Dodany: 24.10.2017 11:54|Autor: UzytkownikUsuniety04​282023155215Opiekun BiblioNETki

Nie byłoby nas, gdyby nie łąka i las…



Recenzentka: Dorota Tukaj


Po kilkudziesięciu latach, w ciągu których miłośnicy literatury przyrodniczej musieli zadowalać się głównie starociami wyszperanymi w antykwariatach, nastąpiło – jak się zdaje – odrodzenie popularności tego gatunku. Jedna za drugą ukazują się pozycje z zakresu a to botaniki, a to zoologii, a to opisujące funkcjonowanie takiego czy innego ekosystemu. W ten nurt wpisuje się również najnowsza książka Jane Goodall, poświęcona – co zaskoczyło zapewne nie tylko polskich czytelników – nie afrykańskiej faunie ze szczególnym uwzględnieniem szympansów, lecz drugiemu potężnemu królestwu istot żywych, bez którego ani afrykańska, ani żadna inna fauna nie mogłaby istnieć, czyli roślinom (w najrozmaitszych aspektach ich egzystencji, niekoniecznie traktowanych z równą atencją).

Uważny czytelnik na pewno dostrzegł, że na okładce figuruje jeszcze jedno nazwisko – Gail Hudson; z zamieszczonych na końcu podziękowań wynika, iż pełniła ona raczej rolę redaktora niż współautora, a jeśli nawet wyręczyła Goodall w pisaniu jakiejś partii tekstu, nie da się tego zauważyć; dalej więc będziemy o książce mówić tak, jakby była autorstwa wyłącznie tej ostatniej.

Wracając do kwestii tematyki, nawet przy pobieżnym tylko przejrzeniu zawartości zauważymy, że tytułowa fraza odnosi się do treści mniej niż połowy rozdziałów („Królestwo roślin”, „Drzewa”, „Lasy”, „Nasiona”, „Storczyki”, „Rośliny, które leczą”, „Rośliny, które mogą skrzywdzić”, po części także „Plantacje” i „Rośliny uprawne”). Pozostałe zawierają głównie albo wyłącznie opisy interakcji człowieka ze światem roślin – od wspomnień Jane Goodall z dzieciństwa, które upływało w nieustannym kontakcie z przyrodą, poprzez historię uprawy wybranych roślin jadalnych i używek oraz przedsięwzięć mających na celu ochronę roślinnych ekosystemów, aż po żarliwe filipiki przeciw ingerencji człowieka w przyrodę, ze szczególnym uwzględnieniem GMO. W tych pierwszych nie brakuje sensacyjnych lub zabawnych ciekawostek, podobnie jak w „Sekretach roślin” Dautheville, w odróżnieniu jednak od tamtej publikacji nie wywołują wrażenia powierzchowności, ukierunkowanej na zadowolenie czytelnika przyzwyczajonego do przyswajania tylko lapidarnych i mocno spuentowanych komunikatów. Wręcz przeciwnie, wszystkie informacje wplatają się płynnie w kwiecistą narrację brytyjskiej przyrodniczki, będącą w znacznej części swobodną gawędą, w której to nie temat narzuca określony sposób opowiadania, lecz opowieść luźno snuje się wokół tematu. Zagłębiwszy się w tekst, szybko skonstatujemy, że – zważywszy, co autorka chce nam przekazać – wybór tej formy zdaje się najtrafniejszym z możliwych. Goodall bowiem nie zamierza dostarczyć usystematyzowanego zbioru dowodów na wspaniałość i złożoność flory porastającej kulę ziemską, lecz przede wszystkim chce podzielić się z nami własnymi doświadczeniami i przemyśleniami w tym zakresie. A że w swojej gawędziarskiej pasji przeskakuje z tematu na temat, trudno się dziwić, iż od tytułowego zagadnienia co chwilę dryfuje w stronę innego: tego mianowicie, jakim zagrożeniem jest człowiek dla świata roślin i jak może z jego walorów korzystać, nie zubażając zbytnio jego zasobów. Ta kwestia jest autorce wyraźnie bliższa niż botaniczne ciekawostki, toteż musimy się pogodzić z tym, że od pewnego momentu będziemy czytać głównie o ludziach: sprzeciwiających się rozpowszechnianiu GMO, siedzących miesiącami na drzewach w proteście przeciw wycince lasów, propagujących zakładanie miejskich ogrodów warzywnych oraz spółdzielni rolniczych itp., i oglądać ich fotografie. A także z tym, że podziękowania dla nich zajmują – trudno w to uwierzyć, ale to prawda! – równo dwadzieścia pięć stron. Szkoda, iż Gail Hudson, służąc autorce radą („byłaś nieskończenie cierpliwa i taktowna, próbując powściągnąć mój zapał, gdy chciałam napisać więcej, dodać jeszcze więcej zdjęć”[1]), nie wpadła na pomysł, by zamiast niewykorzystane materiały zamieszczać na blogu (do czego zresztą najwyraźniej nie doszło: podana w podziękowaniach strona janegoodall.org/seedsofhope nie istnieje), wykorzystać je wszystkie, tworząc z nich dwie odrębne książki, z których jedna stałaby się właściwą „Mądrością i cudami świata roślin”, druga zaś, pożyczywszy tytuł od jednego z końcowych rozdziałów, „Nadzieją dla przyrody”, upamiętniającą zasłużonych obrońców tejże.

Nie dostrzegła też ani Goodall, ani Hudson, że w tekst wkradła się pewna nieścisłość, mogąca nieco zdezorientować kogoś mniej obytego z botaniką. Z pierwszego rozdziału dowiadujemy się, że „największy pojedynczy kwiat na świecie to kwiat bukietnicy Arnolda (Rafflesia arnoldii), zwanej inaczej trupim kwiatem z Sumatry – może mieć metr średnicy i ważyć osiem kilogramów”[2]. Na tej samej stronie, w podpisie pod ilustracją, widnieje informacja, iż „dziwadło [prawidłowo: dziwidło] olbrzymie (Amorphophallus titanum) z Sumatry ma największy kwiat [w rzeczywistości jest to kwiatostan] na świecie. Może mieć metr szerokości, ważyć do trzynastu kilogramów i wydziela wyraźny zapach gnijącego mięsa – stąd jego angielska nazwa »trupi kwiat«”[3]. Prawda jest taka, że obie te rośliny rosną m.in. na Sumatrze i obie cechują się równie paskudnym zapachem, stanowiącym powód do określenia ich powyższą zwyczajową nazwą. Redaktorzy polskiego wydania najwyraźniej też nie zwrócili na tę nieścisłość uwagi, trzeba jednak powiedzieć, że poza tym przygotowano je bardzo starannie i opatrzono przeuroczą okładką, o wiele ładniejszą od oryginalnej, co nie jest bez znaczenia dla czytelnika kompletującego swój przyrodniczy księgozbiór.


---
[1] Jane Goodall, Gail Hudson, „Mądrość i cuda świata roślin”, przeł. Dominika Cieśla-Szymańska, wyd. Marginesy, 2017, s. 449.
[2] Tamże, s.46.
[3] Tamże, s.46.





Autor: Jane Goodall, Gail Hudson
Tytuł: Mądrość i cuda świata roślin
Tłumacz: Dominika Cieśla-Szymańska
Wydawca: Marginesy 2017
Liczba stron: 504

Ocena recenzenta: 4/6


(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 447
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: