Dodany: 31.08.2010 15:37|Autor: Ewe_82

Niestety, czytadło


Niestety, nie potrafię pisać o książce nie ujawniając jej ważniejszych szczegółów, więc uprzedzam tych, którzy książki nie czytali. Choć zakończenia nie zdradzam :-).

Niestety, jestem też rozczarowana, bo po lekturze poprzednich książek tego autora spodziewałam się jednak czegoś lepszego. No cóż, pewnie każdy autor ma książki lepsze i gorsze. Ja zaliczam "Ostatni akord" do tych gorszych, które wyszły spod ręki Segala.

Już od samego początku książka pozbawiona jest odcieni szarości - bo jeśli główny bohater gra na pianinie, to jest wirtuozem, jeśli decyduje się na zostanie lekarzem - to znów jest najlepszy w swojej dziedzinie. Czysto amerykańskie podejście - stworzyć bohatera, który jest doskonały w dwóch kompletnie różnych dziedzinach. Co więcej, nie ma on wad - poza złamanym sercem, z czego nie może się przez lata otrząsnąć. Może i można być doskonałym pianistą będąc jednocześnie wspaniałym lekarzem, ale na litość boską, zestawienie takich dwóch wyjątkowych talentów w jednej osobie sprawia, że nie chce mi się wierzyć w jej istnienie. Całkowicie papierowa postać.

Silvii też nie oszczędzę, chociaż jej charakter jest chyba wyraźniej zarysowany - to rozkapryszona panienka, która decyduje się na misję w Afryce, żeby tylko zagrać na nosie ojcu. Trzeba było dać jej kopniaka w tyłek, żeby zabrała się do swoich obowiązków w Etiopii, które ją przerastały. Ta dziewczyna nie ma charakteru, żeby wyrwać się spod kontroli bogatego papy, a układ, jaki z nim zawarła w celu ratowania Matthew, jest jej tak naprawdę na rękę, bo pozwala wrócić do świata luksusu.

Pojawienie się Silvii w życiu Matthew po wielu latach jest czystym wyzyskiem, a nie próbą wyjaśnienia porzuconych przed laty spraw. Silvia zdaje sobie doskonale sprawę, że tylko Matthew jest w stanie jej jeszcze pomóc i tak sprytnie manipuluje jego uczuciami, żeby wymóc na nim jak największe zaangażowanie w swoją sprawę. Tak naprawdę liczy się tylko ona i jej zdrowie, a inni ludzie i ich uczucia to tylko pionki w grze.

Czy Silvia i Matthew naprawdę się kochali? Pewnie tak, ale była to miłość tak samo płytka jak bohaterowie powieści.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 1316
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: