Lektura, która może przysporzyć wiele radości, jednakże pod jednym warunkiem.
Już na samym wstępie, trzeba sobie założyć całkowite i bezdyskusyjne wejście w konwencję. I konsekwentnie się tego trzymać do samego końca :)
Jeśli ten warunek zostanie spełniony, nic nie będzie stało na przeszkodzie, żeby z prawdziwą przyjemnością zagłębić się w poznawanie tej opowieści.
Powodów przyjemności jest kilka, a najważniejsze to:
- lekka, przystępna narracja, która sprawia, że szybko dajemy się wciągnąć w świat wykreowany przez autorkę
- bohaterowie, którzy są na tyle interesujący, że chce się o nich czytać; nie są to być może postaci bardzo dogłębnie zbudowane psychologiczne, bo też i nie taka jest forma tej historii, ale na pewno są wiarygodne, nie papierowe, a to mi tutaj zdecydowanie wystarczało. Mamy więc Nicole, z jej zawodem miłosnym i poszukiwaniem sensu istnienia; mamy Evana, idealistę, próbującego odnaleźć swoją drogę życiową. Mamy Jane i Benedykta, bezdzietne małżeństwo, a z tej dwójki szczególnie Jane zwraca uwagę swoim ciepłem i pewną taką "niedzisiejszością". Mamy Lizę, wytworną siostrę Jane i jej przeurocze bliźniaki Lucy i Timmy'ego. No i w końcu mamy Tristana Poole'a, charyzmatycznego lub diabolicznego (w zależności od tego kto patrzy i na ile jest spostrzegawczy), który staje na czele pewnego tajemniczego stowarzyszenia.
- fabuła, która oczywiście jest wydumana, nieprawdopodobna itp., ale tak przecież ma być, bo taka jest z założenia konwencja :) Całość jest prowadzona z odpowiednim wyczuciem, atmosfera powoli się zagęszcza, robi się coraz bardziej tajemniczo i groźnie, by doprowadzić do wielkiej kulminacji na koniec.

Polecam jako fajną rozrywkę, z lekkim przymrużeniem oka ;)
Ja bawiłam się wyśmienicie :)


[powyższa opinia została również zamieszczona przeze mnie na portalu lubimyczytać.pl]