Dodany: 12.12.2017 14:59|Autor: RenKa76

Tom fantastyczny


Michał Cetnarowski to człowiek, który zna się na swoim fachu. Jest autorem opowiadań, publikuje recenzje, eseje, pracuje jako redaktor działu prozy polskiej w kwartalniku „Fantasy & Science Fiction”. Żyje fantastyką i science fiction oddycha. Dobrze więc wie, o czym pisze. Jego „Podwójna tożsamość bogów” stanowi istne kompendium wiedzy o herosach popkultury, tej polskiej oraz tej z zagranicy. Są tu i eseje o autorach, i recenzje książek, i wreszcie sporo miejsca zajmuje to, co u nas traktuje się trochę po macoszemu – komiks. Ale zacznijmy od początku…

Po otwarciu paczki z egzemplarzem recenzenckim – zachwyt. To świetnie wydana książka (SQN, 2017) – twarda oprawa, czytelny podział na trzy części: eseje (esej opatrzony wizerunkiem innego superherosa: Batmana, Dartha Vadera czy Spider-Mana), rozmowy, recenzje. Tom, jaki z chęcią stawia się na półce, bo po prostu ładnie się na książkowym regale prezentuje. A jak z treścią? Dla takiego pochłaniacza popkultury jak ja – cud, miód i pierniczki. Co prawda autor pisze raczej o fantastyce polskiej, ale robi też wycieczki za granicę, a w tej konfrontacji wcale a wcale źle nie wypadamy.

Najpierw eseje. Znajdziemy tu wszystko, co „fantastyczne” tygryski lubią najbardziej. Jest trochę o filmie – o ekranizacjach, „Blade Runnerze” czy absolutnym dziele filmowym: „Czasie apokalipsy”. Jest o takich tuzach literatury, jak Philip K. Dick czy Stanisław Lem, ale też o Raymondzie Chandlerze (prochowca i fedory Marlowe'a nie mogło wszak zabraknąć) czy Robercie E. Howardzie (nazwisko może niewielu kojarzy, ale już z pewnością futrzane gacie Conana znacie wszyscy; tak – Howard to ojciec Conana z Cymerii). Jest też esej o autorze, którego albo się kocha, albo nie cierpi – moim ulubionym Cormaku McCarthym. Jest w końcu sporo o komiksach, niestety często traktowanych po macoszemu – jako zapychacz wolnego czasu dla nastolatków. A przecież to i urzekające formą oraz rysunkiem „Sin City” Millera, i powalający literacko „Sandman” Gaimana, i kapitalny „Hellblazer” Ennisa. (No i się wydało – komiksy kocham miłością wielką, a dla Morfeusza dam się poćwiartować). Następna część: rozmowy – czyli kilka różnych spojrzeń na ten sam temat. Świetnie się je czyta, w końcu nie ma to jak konstruktywna wymiana poglądów. W tej części możemy poczytać o Lemie i o Dukaju, ale też o tym, jak fantasy „przysłużył się” Martin, maniacko uśmiercając prawie wszystkich bohaterów po kolei, i o tym, dlaczego polscy autorzy „lecą Sapkowskim” (oraz kto od tego skutecznie uciekł). Część trzecia w końcu zawiera recenzje, więc – jak sama nazwa wskazuje – możemy się dowiedzieć, co autor myśli o tej czy innej książce.

Uwielbiam takie pozycje i żałuję, że nie ma ich więcej na półkach księgarskich. Można się czepiać, że za mało i za płytko, że temat potraktowany trochę po łebkach. Ale przecież jest on tak szeroki, głęboki i ma tyle dopływów (pozwolę sobie użyć wodnej metafory), iż wnikliwe potraktowanie każdej kwestii zasługuje na osobną publikację. Ja „Podwójnej tożsamości bogów” będę bronić, bo w kraju, który ostatnio stoi kryminałem i literaturą „okołoromansową”, podobne omówienia są potrzebne. Stanowią istną kopalnię wiedzy o tym, co przeczytać trzeba koniecznie, co raczej należy sobie darować, a z czym ewentualnie można się zapoznać, bo ani nam nie zaszkodzi, ani nie zachwyci. Fanów sci-fi czy fantasy przekonywać nie trzeba, oni i tak wiedzą, jak pisze Martin, na co choruje Constantine czy jak ma na imię każdy koń Geralta. Nie wiem tylko, jak tę książkę odebrałby ktoś, kto o tym nie ma zielonego pojęcia. Ja piszę z pozycji osoby, która komiksy pochłaniała swego czasu na kilogramy, przygodę z literaturą sci-fi zaczynała od zeszytów „Fantastyki” i należy do namiętnych „oglądaczy” wszelakich ekranizacji. Dla mnie lektura Cetnarowskiego była czystą przyjemnością. Wielka erudycja, oczytanie, znajomość tematu, wreszcie oddanie głosu innym i spojrzenie na różne kwestie z kilku punktów widzenia – czego chcieć więcej? W zalewie miałkości (w końcu teraz prawie każdy może sobie wydać to, co napisze) te teksty wyróżniają się znajomością tematu, zamiłowaniem autora do tego, co robi i dbałością o formę przekazu. Miła odmiana po czytaniu i recenzowaniu serii książek beletrystycznych. Proszę więc o więcej, nie tylko o fantastyce.


[Recenzję opublikowałam również na swoim blogu oraz innych portalach]


(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 1108
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: