Dodany: 20.01.2019 17:10|Autor: Marioosh

Jeszcze bardziej konserwatywna wizja równouprawnienia sprzed 85 lat


W Funduszu Budowlanym prawdziwa sensacja: Bogna Jezierska, sekretarka prezesa wychodzi za mąż za referenta Ewarysta Malinowskiego. Sensacja jest tym większa, że pani Bogna to kobieta wykształcona, znająca języki, szlachetna i powszechnie lubiana, Malinowskiego zaś zarówno przez pracowników banku, jak i zarząd „na ogół nie lubiano i uważano za zero” [1]. Prezes Funduszu zmartwiony odejściem sekretarki i martwiący się o jej przyszłość oferuje Malinowskiemu posadę wicedyrektora; szczęśliwej Bognie nie przychodzi nawet na myśl, żeby poinformować męża, że to jej zawdzięcza ten etat. Malinowski przekonany, że na nominację wpłynęły jego kwalifikacje, podstępnie wspina się po drabinie kariery i zostaje dyrektorem, który widzi świat „jako szerokie koryto, do którego trzeba się dopchać, a uczepić się mocno i póty jeść, aż się stanie tak ciężkim, że już trudno człowieka ruszyć z miejsca” [2]. Pragnienie bycia „wielkim panem” [3] wiedzie go do defraudacji wielkich pieniędzy i do aresztu. Poniżana i opuszczona Bogna postanawia ratować męża „za wszelką cenę, kosztem największych upokorzeń” [4], zadłuża się i wyprzedaje majątek; sama jednak przed sobą przyznaje, że rozwiodłaby się z nim i zostawiła w areszcie, gdyby nie to, że jest w ciąży.

I tak oto Tadeusz Dołęga-Mostowicz po raz kolejny przedstawił swoją konserwatywną wizję emancypacji: Bogna Malinowska, kobieta uczciwa i szlachetna, ale dość naiwna i prostolinijna z pokorą znosi upokorzenia ze strony męża i ogranicza się do roli matki („Mój świat zwęził się i zacieśnił, a dla mnie w nim zostało tylko miejsce matki. […] Nie umiem już pragnąć innej roli dla siebie” [5]). Autor przedstawił całą historię w sposób aż za bardzo czarno-biały, wręcz łopatologiczny: po jednej stronie Bogna, kobieta uczuciowa dla której małżeństwo jest realizacją wizji oglądanych w kolorowych, amerykańskich filmach, nie słysząca, a może nie chcąca słyszeć plotek na temat męża; a po drugiej Malinowski, pogardliwie określany przez kolegów jako prostak, osioł i fajtłapa. Książka jest więc podobna do wydanej w tym samym, 1934 roku „Trzeciej płci”, tam jednak Dołęga-Mostowicz nie pokazał głównej bohaterki jako kobiety pokornie znoszącej razy otrzymywane od losu, tylko biorącą sprawy w swoje ręce; tutaj Bogna Malinowska w imię macierzyństwa godzi się na wszystko, byle dziecko miało ojca. Mamy więc książkę trochę zbliżoną do współczesnego harlequina, gdzie miłość wszystko zwycięża, wbrew przeciwnościom losu; autor pokazał nam swój konserwatyzm, który, moim zdaniem, dziś trochę trąci myszką. Trochę szkoda, że książka jest tak bardzo czarno-biała, a postacie są tak bardzo jednowymiarowi, ale można ją przeczytać jako swego rodzaju świadectwo emancypacyjnych nastrojów w międzywojennej Polsce.

[1] Tadeusz Dołęga-Mostowicz, „Świat pani Malinowskiej. Trzecia płeć”, Wydawnictwo Łódzkie, 1989, str. 25;
[2] Tamże, str. 113;
[3] Tamże, str. 160;
[4] Tamże, str. 181;
[5] Tamże, str. 224.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 185
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: