Dodany: 02.10.2017 22:23|Autor: dot59Opiekun BiblioNETki

Te niewiarygodnie eleganckie kobiety w futrach z niewiarygodnie eleganckich tchórzy!


Ta czytelnicza porażka to moja i tylko moja wina – wszak nikt mnie nie nakłaniał, bym w przeddzień wręczenia solenizantce książkowego prezentu (zakupionego, rzecz jasna, zgodnie z jej, a nie moim gustem) brała się za jego czytanie. Wyszłam jednak z założenia, że nawet banalne "babskie czytadła" mogą dostarczyć zgoła przyjemnych wrażeń, jeśli ich fabuły dają cokolwiek do myślenia i nie są opowiedziane na skróty.

Nie inaczej byłoby z "Wbrew przeciwnościom", gdyby motyw nadopiekuńczej matki, usiłującej ingerować w życie dorosłych dzieci w głębokim przekonaniu, że robi to dla ich dobra, wziął na warsztat autor nawet nie wybitny, ale po prostu dobry, jak choćby Anne Tyler czy Liane Moriarty. Pole do popisania się znajomością psychologii byłoby tu aż nadto obszerne. Bo oprócz głównej bohaterki, będącej – jak to zwykle w powieściach Steel – istnym ucieleśnieniem "amerykańskiego marzenia" (Kate, zostawszy młodą wdową z czwórką dzieci, radzi sobie tak dzielnie, że nie tylko nie popada w biedę, ale niebawem rozwija własny dochodowy interes; pomijam fakt, iż jest oczywiście niezmiernie zgrabną i urodziwą blondynką, obdarzoną wrodzonym poczuciem elegancji), są tu cztery autonomiczne postacie jej dzieci, z których każde przeżywa i wzloty, i upadki.

Izzie, adwokatka, jakoś nie ma szczęścia w miłości i, jak się zdaje, powoli zaczyna się godzić z myślą, że może pozostać sama, gdy po drugiej stronie jej biurka pojawia się niebywale przystojny Zach, oskarżony (niebezpodstawnie) o posiadanie narkotyków. Rozsądna trzydziestoparolatka ulega wdziękowi "złotego młodzieńca" (młodzieńca już tylko z nazwy, bo jest od niej o trzy lata starszy). Jego nonszalanckie podejście do życia usprawiedliwia faktami z jego przeszłości; w istocie, bycie dzieckiem rozwiedzionych rodziców, którym najwyraźniej się zdaje, że potrzeby emocjonalne pozostawionego samemu sobie chłopca dają się opędzić pieniędzmi, nie stwarza szczególnie korzystnej sytuacji dla rozwoju osobowości (swoją drogą, ona sama i jej rodzeństwo także chowali się bez ojca, matka pracowała całymi dniami, by zarobić na ich ponadstandardową edukację – a mimo to żadne z nich nie popadło w nałogi, nie nabrało nawyków zepsutego sybaryty gardzącego normami społecznymi…). Wyciąga go za uszy z kolejnych kłopotów, wierząc, że miłość go zmieni. I, nie bacząc na niezadowolenie matki ("Nie widzę jej jako żony kogoś takiego. Cały jest w tatuażach. Włosy ma dłuższe niż ja. Demonstruje kontrkulturę"[1]), postanawia poślubić swojego leniwego, lekkomyślnego księcia…

Justin, literat, jest szczęśliwy z Richardem, choć rodzice tamtego nie akceptują ich związku. Właśnie zdecydowali się na dziecko, które ma dla nich urodzić surogatka. Ta decyzja również spotyka się z wątpliwościami i oporami Kate. Bo co będzie, jeśli kobieta po porodzie zmieni zdanie i nie zechce im oddać niemowlęcia? A jeśli się rozstaną? Ale oni już podjęli decyzję, co więcej, nie mają zamiaru poprzestać na jednym potomku…

Julie, bliźniaczka Justina, jest obiecującą projektantką mody. Choć urodą ustępuje matce i siostrze, staje się obiektem zainteresowania mężczyzny, który wszystkim wokół wydaje się idealny. Ani ona, ani nieustannie sceptyczna Kate nie zdołają go jednak lepiej poznać, bo Peter właśnie zmienia pracę i przenosi się na drugi koniec kraju, w związku z czym nalega na szybki ślub. Julie czuje się kochana, więc nawet gdyby matka podzieliła się z nią odczuciem, że dostrzega w nim coś nieszczerego, pójdzie za ukochanym choćby na koniec świata…

Willie, komputerowiec, żyje sobie niefrasobliwie i praktycznie zupełnie osobno aż do chwili, gdy znajduje kobietę, która staje mu się naprawdę bliska. O niczym innym jego matka nie marzyła, ale czy rozwódka z dwójką dzieci, starsza o dziesięć lat od jej beniaminka, jest spełnieniem tego marzenia?...

Kate całkowicie zatonęłaby w tych troskach o szczęście potomstwa, gdyby na horyzoncie nie pojawił się atrakcyjny (a jakże!), wytworny (a jakże!) i bogaty (czy może być inaczej?) Francuz z ofertą pomocy przy rozkręcaniu sprzedaży internetowej. Rzecz jasna, firma na tym zyskuje, a sam Bernard wkrótce zaczyna zdradzać zainteresowanie Kate nie tylko jako kontrahentką…

Z tych wątków, wzbogaconych jeszcze postaciami "odlotowej" (nie tylko w przenośni, lecz i dosłownie, bo pełna temperamentu starsza pani jest stałą klientką linii lotniczych kursujących we wszystkie strony świata) babci Lou i ciepłego, dyskretnego przyjaciela rodziny, Liama, można by spokojnie sklecić ze dwie osobne powieści albo solidną kilkusetstronicową sagę rodzinną. Można by, gdyby historii poszczególnych bohaterów nie opowiadać na skróty (tym większe, im bliżej końca), nie streszczać ważnych wydarzeń w dwóch zdaniach, nie podkreślać natrętnie urody i elegancji niemal wszystkich wprowadzanych do akcji osób, a za to solidnie przyłożyć się do introspekcji i dialogów. Zamiast nich mamy rozpaczliwie banalne i, prawdę powiedziawszy, raczej nieporadne opisy ("widać było, że kamizelka jest droga, a on cały był wytatuowany, nawet na grzbiecie dłoni i na karku. Włosy sięgały mu do ramion, ale były czyste, miał kilkudniowy zarost"[2]) oraz zapełnianie pustki zupełnie nieistotnymi szczegółami (np.: "Ubrany był w czarne spodnie, sweter i płaszcz, kiedy przyjechał po nią następnego dnia. W restauracji zaprowadzono ich do stolika i Bernard zamówił wino dla nich obojga"[3]).

Osobną kwestią jest pewna liczba mankamentów stylistyczno-językowych, powstałych, jak się zdaje, głównie na etapie tworzenia polskiej wersji powieści.

W angielskich dialogach "you" może znaczyć i "ty", i "pan/pani"; która z tych możliwości jest w danym miejscu właściwa, należy samemu dociec na podstawie kontekstu. Ale jeśli dwie osoby zaczęły rozmawiać ze sobą oficjalnie ("– Nie odpisywał pan (...). – Cały czas myślałem o tym, żeby pani odpisać (...)"), a po pierwszych zdaniach nie padła z żadnej strony propozycja przejścia na "ty", nie ma żadnego powodu, by po chwili zwracały się do siebie bardziej poufale („– Już lepiej, dzięki, że pytasz (...). – (...) o ile się przyznasz (...)"[4]).

Zachowanie oryginalnego angielskiego szyku zdania też nie zawsze jest najlepszym wyjściem, bo to, co w jednym języku nie razi, w drugim może wyglądać co najmniej niezgrabnie: "Czytała nekrologi, żeby znaleźć posiadłość z ubraniami do swojego sklepu na początku działalności, ale teraz już tego nie robiła. Zbyt dziwnie było pisać do rodziny w żałobie o kupnie ubrań ich ukochanej zmarłej osoby"[5] (swoją drogą, przetłumaczenie "awkward and embarrassing"[6] jako "dziwnie" też nie było dobrym pomysłem); "Lekarka przemieściła dziecko pośród krzyków Shirley, na co Richard zbladł i usiadł"[7].
Jeszcze zabawniej wygląda sprawa nabywanych przez Kate futer: "jedno z krótko strzyżonych granatowych norek (…), a drugie – z niewiarygodnie eleganckich tchórzy"[8] (w oryginale "one was a shaved dark blue mink (…), and the other was an incredibly chic skunk” – jak widać, te niewiarygodnie eleganckie zwierzęta, z których skórek owo futro uszyto, w tłumaczeniu w dodatku zmieniły gatunek…).

Równie komiczne konstrukcje powstają w wyniku ignorowania podmiotu domyślnego ("Był to jeden z najpiękniejszych wieczorów w jej życiu. A kiedy wysadzał ją pod hotelem, zaproponował..."[9]; "Sukienka miała długie rękawy. Do tego dopasowała satynowe pantofle"[10]) lub odniesienia imiesłowu do niewłaściwego rzeczownika ("Bez trudu była w stanie sobie wyobrazić córkę w zjawiskowej antycznej sukni ślubnej, wychodzącej za niewłaściwego mężczyznę"[11], w oryginale: "She could easily imagine her daughter in the spectacular antique wedding gown, marrying the wrong man").

Wbrew tym przeciwnościom jakoś dobrnęłam do końca. Ale dużo wody w Wiśle upłynie, zanim zaryzykuję sięgnięcie po kolejną powieść Danielle Steel (no, chyba że nie będę miała pod ręką innego słowa drukowanego…).


---
[1] Danielle Steel, "Wbrew przeciwnościom", przeł. Barbara Kwiatkowska, wyd. Amber, 2017, s. 106.
[2] Tamże, s. 22.
[3] Tamże, s. 127.
[4] Tamże, s. 38.
[5] Tamże, s. 52.
[6] Wszystkie cytaty w oryginale wg Googlebooks (books.google.pl/books/about/Against_All_O​dds), gdzie nie są podane numery stron.
[7] Tamże, s. 196.
[8] Tamże, s. 28.
[9] Tamże, s. 136.
[10] Tamże, s. 233.
[11] Tamże, s. 142.


(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 686
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: