Dodany: 27.02.2005 00:10|Autor: Astral

Redakcja BiblioNETki poleca!

Książka: Foresta Umbra
Jaszczuk Paweł

1 osoba poleca ten tekst.

Puszcza z papier-mâché


Jakub Stern, dziennikarz „Kuriera”, sensacyjnej lwowskiej gazety (akcja toczy się w latach 30.), na zlecenie szefa zajmuje się sprawą tajemniczego seryjnego zabójcy, „kowala z lasu”, który podkuwa swoje ofiary. „Tymczasem przerażający las, wokół którego dziennikarz nieustannie krąży, niesamowite osoby, które stają na jego drodze, i cały ciąg niecodziennych wydarzeń zacierają coraz szybciej granicę między jawą a snem, prawdą a zmyśleniem, zdrowiem a obłędem…” [z IV strony okładki]

Ki diabeł? Postanowiłem przeczytać. Przez jakieś osiemdziesiąt stron trochę się męczyłem, bo wprawdzie szło mi dość gładko, ale było bezbarwnie nieco – brakowało mi przedwojennego kolorytu. Potem zrobiło się ciekawiej, a styl przeszedł w surrealistyczno-groteskowy (à la Gombrowicz i Rafał Malczewski). Równocześnie akcja stawała się coraz bardziej dziwna, makabryczna i mistyczna. Np. do Sterna zaczynają docierać sygnały, przeczucia i sny wskazujące na las jako głównego „sprawcę” mordów (wieśniacy dokonali samosądu na swoim kowalu) – ostał się tam jakoby pierwotny matecznik, który domagał się krwi, bez której musiał zginąć. Do tego przez cały czas Stern się trochę miota na tle kłopotów rodzinnych. Dalej fabuła zmierza w stronę czystej groteski, a wyjaśnienie zagadki jest proste – wszystko to było koszmarnym snem Sterna, wynikającym z niepokojów społeczno-politycznych epoki, podszytych podświadomym przeczuciem nadciągającego koszmaru II wojny światowej.

Książka wysoko mierzy, ale niestety jest nierówna i puenta ją niszczy. W zasadzie prawie każdy utwór, który kończy się przebudzeniem bohatera, rozczarowuje i bywa nieudany. Gdyby autor potrafił konsekwentnie się trzymać poetyki groteskowego, surrealistycznego koszmaru… ale wyraźnie widać, że miał trudności z koncepcją zawiązania fabuły i wyjścia z niej.

Wystarczy porównać tę powieść z „Opętanymi” Gombrowicza i rewelacyjnymi „Garniturami trumiennymi” Zdzisława Domolewskiego, a doskonale widać, że spokojnie można uniknąć choćby żałosnego zakończenia w stylu „i obudził się”. Owszem, Gombrowicz świadomie rozmydla i psuje element okultystyczny, który stanowi oś fabuły, ale tonacja i sens utworu są tak wyraźne i konsekwentne, że np. mnie, choć zawsze spragniony jestem elementów fantastycznych, nie dotknęło to specjalnie. Domolewski zastosował taktykę kreacji rzeczywistości tak gęstej, labiryntowej, lustrzanej (sobowtóry, zapętlanie światów itp.), że spotkałem się z opinią (w „Machinie”), iż utwór ten okazał się dla recenzenta niefantastyczny (czytaj: rozczarowujący – to jakby inny stopień „i obudził się”). No cóż, ja jestem wręcz przeciwnego zdania. To też jeden z sukcesów Domolewskiego – „Garnitury” w żadnym razie nie poddają się jednoznacznej ani prostej interpretacji.

Czy mogę zachęcać do lektury „Foresty Umbry”? Chyba tylko koneserów stylu Gombrowicza i Malczewskiego, zainteresowanych tropieniem literackich odniesień… Notabene – ponieważ widzę i wierzę, że stać Jaszczuka na rzeczy lepsze – ciekaw jestem innych jego utworów (trzy powieści i zbiór opowiadań), a także następnego (czy zdecyduje się wzbogacić pomysł „Foresty Umbry”, czy też pobiegnie – byle nie za szybko – w zupełnie inną stronę…).

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 2176
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: