Dodany: 01.10.2018 13:31|Autor: RenKa76

Kto sieje wiatr...


Należę do osób, które z czytania kryminałów uczyniły coś w rodzaju dodatkowego hobby. Każda kolejna książka, każdy kolejny nieboszczyk i każdy kolejny detektyw to dla mnie zagadka. Zagadka podwójna – najpierw odkrywam, kto zabił i dlaczego, potem: czy w ogóle warto było temu autorowi dać szansę. Wbrew pozorom kryminał to wcale nie jest łatwy kawałek chleba. Nie wystarczy wymyślenie narzędzia zbrodni, motywu i mordercy. Cały wic w tym, żeby czytelnika skutecznie wyprowadzić w pole. I żeby na tym polu jednak rosło coś jeszcze poza rzepakiem, co by urozmaicało krajobraz. Może jestem marudna, może jestem wybredna, ale sztuka napisania dobrego, logicznego i trzymającego w nieświadomości do ostatnich stron kryminału udaje się nielicznym. To ci mistrzowie, do których książek się wraca, pomimo że zna się i motyw, i mordercę, i wielki finał. Dlaczego? Bo dobry kryminał jest też dobrą, świetnie napisaną książką. A do takich z chęcią się wraca. Jak zatem wypada nowy kryminał Krzysztofa Zajasa „Wiatraki” ? Ano popatrzmy…

Znany czytelnikom „Trylogii grobiańskiej” duet: Andrzej Krzycki i Lucjan Bałyś znowu wkracza do akcji. Tym razem z Krakowa zawiało ich aż na Pomorze. Zawiało prawie że dosłownie, jako że ważną rolę w całej narracji odgrywa farma wiatrowa i tytułowe wiatraki. A zaczyna się niby niewinnie – Bałyś jedzie na policyjną konferencję w charakterze referenta. Na miejscu, w Słupsku, zastaje lokalną mafię, układy i układziki oraz trupa powieszonego malowniczo na skrzydle rzeczonego już wiatraka. Przeróżne zbiegi okoliczności sprawiają, że Lucek do Krakowa nie wraca, a po jakimś czasie jakby zapada się pod ziemię. Jego szef, mentor i przyjaciel w jednym, Krzycki (czyli jednoosobowa wendetta) rusza na ratunek. Wszystko komplikuje trochę fakt, że Krzycki ma w Słupsku niezałatwione sprawy z przeszłości i jednego naprawdę nieprzewidywalnego wroga. Nie tylko musi znaleźć przyjaciela, ale też w tempie ekspresowym rozwiązać sprawę trupów na wiatrakach (a tak, na jednym się nie kończy). Krzycki jest na cudzym terenie, do pomocy ma jedynie psa, a czas płynie nieubłaganie. Jak skończy się ten nieprzewidziany wyjazd w teren?

Krzysztof Zajas nie jest debiutantem, to jego czwarta książka traktująca o przygodach krakowskiego duetu. Od razu widać, że autor na pisaniu się zna. Na pisaniu w ogóle i na pisaniu kryminałów. Co prawda „Wiatraki”, jak to wiatraki, rozkręcają się bardzo powoli, ale jak już złapią wiatr, to uważajcie na czapki! Fabuła, z początku niemrawa, rozkręca się ze strony na stronę, żeby w pewnym momencie zalać nas strugami deszczu, ogłuszyć grzmotami i zostawić nas w tych strugach wody, łapiących ciężko oddech po tym zabójczym tempie. Wiem co piszę – żeby przeczytać prawie w jedną niedzielę książkę liczącą 476 stron, tempo trzeba mieć nieliche. Tyle że tego po prostu nie dało się odłożyć na potem! Zajas nie tylko funduje nam sprinterskie tempo czytania; daje nam do rozwikłanie nie jedną, ale aż trzy zagadki. Na dodatek te trzy sprawy do rozwiązania ładnie się ze sobą łączą, przeplatają i wynikają jedna z drugiej. Autor udanie myli tropy, mnoży niedopowiedzenia, wprowadza na pomorską scenę coraz to nowych aktorów, żeby skutecznie zmylić czytelnika. I wciągnąć go w pułapkę, bo w tej książce nic nie jest oczywiste i proste jak budowa cepa. A do tego końcówka jest, jaka jest… Niektórzy nazywają to „zakończeniem otwartym”, a czytelnik po przeczytaniu słów „Koniec tomu pierwszego” ma ochotę wrzeszczeć sfrustrowany, bo bogowie wiedzą, kiedy ukaże się tom drugi, a końcówka więcej zaciemniła, niż rozjaśniła. Cóż, bywa.

Lubicie dobrze napisany kryminał z niebanalna zagadką i ciekawymi bohaterami? Lubicie szybkie tempo i iskierki czarnego humoru? Niebanalne porównania, niebanalne morderstwa i niebanalne zakończenie? To wciśnijcie czapkę mocno na uszy, bo „Wiatraki” sprawią, że będzie się działo! Prognozy przewidują zachmurzenie i silne wiatry, a wtedy lepiej siedzieć w domu, z herbatą i książką. Polecam „Wiatraki” Krzysztofa Zajasa, rzecz od wydawnictwa Marginesy, z naprawdę świetną okładką. Gwarantuję, że zapomnicie o pogodzie za oknem.

[Recenzję opublikowałam również na swoim blogu oraz innych portalach]

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 229
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: