Dodany: 29.06.2010 01:44|Autor: kocio

W mgnieniu oka - świat Waltera Murcha


Ta książeczka jest w zasadzie dość cienka i jeśli bym się spieszył, lektura zajęłaby mi dzień, ale że się nie przykładałem, to wyszły trzy. Niemniej i tak warto ją przeczytać, bo liczy się nie ilość tekstu, ale umiejętność budzenia skojarzeń.

Waltera Murcha poznałem przypadkiem na 23. Warszawskim Festiwalu Filmowym w 2007 r. No, nie osobiście, tylko poprzez film poświęcony jego pracy pod prostym tytułem "Murch". To typowy dokument w stylu "gadające głowy" - film stanowi skondensowany zapis doświadczeń i refleksji Murcha na temat sztuki montażu filmowego. Dosłownie "sztuki", ponieważ bohater niewiele przypomina biegłego rzemieślnika (którym skądinąd jest, o czym świadczą Oscary i oscarowe nominacje w kilku różnych technikach), tylko wizjonera i poetę obróbki skrawaniem. Kiedy się dowiedziałem, że napisał też książkę, nabrałem na nią wielkiej ochoty.

A w książce znalazłem właściwie tego samego bardzo ciekawego człowieka. To zapis wykładu z 1988 r., poprawiany i uzupełniany o dodatkowe materiały do roku 2001, co samo w sobie świadczy o solidnej zawartości, która z czasem wymaga tylko uzupełnień.

Murch ma erudycyjną wiedzę, długie doświadczenie i ogromną wyobraźnię, dzięki czemu coś, co można by określić jako poradnik montażu, jest raczej opowieścią o kinie, o tym, jak wyczarowywać u widza pewne emocje. Bo to go interesuje najbardziej - w swoich wywodach przedstawia uproszczony wzór 6 istotnych elementów, gdzie w 51% wagę przypisuje emocjom. To znaczy, że jeśli wszystkie pozostałe elementy są prawidłowe, ale brakuje emocji, należy iść właśnie za nimi. Gdzie indziej z kolei porównuje montaż filmu do tańca, gdyż tak właśnie, cieleśnie, odbiera proces nadawania materiałowi odpowiedniego tempa, rytmu i kierunku.

Nie jestem nawet amatorskim twórcą filmów, o montażu nie mam więc praktycznie bladego pojęcia, a jednak refleksje Waltera Murcha do mnie trafiają. Potrafi znajdować niespodziewane związki między zjawiskami i sugestywnie je przedstawiać. Przykładem jest choćby tytułowe mgnienie oka - Murch zauważył kiedyś (inspirowany dodatkowo wywiadem z Johnem Hustonem), że dobry montaż odzwierciedla proces myślowy: mrugnięcie powiekami to chwila, w której człowiek naturalnie zamyka jakąś myśl, aby przejść do następnej. Nawet przeskakiwanie między niezwiązanymi obrazami pojmuje jako odzwierciedlenie snu. Do tego nawiązania do badań DNA, łowienia ryb i wielu innych spraw.

Książka ma charakter swobodnych notatek, impresji wokół głównego tematu, które Walter Murch poświęcił głównie sobie i nawet na wstępie ostrzegł, żeby nie przyjmować ich jako prawdy objawionej - jak Konfucjusz uważa, że każdemu potrzebne jest coś innego, dostosowanego do konkretnej osoby. Mimo oczarowania stylem warto o tym pamiętać, zanim się zacznie stosować jego idee w praktyce, choć dla widza jest to raczej niegroźne. Tak czy inaczej, Murch jest inspirujący, czego dowodzi choćby agresywny, eksperymentalny montaż zastosowany w filmie dokumentalnym o nim.

Wrażenie zlepka potęguje druga część, poświęcona montażowi filmowemu w epoce cyfrowej, nazwana dla niepoznaki posłowiem. Tu Murch rozlicza szczegółowo zalety i wady systemów analogowych i cyfrowych, i jest to faktycznie rzecz bardziej dla profesjonalistów. Jednak i tu patrzy w znacznie szerszej, bo kilkudziesięcioletniej perspektywie. To znów było dla mnie interesujące, bo choć jasno wykłada problemy związane z cyfryzacją obrazu kinowego (w odróżnieniu od produkcji telewizyjnych), to jednak zdecydowanie widzi przyszłość właśnie w tej technice - serwując analogię do procesu przejścia od fresków do malarstwa olejnego.

Znakomite jest podsumowanie, w którym Murch wybiera się w złote czasy opery, obserwując jednocześnie larwalne stadium kina, a w dzisiejszych czasach triumfu kina widzi zapowiedź kolejnych wielkich zmian - być może poprzez świat gier komputerowych. Nie są to proroctwa, ale szukanie długoterminowych trendów w pozornie codziennych zjawiskach. Walter Murch wierzy głęboko, że o ile forma filmu może głęboko ewoluować, to pod spodem zawsze tkwi ludzkie pragnienie słuchania historii.

Książkę wydrukowano sporą czcionką, co pewnie ma ukryć przed przygodnym odbiorcą skromne rozmiary tekstu (świadomi odbiorcy i tak wiedzą, że nie ma to znaczenia), ale też czyni czytanie przyjemnym. Dziwi tylko obecność kilku ewidentnych literówek - w kolejnym wydaniu polskiego tłumaczenia już dawno nie powinno ich być*...

Poza tym rzecz jest faktycznie wciągająca i jeśli nawet nie poszerzy waszej wiedzy filmowej - czy to od strony warsztatowej, czy ciekawostek z realizacji kilku znanych dzieł kinowych - to na pewno rozciągnie filmową wyobraźnię.



---
* Walter Murch, "W mgnieniu oka. Sztuka montażu filmowego", tłum. Katarzyna Karpińska, Wydawnictwo Wojciech Marzec, Warszawa 2009.


[Recenzję opublikowałem wcześniej na moim blogu w serwisie Filmaster]

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 1333
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: