Dodany: 29.10.2018 16:40|Autor: Marioosh

Wczesna ciekawostka dla wielbicieli


W latach 1891 – 1910 Karol May napisał osiemnaście opowiadań o charakterze religijnym, które zostały wydrukowane w katolickich kalendarzach maryjnych; w 1893 roku pisarz wybrał z nich osiem i stworzył z nich książkę „Pomarańcze i daktyle”. Podstawowym celem tych opowiadań jest wykazanie wyższości chrześcijaństwa nad islamem – główny bohater, Kara ben Nemzi, czyli alter ego Karola Maya podróżuje po Bliskim Wschodzie i niczym misjonarz propaguje religię katolicką. Trzeba powiedzieć wprost: opowiadania są proste, czarno-białe i wręcz naiwne, ale nie należało po nich zbyt wiele oczekiwać – chodziło o dotarcie przy pomocy tych kalendarzy do jak największego grona niemieckich czytelników, zarówno miejscowych, jak też emigrujących do USA. Z dzisiejszego punktu widzenia mocno razi naiwność Maya: nie mogę sobie wyobrazić sytuacji w której chrześcijanin w trakcie jednej wieczornej rozmowy przy ognisku przekonuje ortodoksyjnego muzułmanina do zmiany wiary. W innej scenie Kara ben Nemziemu w trakcie udowadniania wyższości chrześcijaństwa nad islamem dopisuje zwykłe szczęście – ale czy zagorzały katolik może przyznać, że jego los zależy od szczęśliwego zbiegu okoliczności? Przyznam, że rozbawiła mnie naiwność głównego bohatera: z jednej strony dostrzega na piasku kamyk starty na proch i na tej podstawie potrafi wyciągnąć wnioski jak podążać za zbiegami, a z drugiej dwa razy dopuszcza do ucieczki więźnia wierząc w jego zapewnienie, że nie ucieknie. Nie można jednak nie przyznać, że opowiadania są ciekawe i dość zabawne; trzeba też jednak powiedzieć, że momentami są dość krwawe i brutalne, zwłaszcza pierwsze, „Karawana zbójecka”, gdzie Kara ben Nemzi niemal w pojedynkę rozprawia się z bandą złodziei okradających karawany – ta historia jednak pierwotnie nie ukazała się w żadnym kalendarzu i została dołączona do tego zbioru, co widać po tym, że bardziej jest przygodowa i awanturnicza niż kaznodziejska. Generalnie książki tej raczej nie zalicza się do kanonu Karola Maya i głównie przeznaczona jest dla znawców jego literatury.

Trzeba też poświęcić kilka słów wydaniom tej książki, bo jest to bogaty temat; generalnie zauważyłem jeden wielki misz-masz, zarówno w Niemczech, jak i w Polsce. Pierwotnie wydano ją w 1893 roku jako „Pomarańcze i daktyle” i zawierała osiem opowiadań. Po śmierci autora wydawnictwo Karl-May-Verlag, które nabyło prawa do wydawania jego tytułów, wydało książkę „Pustynia zagłady” zawierającą cztery pierwsze nowele z oryginału, a pozostałe cztery z niewiadomego powodu przerzuciło do dwóch innych zbiorów opowiadań. Pierwsze wydanie w polskim języku miało miejsce w 1910 roku i było wierne oryginałowi z 1893 roku zarówno jeśli chodzi o tytuł, jak i treść. Po 82 latach, w 1992 roku, Małopolska Oficyna Wydawnicza „Zempol” wypuściła ten zbiór na rynek i jest on dla mnie wielką zagadką: zawiera siedem opowiadań, nosi tytuł „Pustynia zagłady” i zawiera korekty treści, jakich dopuściło się Karl-May-Verlag wobec oryginału. Po kolejnych dwóch latach pojawiła się książka wydawnictwa Morex która wydaje się być najbliższa niemieckiemu oryginałowi i polskiemu wydaniu z 1910 roku. Natomiast trzy lata później Małopolska Oficyna Wydawnicza „Korona” wydała prawdziwe kuriozum – tom „Pustynia zagłady” sprzed pięciu lat podzieliła na dwie części: „Pustynię zagłady” zawierającą dwa opowiadania i „Ghazuah” z pięcioma pozostałymi. A żeby było jeszcze ciekawiej wydawnictwo Hachette wypuszczając te nowele na rynek w ramach kolekcji Karola Maya oparło się właśnie na tym nieszczęsnym ostatnim wydaniu – wynika więc z tego, że jedyne dobre polskie wydanie to to z roku 1994.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 521
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: