Dodany: 26.07.2018 10:41|Autor: UzytkownikUsuniety04​282023155215Opiekun BiblioNETki

Kiedyś syn cieśli z Nazaretu, dzisiaj tancerz z Estrelli



Recenzuje: Adam Jendrzejewski


„»[Niektórzy mówią, że] drugie części zawsze od pierwszych bywają lichsze«.
»Don Quixote« II 4 (tłum. W. Zakrzewski)”*

Te słowa są początkiem „Lat szkolnych Jezusa” Coetzeego. Stanowią one swoiste „ostrzeżenie” przed lekturą kontynuacji historii Davida, Simona i Ines, lecz w tym wypadku owi „niektórzy” są w ogromnym błędzie, bowiem kolejna powieść o życiu „cudownego dziecka” i jego opiekunów przewyższa poprzednią pod każdym względem.

Czytając „Dzieciństwo Jezusa” czułem się, jakbym przeniósł się w inny świat. Przy „Latach szkolnych” wrażenie to jeszcze się spotęgowało, głównie dlatego, że tym razem wiedziałem, czego się spodziewać – tego mianowicie, iż w każdym momencie mogę się poczuć zaskoczony.

Opowieść zaczyna się w momencie, gdy bohaterowie docierają do Estrelli, małego miasteczka na północy kraju. Ines i Simon podejmują tam pracę w gospodarstwie Trzech Sióstr, trudniąc się zajęciami w rodzaju zbierania owoców z drzew. David w tym czasie bawi się z dziećmi innych pracowników, krótko mówiąc: cała rodzina prowadzi spokojne życie w miejscu, gdzie nie musi już martwić się o kłopoty z prawem.

Niezaprzeczalnym faktem pozostaje jednak to, że sześcioletnie dziecko powinno pobierać nauki, aby się prawidłowo rozwijać. Z pierwszego tomu wiemy, iż David nie nadaje się do „normalnej szkoły”, więc właścicielki gospodarstwa proponują mu naukę w lokalnej Akademii Tańca. Co więcej, są na tyle szlachetne, że wyrażają gotowość zapłacenia za jego edukację.

Akademia to miejsce, gdzie David czuje się lepiej niż w domu. W personelu szkoły odnajduje bratnie dusze, a sposób, w jaki uczy się tańczyć, idealnie odpowiada jego światopoglądowi.

„Dzieciństwo Jezusa” zachwyciło mnie przede wszystkim niebanalnie zarysowanymi postaciami. W „Latach szkolnych” są one idealnie pogłębione, dzięki czemu zżyłem się z nimi jeszcze silniej.
Simon nadal czuje się w obowiązku zapewnić Davidowi bezpieczeństwo i dobre wychowanie, lecz relacja między nim a chłopcem ulega pogorszeniu, przynajmniej tak mu się wydaje. Mężczyzna czuje się odrzucony przez dziecko oraz jego matkę, co zmusza go do życia w samotności, i mimo że widuje swego podopiecznego tak często jak zawsze, z każdym dniem czuje się coraz bardziej odseparowany. Żadnemu ojcu nie życzę takiego losu. Jednak może Simon myli się w swoich odczuciach? Może jest szansa na to, aby zrozumiał swojego podopiecznego i mógł nazywać się jego ojcem? Tego dowiecie się z samodzielnej lektury.

Jeśli chodzi o Ines, jako postać rozwinęła się ona najmniej. Znalazła w Estrelli pracę kasjerki w sklepie z ubraniami i ta posada zdaje się zaspokajać wszystkie jej pragnienia. Co zaś tyczy się jej relacji z Davidem, nadal pozostaje matką święcie przekonaną, że tego wspaniałego chłopca trzeba traktować tak, aby poczuł, iż jest kimś wyjątkowym. Niemniej jednak zdobyła moją maleńką sympatię.

David – tytułowy Jezus – jawi się tu jako osoba jeszcze bardziej tajemnicza niż w poprzednim tomie. Jak zawsze, wydaje się żyć w innym świecie. Stanowi kontrast sam w sobie: z jednej strony to wyjątkowe dziecko, które ma bystry umysł i dość szeroką jak na swój wiek wiedzę, a z drugiej – rozpieszczony bachor, pragnący podporządkować wszystkich swojej woli. Biorąc pod uwagę fakt, że ten chłopiec to Jezus, czasem trudno było mi pogodzić się z jego zachowaniem. Nie ma jednak wątpliwości, iż ta postać daje do myślenia, zwłaszcza w kwestii tego, kto kim opiekuje się w nieformalnej rodzinie, do której należy.

W „Latach szkolnych Jezusa” pojawia się także wspaniała galeria postaci drugoplanowych. Wcześniej wspomniane Trzy Siostry to ciepłe starsze panie, nie sposób ich nie lubić. Do tego dodajmy jeszcze „boginię” Anę Magdalenę czy jej wielbiciela Dmitriego, którego dotyczy jeden z głównych wątków, i pewne jest, że każdy czytelnik znajdzie w tej powieści swojego faworyta.

Co do tempa i jakości akcji, toczy się ona jednostajnie i jest na tyle wciągająca, że książkę czyta się szybko i przyjemnie. Wraca tutaj znana z poprzedniej części narracja w czasie teraźniejszym, która z początku stanowiła dla mnie pewien problem, lecz gdy się z nią pogodziłem, pochłonąłem powieść praktycznie jednym tchem. Fabuła intryguje, mimo braku „typowych” zwrotów akcji. Wielką rolę odgrywają tu aluzje do motywów biblijnych, wyłapałem ich więcej niż w poprzedniej części.

Ogromną zaletą „Lat szkolnych Jezusa” jest też to, że zostawiają nas z wieloma dylematami moralnymi i każą zastanowić się nad takimi aspektami, jak natura dobra i zła lub siła miłości mężczyzny do kobiety (czy bylibyśmy w stanie zabić osobę, którą kochamy?). Po odłożeniu książki na półkę długo biłem się z myślami, szukając odpowiedzi na pytania, jakie we mnie pozostawiła.

Podsumowując: ta powieść przewyższa poprzedni tom pod każdym względem, jest pełna tajemnicy, motywów biblijnych i dylematów moralno-filozoficznych, które spędzą sen z powiek niejednemu czytelnikowi. Jest tu też wiele świetnie sportretowanych postaci, wśród których każdy znajdzie swojego ulubieńca.

Polecam bardzo.


---
* John Maxwell Coetzee, „Lata szkolne Jezusa”, przeł. Mieczysław Godyń, wyd. Znak, 2018, s. 6.





Autor: John Maxwell Coetzee
Tytuł: Lata szkolne Jezusa
Tłumacz: Mieczysław Godyń
Wydawca: Znak, 2018
Liczba stron: 302

Ocena recenzenta: 6/6


(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 627
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: