Dodany: 19.04.2019 15:38|Autor: Aivalar

Na tropie zagadek


Ciekawość to rzekomo pierwszy stopień do piekła, ale trzeba przyznać, że ta cecha jest wpisana w każdego z nas. Nieznane intryguje: czasem czujemy wobec niego strach, a jednocześnie nieodparte poczucie przyciągania. Nic zatem dziwnego, że większość ludzi – w tym ja – czuje fascynację zagadkami, których nikt, nawet przez wiele, wiele lat, nie jest w stanie rozwiązać. A takich jest na całym świecie mnóstwo. Przedmioty nieznanego pochodzenia, dziwne zjawiska, niepokojące istoty, tajemnicze wiadomości i sygnały, niewyjaśnione zaginięcia... Każda taka sprawa wywołuje u mnie dreszcze, a jednocześnie palące pragnienie zrozumienia, co się właściwie stało. Kiedy zatem wpadła mi w ręce ta książka, musiałam jak najszybciej zapoznać się z jej treścią.

Joel Levy postanowił zebrać i w zwięzły sposób opisać najciekawsze wydarzenia, ludzi oraz rzeczy, o których wciąż wiadomo niewiele, mimo że są nieustannie badane. O części z nich na pewno słyszeliście, bo mowa tu m.in. o Stonehenge, Bursztynowej Komnacie, Potworze z Loch Ness czy też Całunie Turyńskim, ale pojawiło się też kilka wątków dotąd mi nieznanych, zaś pozostałe znałam raczej pobieżnie. Kompozycja książki jest niezwykle przejrzysta, ponieważ podzielono ją na cztery – nie licząc oczywiście bibliografii – działy: tajemnicze miejsca, tajemnicze zdarzenia, dziwne doniesienia i zagadkowe artefakty. I chociaż zdaję sobie sprawę, że autor musiał dokonać ostrej selekcji, by poruszyć jedynie wybrane tematy, to przyznaję, że całość okazała się przemyślana i satysfakcjonująca.

Rozdziały nie należą do najdłuższych i właściwie każdy ma podobną budowę. Levy przytacza okoliczności zdarzenia albo jakiegoś odkrycia, przedstawia przypuszczalne teorie (w tym nawet te najbardziej absurdalne), a następnie ustosunkowuje się do nich, komentuje, wskazuje mocne i słabe punkty. Całość jest oczywiście opatrzona ilustracjami czy rysunkami; trochę żałuję, że niemal wszystkie są nieduże. Domyślam się, że miały nie zajmować zbyt wiele miejsca i nie dominować nad tekstem, ale zdecydowanie wolałabym książkę dwa razy grubszą, dzięki czemu fotografie byłyby lepiej wyeksponowane.

Autor pisze przystępnym, przyjemnym językiem. Nawet jeśli używa trudniejszego, bardziej fachowego słownictwa, to w nawiasie dokładnie objaśnia, o co mu chodzi. Nie powtarza się, nie gubi wątku, ściśle trzyma się określonego tematu i przedstawia go w bogaty merytorycznie, a jednocześnie nieobciążający sposób. Nietrudno jest się domyślić, że przekazywane informacje to zapewne niewielki procent tego, o czym świadczy aktualny stan badań o danym zjawisku, ale rozdziały stanowią tak zgrabną całość, że właściwie nie ma się poczucia, że coś zostało pominięte. Jednocześnie jest tu wyraźnie zarzucona przynęta do dalszego pogłębiania wiedzy – niektóre sprawy zainteresowały mnie na tyle, że później spędzałam długie godziny, przetrząsając internet. Jeśli takie było zamierzenie, czyli nauczyć czegoś, a przy tym nie zdradzać wszystkiego i sprowokować czytelnika do poszukiwań na własną rękę, to zdecydowanie się udało.

Jest niestety coś, co utrudniło mi odbiór książki. Do treści nie mam absolutnie żadnych zarzutów; Levy pisze z werwą, nie owijając w bawełnę i nie bawiąc się w przydługie wstępy. Dowiedziałam się wielu ciekawych rzeczy... Tyle że czasem w dość niesprzyjających warunkach wizualnych. Korekty tej książki z pewnością nie mogę zaliczyć do udanych, tym bardziej, że literówka jest nawet w tytule (!) na pierwszej stronie czy na grzbiecie. Ale takie drobnostki czy sporadyczne błędy interpunkcyjne, to absolutnie nic w porównaniu z niedopatrzeniami w zakresie edytorstwa oraz łamania i składania tekstu. Rozmieszczenie treści bywa czasem zupełnie nieprzemyślane, przez co między akapitami jest sporo światła, co wygląda nieestetycznie i niedbale. Wszystkie tytuły rozdziałów zapisane są ozdobnym fontem – wszystkie poza jednym, najwyraźniej zapomnianym, mimo że po właściwej wersji został pojedynczy znak unoszący się bez celu w powietrzu. Chyba jednak najbardziej zirytował mnie fakt, że... dwa rozdziały urywają się i nie zostają dokończone. Po prostu, narracja umiera w połowie zdania i po przewróceniu strony zastajemy zupełnie nowy wątek. Co tu się stało?

Jako że jestem wzrokowcem, każdy z powyższych szczegółów nieco wytrącił mnie z równowagi. Tym bardziej, że ktoś miał wyraźnie dobre pomysły w projektowaniu wyglądu tej książki – strony otwierające rozdziały prezentują się świetne, wszelkie ramki, podkreślenia czy inne detale wyglądają na dopracowane i umilają czytanie. Gdyby nie te mankamenty, całe wydanie byłoby naprawdę porządne.

Na szczęście treść broni zarówno i siebie, jak i edytorskie błędy. Czyta się dobrze, jest wciągająco, i z największą przyjemnością sięgnęłabym po drugą część takich zagadek, gdyby autor zdecydował się ją napisać. "Niewyjaśnione tajemnice" to świetna pozycja popularnonaukowa zarówno dla łowców sekretów, jak i osób, które do tej pory niespecjalnie pochylały się nad podobnymi historiami.

[Recenzję opublikowałam również na swoim blogu oraz na innym portalu]


Recenzja nie podlegała korekcie redaktorów BiblioNETki.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 415
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: