„Mroczne umysły” to prequel serialu „Stranger Things” platformy Netflix, opowiadający o wydarzeniach poprzedzających o kilkadziesiąt lat historię dziejącąj się w serialu. Takie lekkie wprowadzenie do serialowego uniwersum, ale jeszcze bez sci-fi. Przyznam szczerze, że serialu nie oglądałam – chociaż od dawna mam go w planach – ale widziałam zapowiedzi i tam klimat jest zdecydowanie bardziej nadprzyrodzony. Z tego też powodu nie wypowiem się o łączeniu się wątków, ale podobno kilka kwestii pominiętych w serialu zostaje tu wyjaśnionych.

Książka utrzymana jest w stylistyce młodzieżowej, co sprawia, że czyta się ją lekko i szybko, ale też czyni ją lekturą dość przeciętną dla dorosłego czytelnika. Całość jest raczej dość monotonna i powolna. Bardzo często jesteśmy w stanie przewidzieć, co będzie dalej, i to bez znajomości serialu. Brakło mi tu dynamizmu, dreszczyku i niepewności. Znajdziemy za to dużo interesujących odniesień do popkultury przełomu lat 60. i 70. XX wieku.

Podsumowując, "Mroczne umysły" to ciekawa lektura dla fanów serialu. Jednak bez niego nie wyróżnia się niczym szczególnym. Mnie osobiście czytało się dobrze, ale bez szału. Miejmy nadzieję, że kolejne części będą lepsze. Swoją drogą, ciekawe, czy dalej będą bazować tylko na niedopowiedzianych w serialu kwestiach.

Recenzję wcześniej opublikowałam na innych portalach i księgarniach internetowych.