Dodany: 23.07.2019 16:07|Autor: Orestea

Książka: Morze krwi
Lech Monika

cytat z książki


- W jakich jednostkach byłaś?
Mocniejsze drżenie. Dłonie jeszcze bardziej zaciśnięte na kierownicy, stróżka strachu przebijająca się przez jej jaśminowo-ziemny zapach. I znowu szybkie spojrzenie na mnie. Oceniające.
- W Legii.
Nie mogłem opanować rozszerzenia oczu i lekkiego opadu szczęki.
- W Legii Cudzoziemskiej? - potwierdziłem sobie, jakby mogła być inna jednostka francuskiej armii, o której mówi się po prostu "Legia".
- Ouais. W Legii Cudzoziemskiej. Wiesz - mówiła szybko, jakby się obawiała, że jej przerwę i nie dam dokończyć - po tej całej pierdolonej rewolucji konserwatywnej, na początku lat trzydziestych, armie przestały w ogóle przyjmować kobiety do aktywnej służby, nie mówiąc o wysyłaniu ich w strefy wojny. Mogłyśmy być pielęgniarkami, kurwami w koszarach, psychologami, sekretarkami i sprzątaczkami. I tylko tym. Do tej pory zresztą tak jest. A Legia zawsze potrzebowała idiotów, chętnych do nadstawiania karku i ciężkiej roboty. I nigdy, nawet w najgorszych latach, kiedy była pod ostrzałem konserwatywnych mediów i polityków, nawet kiedy zmuszono ją do sporych zmian wewnętrznych po skandalach obyczajowych, nawet kiedy Francja weszła znowu do struktur NATO, to Legia nigdy nie zrezygnowała z wysyłania kobiet na front i przywożenia ich z powrotem w zalutowanych trumnach. To była pocieszająca forma równouprawnienia. I dobra, bardzo szkoła życia.
- Trudnego życia.
Nawet nie chciałem sobie wyobrażać, co można przejść i zobaczyć w ciągu dziesięciu lat. W Afryce, w latach Wielkiego Głodu, kiedy wybito, co się dało zjeść, a kiedy już nie było nic innego… W Legii Cudzoziemskiej! Legia zawsze była wysyłana tam, gdzie było najgorzej. Bo tam służyli ludzie, którzy, zdaniem wielu, a szczególnie sztabowców, pojęcie "mięso armatnie" uosabiali w sposób najdoskonalszy.
- Trudnego - przytaknęła - ale żyję. I mam wszystko: ręce, nogi, oczy, uszy, palce. I wszystko to jest na swoim miejscu. Więc myślę sobie, że miałam szczęście.
- Albo umiejętności. To teraz już wiem, skąd wziął się ten twój styl walki - uśmiechnęła się leciutko.
- Tak, to stamtąd. Miałam bardzo dobrych nauczycieli.
Coś, w linii jej szczęki i w zapachu starego strachu, powiedziało mi, że nie wszystkim nauczycielom wręczyłaby kwiaty na koniec roku szkolnego.


---
* Monika Lech, "Morze krwi", 2019

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 71
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: