Jest to historia przepięknej francuskiej guwernatki - Mademoiselle, która przyjechała do Stanów Zjednoczonych, by opiekować się dwunastoletnią córką argentyńskiego dyplomaty. Carlota, bo tak brzmi imię podopiecznej Mademoiselle, jest narratorką całej historii.

Francuzka od razu staje się obiektem westchnień wszystkich gości odwiedzających jej pracodawców. Ona jednak jest nieczuła na wszystkie zaloty i powtarza, że czeka na prawdziwego mężczyznę.

Zjawia się on w nietypowych okolicznościach. Podczas Wigilii w domu wybucha pożar. A wśród muskularnych, przystojnych strażaków stoi korpulentny i łysiejący mężczyzna. Mademoiselle postanowia w jednej chwili: to on zostanie jej mężem!

Niestety, pojawiają się pewne trudności. W przeciwieństwie do wszystkich przedstawicieli płci męskiej, nie zwraca on uwagi na piękną guwernatkę. Więc Mademoiselle, która za wszelką ceną chce się z nim powtórnie zobaczyć, postanawia wywołać pożar. Jakże inaczej ma spotkać się ze strażakiem, któremu się nie podoba?

Oczywiście nie skończy się na jednym pożarze. Niektóre będą miały na celu przywołanie Nicka Kowalskiego, a niektóre sprawią, że będziemy mieli wątpliości, czy ta młoda kobieta nie jest piromanką.

Ja przeczytałam tę książkę w ciągu jednego dnia i wraz z każdą kartką przybliżającą mnie do zakończenia aż drżałam z niepokoju: jak to się skończy?

Polecam tę książkę wszystkim. Nie obawiajcie się, to nie jest kolejna banalna historyjka o niespełnionej miłości.