Dodany: 28.09.2017 15:01|Autor: Rosco

Neurochirurgia – praca wyjątkowo stresująca...


...ponieważ wymaga od lekarza tej specjalności natychmiastowego podejmowania decyzji, a pole manewru jest bardzo niewielkie, zazwyczaj mikroskopijne. Można ją porównać do pracy sapera. Wymaga ona żelaznej cierpliwości, precyzji i koncentracji. W każdej chwili może nastąpić wybuch, zdarza się, że z opóźnionym zapłonem, tzn. operacja się udaje, ale pacjent umiera po dwóch godzinach. Takich pacjentów dr Marsh wspomina. Refleksje po lekturze są dość pesymistyczne. Jak wynika z przykładów, złośliwe guzy w mózgu szybko doprowadzają do niepełnosprawności i równie szybko do śmierci, a łagodne zmiany często po wielu latach złośliwieją. Jedyną bronią, jaką dysponuje medycyna przeciwko tak ciężkiej chorobie, jest skalpel w sprawnych rękach chirurga. Nie ma w tej książce nadmiaru ani krwi i grozy, ani terminologii medycznej. Czytelnika, który zna już kilka książek okołomedycznych, może lekko rozczarować mało szczegółowe ujęcie tematu. Autor opisuje stres specyficzny dla tego rodzaju chirurgii, błędy, jakie nieumyślnie popełniał w trakcie swojej kariery, dylematy moralne zawsze idące w parze z wyrzutami sumienia, a przede wszystkim swoją niemoc, bowiem w wielu przypadkach jedyne, co mógł zrobić to przedłużyć życie swoim pacjentom.

Wspomina również pracę wolontariacką na Ukrainie. Ujrzawszy tamtejszy szpital załamał ręce. Zobaczył stare budynki z wielkimi, ciemnymi korytarzami, zardzewiałe narzędzia chirurgiczne na salach operacyjnych i operacje przeprowadzane starymi technikami. Guzy różnego rodzaju leczono prądem, który miał skuteczność porównywalną z placebo. W Anglii w tym samym czasie w świetnie wyposażonych szpitalach na jednego pacjenta pooperacyjnego przypadała jedna pielęgniarka, chory miał codziennie zmienianą pościel i szeroki wybór menu obiadowego. Oburzyła mnie w tej książce reakcja pielęgniarek w przypadku pacjenta, który w stanie śmierci mózgowej leżał na OIOM-ie i na wyraźne żądanie rodziny został podłączony do respiratora. Zagroziły one zbiorowym protestem i odmową dalszej pracy, twierdząc, że codzienne patrzenie na zwłoki doprowadza je do stresu i rozstroju nerwowego, a zajmowanie się martwym ciałem nie należy do ich obowiązków. Szczerze się tu zdumiałam. Mimo świetnie zorganizowanej opieki neurochirurgia, tak jak wszędzie, to w Anglii specjalizacja deficytowa, w związku z czym są duże kolejki i ciągle brakuje miejsc na oddziałach. Narzekają na to i lekarze, i pielęgniarki, i pacjenci.

Książka jest dobra, ale chorzy nie mają w niej głosu. Dlatego nie zaangażowałam się emocjonalnie w żadną historię. Autorowi daleko do takiego mistrza jak Thorwald, którego opisy są tak sugestywne, że bohaterów jego historii mam w pamięci do tej pory.


(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 624
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: