Dodany: 13.10.2018 16:09|Autor: dot59Opiekun BiblioNETki

Gdzie znaleźć pancernika?


Każdy lub prawie każdy miłośnik przyrody wie, kto to taki Sir David Attenborough, i choćby nawet programowo nie oglądał telewizji, chętnie zrobi wyjątek dla programów prowadzonych przez tego ujmującego starszego pana, który od ponad 60 lat wprowadza widzów w świat dzikiej natury, opowiadając o niej z ogromną erudycją i gawędziarskim zacięciem. Mało tego, osobiście odwiedza wszystkie te miejsca, które nam pokazuje, i jeśli nawet z racji wieku już się nie wspina po sznurowych drabinkach, by sfilmować posiłek leniwca lub ptasie zaloty, i tak w każdej scenie czuje się jego obecność. Aż się prosi, by swój dar prowadzenia zajmującej narracji wykorzystał i poza ekranem. Ba, łatwo powiedzieć - bo kiedy tak zajęty człowiek miałby czas chwycić za pióro i pospisywać to, o czym przez setki godzin opowiadał przed kamerami? A jednak widać jakaś wolna chwila się znalazła i oto tuż po swoich dziewięćdziesiątych urodzinach najsłynniejszy z żyjących brytyjskich przyrodników odgrzebał i odświeżył swoje zapiski z trzech pierwszych wypraw, które dały początek jego olśniewającej karierze.

A z początku nic nie zapowiadało takiego obrotu spraw. W latach 50 XX wieku telewizja dopiero się rozwijała, a programy przyrodnicze były w niej zupełną nowością. Dwudziestoparoletni Attenborough nie miał dotąd okazji wykazania przydatności swojego zoologicznego wykształcenia, reżyserując "recitale muzyczne, teleturnieje archeologiczne, polityczne debaty i przedstawienia baletowe"[1]. Ale gdy znaleźli się ludzie gotowi poprzeć i sfinansować jego nowatorski pomysł - sfilmowanie łowów na jakieś rzadko spotykane zwierzę, "którego nikt nigdy przedtem nie widział w żadnym zoo na świecie"[2] - z garstką podobnych zapaleńców wyruszył w tropiki, co dało początek pierwszej serii programów, zatytułowanych "po prostu »ZOO Quest« (Zoologiczne poszukiwania)"[3]. Sprzętem, jaki wówczas ekipa miała do dyspozycji, dziś pewnie wzgardziłby nawet filmowiec-amator, ale nakręcone przy jego użyciu czarno-białe sekwencje dla ówczesnych telewidzów były czymś niezwykłym: wszak nawet najbogatsi obywatele świata niekoniecznie miewali możność oglądania na wolności tapira, leniwca, pancernika, pytona czy też krewniaczki europejskich srok i sójek, zwanej wdzięcznie modrowronką pluszogłową. A żeby taki film powstał, ileż przeszkód musiał pokonać kilkuosobowy zespół BBC, ilu trudom stawić czoła, poczynając od bojów o wszelakie wizy i pozwolenia, z których wydawaniem lokalni urzędnicy potrafili się ociągać tygodniami (bo po co ci Brytyjczycy pchają się na jakąś wysepkę, gdzie nawet dopłynąć trudno, zamiast zwiedzać ogólnodostępne atrakcje turystyczne?), poprzez dobranie odpowiedniego ekwipunku („człowiek śpiący w hamaku powinien zabrać ze sobą dwa razy więcej koców, niż używałby w łóżku”[4]) i zorganizowanie we własnym zakresie transportu („silnik się zepsuł, łódź była za mała, brakowało paliwa albo akurat nie było w Arakace jedynego człowieka, który naprawdę z n a s i ę na silniku”[5]), aż po rozliczne perypetie z tubylcami wypytywanymi o występowanie poszczególnych gatunków fauny lub rekrutowanymi do pomocy przy łowach i z samymi zwierzętami (by wymienić tylko szukanie na lotnisku robaków dla młodego ostronosa, opanowanie ataku czkawki u oseska niedźwiedzia malajskiego i poszukiwanie pancernika schowanego pod sedesem)!

Sir David opowiada o swoich młodzieńczych przygodach z humorem i swadą, bogatym i barwnym językiem, który tłumaczowi udało się oddać, jak się wydaje, odpowiednio wiernie. Przyznam, że cały czas miałam wrażenie, jakbym gdzieś z tyłu głowy słyszała znany z ekranu głos, opowiadający po angielsku to, co w danej chwili czytałam po polsku - oto, co znaczy osobowość telewizyjna! A lektura i miła, i kształcąca (choć przyrodą interesuję się od dzieciństwa, i tak znalazłam w tekście parę informacji, które były dla mnie nowością); z tym większą przyjemnością dowiedziałam się ze stosownych źródeł, że kolejna część "Przygód młodego przyrodnika" trafiła już na półki w ojczyźnie autora, a zatem pewnie za parę miesięcy pojawi się i u nas.

[1] David Attenborough, „Przygody młodego przyrodnika”, przeł. Adam Tuz, wyd. Prószyński i S-ka 2018, s. 10.
[2] Tamże, s. 12.
[3] Tamże, s. 13.
[4] Tamże, s. 56.
[5] Tamże, s. 124.


(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 533
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: