Dodany: 29.08.2019 11:30|Autor: UzytkownikUsuniety04​282023155215Opiekun BiblioNETki

Książka: Niewidzialne życie
Batalha Martha

2 osoby polecają ten tekst.

Jeśli inni cię nie widzą, popatrz na nich przez regał z książkami


recenzent: Dorota Tukaj

Pod historią głównej bohaterki „Niewidzialnego życia” – może jedynie opowiadaną z niewielkimi mutacjami, zależnymi od aktualnych realiów historyczno-politycznych w miejscu, w którym przyszło jej egzystować, i od kultury, która ją i jej współczesnych ukształtowała – mogłyby się podpisać setki, tysiące, ba, może miliony kobiet: i tych żyjących aktualnie w dowolnym zakątku Ziemi, i tych, po których pozostały jedynie (jeśli w ogóle) zapisy w aktach stanu cywilnego i napisy na nagrobkach. Bo od chwili, gdy wyszliśmy z epoki koczowniczych ludów pierwotnych – u których role społeczne wynikające z płci były co prawda (tak, jak zresztą i u większości zwierząt wyższych) nieco odmienne, ale jeszcze niedyskryminujące – świat począł się dzielić na dwa coraz mniej się nakładające światy: męski i żeński. Z jednej strony była w tym odrobina sensu, bo chyba żadna kobieta, zwłaszcza mająca małe dzieci, nie miałaby ochoty wbić się w kilkadziesiąt kilogramów blachy i w takim stroju gnać kilka tysięcy kilometrów w poszukiwaniu świętego Graala albo innego równie mało przydatnego rekwizytu. Ale z drugiej, to rozbicie przełożyło się na niemal całkowite wykluczenie jednego z tych światów z prawie wszystkich sfer przestrzeni publicznej – od edukacji (odsetek niepiśmiennych kobiet bardzo długo był, a w niektórych krajach jest nadal, wyższy od odsetka niepiśmiennych mężczyzn, za to nawet w najbardziej postępowych społeczeństwach aż do końca XIX wieku kobiety z wykształceniem uniwersyteckim można było liczyć na palcach), poprzez politykę (wszyscy pamiętamy, kiedy paniom przyznano prawa wyborcze) aż po religię (do dziś w świątyniach niektórych wyznań kobieta nie może nawet się modlić w głównej nawie, nie mówiąc o sprawowaniu posługi liturgicznej) – a czasem też prywatnej (nas w Europie bulwersują aranżowane małżeństwa albo mężowie, zakazujący kobiecie wyjść samotnie na zakupy czy pokazać się gdziekolwiek z odkrytą twarzą, ale przecież wcale nie tak dawno i u nas większość panien, nawet pełnoletnich, mogła wybierać jedynie między poślubieniem wskazanego przez rodziców kandydata, zamknięciem się w klasztorze lub znalezieniem się na marginesie społeczeństwa, a własne pieniądze mogła mieć dopiero jako wdowa). Nawet tam, gdzie nie było formalnych ograniczeń prawnych czy religijnych, była potężnie zakorzeniona tradycja, zgodnie z którą kobieta istniała głównie po to, by spełniać oczekiwania ojca, a potem męża…

Nie czego innego, niż dobrego zamążpójścia oczekiwał od swoich córek, Guidy i Eurídice, seu Manuel Gusmão, właściciel sklepu z warzywami. Starsza pewnego dnia przyprowadziła do domu zabójczo przystojnego studenta medycyny z bardzo długim nazwiskiem, bardzo szacownym rodowodem i bardzo pokaźnymi (przynajmniej w teorii) widokami na spadek, a kiedy już wszystko było na dobrej drodze… przepadła bez śladu. Młodsza, gdyby przyszła na świat w innym kraju i trochę późniejszych czasach, „mogłaby nawet projektować mosty”[1]; ale skoro trafiło się tak, jak się trafiło, wypadało jej się dostosować do tego, co dla niej przewidywano tu i teraz. I choć dość wcześnie w duszy dziewczynki „zrodziła się Część Eurídice, Która Nie Chciała, Żeby Eurídice Była Eurídice”[2], to nie wystarczyło, by uczynić ją kimś innym – kimś widzialnym. Widzialność wymagałaby postawienia na swoim, i to niejeden raz, a skoro rodzicom została tylko ona, musiała „przynosić im podwójną radość”[3], zapierając się samej siebie. I okazała się „najlepszą córką na świecie, córką wzorową”[4], a potem takąż żoną: „sumiennie wypełniała swoje obowiązki, prała i prasowała, była małomówna i miała ładny tyłeczek”[5]. A jakieś marzenia, jakaś samorealizacja? Próbowała, systematycznie próbowała, ale… to przecież małżonek wiedział lepiej, czy jej – która zna tylko „cztery ściany jej mieszkania, stragany na targowisku, wnętrze domu towarowego”[6] – coś ma prawo się udać, to on, który „dyskutował z innymi mężczyznami o polityce (…), miał właściwą perspektywę”[7]. To on i inni mężowie, ojcowie, synowie bez słów przekonywali swoje matki, żony i córki, że „kto mówi rachmistrzowi spisowemu, by w pole »zawód« wpisał »gospodyni domowa«, nie jest wart zbyt wiele”[8], ale gdyby tak ten „ktoś” zechciał to zmienić, pokażą mu, że jest wart jeszcze mniej…

Tę historię „niewidzialnej”, a jednak pełnej charakteru Eurídice (którą ostatecznie wyzwoli – nie fizycznie, ale przynajmniej duchowo – literatura) i jej mniej pokornej (lecz czy zwycięskiej?...) siostry relacjonuje autorka z iście latynoskim temperamentem, kreśląc jedną po drugiej barwne postacie i z jednej opowieści brawurowo wysnuwając drugą, i trzecią, i kolejną (z których każda mogłaby stanowić materiał na samodzielną fabułę, ale tak zagęszczone i posplatane dodają tylko smaku i kolorytu głównemu wątkowi). Zanim przeczytałam okładkową notę sugerującą podobieństwo „Niewidzialnego życia” do utworów „Isabel Allende, Eleny Ferrante i Gabriela Garcii Marqueza”[9], technika narracji, koloryt i klimat przywiodły mi na myśl w pierwszym rzędzie właśnie Marqueza (mimo zupełnego braku w powieści Batalhy realizmu magicznego), potem Allende. I realia bytowania mieszkańców Rio z pierwszej połowy ubiegłego stulecia, i koleje losu poszczególnych postaci ukazywane są z mniejszą lub większą szczyptą ironii, tak, jakby brazylijska pisarka od czasu do czasu puszczała do czytelników oczko, przypominając, że życie rzadko jest wyłącznie dramatem albo wyłącznie komedią romantyczną, a znośniejsze bywa, jeśli sami potrafimy w nim dojrzeć i jedno, i drugie, zaś jeszcze bardziej znośne, jeśli gdzieś po drodze zauważymy, że regał z książkami służy nie tylko temu, by go porządkować i odkurzać… Doskonale się to czyta, a przemycone między wierszami myśli – zwłaszcza ta ostatnia! – zostają w nas na długo…

[1] Martha Batalha, „Niewidzialne życie”, przeł. Katarzyna Mojkowska, wyd. Muza, 2019, s.13.
[2] Tamże, s. 78.
[3] Tamże, s. 98.
[4] Tamże, s. 98,
[5] Tamże, s. 11.
[6] Tamże, s. 45,
[7] Tamże, s. 45.
[8] Tamże, s. 45.
[9] Tamże, z okładki.


Tytuł: "Niewidzialne życie"
Autor: Martha Batalha
Tłumaczenie: Katarzyna Mojkowska
Wydawnictwo: Muza 2019
Liczba stron: 256

Ocena: 5/6

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 476
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: