Dodany: 14.06.2018 19:02|Autor: Ciachoo

Czytatnik:

Inwazja klonów


Inwazja porywaczy ciał (Finney Jack)


Co byś zrobił, gdybyś pewnego dnia spotkał swoich znajomych i stwierdził, że to na pewno nie są oni? Wyglądają, ubierają się, mówią, zachowują dokładnie tak jak Ci, których znasz, ale mimo wszystko wiesz, że coś jest w nich innego, coś w środku, co czyni ich według Ciebie obcymi. Ponad sześćdziesiąt lat temu pewien amerykański pisarz musiał pomyśleć o tym samym i postanowił napisać powieść, w której najazd obcych nie będzie polegał na wykorzystywaniu maszyn i technologii do podboju ludzkości, a na stopniowym przejmowaniu ludzkich ciał, jednego po drugim, i to w tak skuteczny sposób, że tylko nieliczni zdołają się w tym zorientować w porę, a wszystkich pozostałych czeka zagłada. Wydawnictwo Vesper postanowiło po raz kolejny sprawić frajdę fanom klasyki i odświeżyć - w tym przypadku mocno już zakurzone i nieco zapomniane - dzieło Jacka Finneya, którego tytuł "Inwazja porywaczy ciał" zapewne wielu widzom coś mówi, bo powstało co najmniej kilka produkcji filmowych o takiej nazwie, ale zapewne niewielu wie, że nakręcono je na podstawie książki właśnie.

Akcja rozgrywa się w niewielkim miasteczku Mill Valley w roku 1976. Do gabinetu miejscowego lekarza, Milesa Bennella, wchodzi jego dawno niewidziana szkolna miłość, Becky Driscoll, która od początku przejawia podenerwowanie. Zwierza się, że od jakiegoś czasu niepokoi ją kuzynka Wilma, która twierdzi, że jej wujek Ira nie jest tym samym człowiekiem, którym był dotychczas. Wszystko jest w nim to samo, tylko w środku jakby był pustą skorupą bez uczuć i emocji. Po zwierzeniu i prośbie Becky Miles postanawia odwiedzić jej kuzynkę i przekonać się, w czym dokładnie tkwi problem. Na miejscu jednak nie jest w stanie niczego wywnioskować, bo nie dostrzega w wujku Irze ani zmian w wyglądzie, ani w zachowaniu. W kolejnych dniach jednak pojawia się coraz więcej podobnych przypadków i lekarz zaczyna się zastanawiać czy nie jest to spowodowane jakimiś zaburzeniami psychicznymi. Ale sytuacja nabiera innego obrotu, kiedy u jednego z mieszkańców odnaleziono tajemniczy kokon, który dziwnie się zmienia i przekształca na podobieństwo właściciela domu. Miles za wszelką cenę postanawia odkryć, co to za nieznana forma życia i czemu przemienia się w ludzi. Czyżby to był atak obcych istot polegający na kopiowaniu ludzi i usuwaniu ich poprzednich wersji, żeby w ten sposób pozbyć się całej ludzkości i przejąć Ziemię? A jeśli tak, to w jaki sposób temu zaradzić?

"Inwazja..." to licząca sobie dwieście stron powieść łącząca dobrze ze sobą dobrane elementy horroru z science fiction, która została napisana przez Finneya i pierwotnie pojawiła się w 1954 w czasopiśmie Collier's. Dopiero w kolejnych latach wydana została w formie książki. Nie jest to powieść, ani wielce wybitna, ani głęboka, prosta w swojej formie i nieco już trąci myszką, ale jednak spełnia najważniejsze warunki, jakie powinien spełniać dobry horror, czyli trzyma w napięciu i straszy, nadaje odpowiednio mrocznego klimatu, momentami mrozi krew w żyłach, ma ciekawą historię i lekko oraz przyjemnie się ją czyta. Ważny jest pomysł i jego odpowiednie przedstawienie, a ten tutaj, mimo że jest już nieco schematyczny i przestarzały, to jednak historia opowiedziana została dość zręcznie i interesująco na tyle, że dobrze się ją czyta.

W klasyce literatury grozy najważniejszy i niepodobny do współczesnego jest zawsze ten klimat, którego nie potrafią utworzyć współcześni pisarze, co zawsze punktuje u mnie podczas oceny klasyków, bo nawet jeśli bohaterowie są płytcy, a pomysł schematyczny to te odpowiednie przedstawienie danej opowieści i jej klimat potrafią naprawdę wiele zdziałać, czego przykładem jest ta książka. Historia oddziałuje na czytelnika: wywołuje grozę, zmusza do zastanowienia czy sami bylibyśmy w stanie dostrzec takie zmiany wśród znajomych i jakbyśmy się zachowali, oraz sprawia, że nie jest obojętny względem bohaterów, u których dostrzega poczucie bezsilności, panikę i niepokój i razem z nimi zastanawia się nad rozwiązaniem, którego zdaje się nie ma nigdzie. Całe wyjaśnienie problemu i jego rozwiązanie na końcu też jest udane i widać przemyślane, więc całość wypada naprawdę przyzwoicie.

Vesper sprawił niespodziankę niejednemu fanowi grozy wydając tę nieco już zapomnianą i dawno nie wznawianą minipowieść, którą do tej pory można było już tylko wyszukać w antykwariatach lub na aukcjach. Tym razem wydanie pozbawione jest posłowia i w nieco oszczędniejszej miękkiej oprawie, bez skrzydełek, ale za to z dwudziestoma bardzo klimatycznymi czarno-białymi ilustracjami Piotra Herli, które nadają mroku i odpowiednio podkreślają atmosferę. I w ten sposób otrzymaliśmy kolejną pozycję, którą warto mieć w swojej kolekcji książek grozy.

"Inwazja porywaczy ciał" to lekki, ciekawy i dobry horror połączony z science fiction, który co prawda ma już swoje lata i świetność dawno za sobą, ale to wciąż powieść, która zapewnia pozytywne wrażenia, ma bardzo dobry mroczny i niepokojący klimat typowy dla klasyki grozy oraz zapewnia dobrą rozrywkę w sam raz na dwa, trzy krótkie wieczory.

Recka z: https://swiat-bibliofila.blogspot.com/2018/06/inwazja-porywaczy-cia-jack-finney.html

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 209
Dodaj komentarz
Legenda
  • - książka oceniona przez Ciebie - najedź na ikonę przy książce aby zobaczyć ocenę
  • - do książki dodano opisy lub recenzje
  • - książka dostępna w naszej księgarni
  • - książka dostępna u innych użytkowników (wymiana, kupno)
  • - książka znajduje się w Twoim schowku
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: