cywilach. Drugim minusem jest powtarzalność. Książka w swojej konstrukcji jest bardzo podobno do „Kodu Leonarda da Vinci”. Poszukiwania wskazówek są dość odtwórcze, ale najbardziej widać to na przykładzie antagonisty, który jest bardzo podobny do Silasa z poprzedniej części. Uwaga: po kliknięciu pokażą się szczegóły fabuły lub zakończenia utworu

Książka jest dobra i tyle. Odtwórczość nadrabia tematyką, sposobem prezentowania akcji czy językiem, który jest bardzo przystępny. Polecam, ale nie ma sensu nastawiać się na fajerwerki.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 496
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: