Dodany: 05.09.2017 15:15|Autor: UzytkownikUsuniety04​282023155215Opiekun BiblioNETki

Czerpać z życia… litrami! [recenzja przedpremierowa]


Recenzentka: Iwona Banach

Powieść „Ciotka Poldi i sycylijskie lwy” wpisuje się w gatunek zwany z angielska „cozy mysteries”, czyli w rodzaj kryminału, w którym detektywem, dodajmy, że amatorem, zostaje zazwyczaj kobieta. To ktoś wykształcony, charyzmatyczny, zdecydowany i z pomysłem na siebie. Taka właśnie jest ciotka Poldi, choć jej pomysł na siebie jest nieco ekscentryczny. Planuje ona bowiem zapić się na śmierć.
Nie brzmi to jak jakiś skrajnie niespotykany wyczyn, wiele osób codziennie się zapija, ale bardzo niewiele planuje to z rozmysłem.
Przeprowadzka na Sycylię nie jest dla niej żadnym „nowym początkiem”, to po prostu elegancki „początek końca”.
Tak, trzeba to przyznać, ciotka jest ekscentryczna w każdym calu. Od stóp do głowy, na której nosi wciąż, nawet w tym sycylijskim upale… perukę!
Ta Bawarka, choć mówi jeszcze nie najlepiej po włosku (o dialekcie sycylijskim nie wspominając, a jest trudny) i chętnie klnie po bawarsku, potrafi dogadać się z każdym, umie zaskarbić sobie serca ludzi, potrafi patrzeć i widzieć, a ta cecha nie każdemu jest dana.
Jest też „commisario” Montana, policjant zesłany za karę na Sycylię, który swoje związki uczuciowe określa niemal facebookowo jako „to skomplikowane”, co nie bardzo cieszy mającą się ku niemu ciotkę.
Jest też oczywiście zbrodnia i to raczej niebanalna, a do tego cała plejada bohaterów, z których każdy jest podejrzany, każdy inny i niebanalny.
Ogromnym atutem tych postaci jest ich język. I nie mówię tu o języku jako takim, ale o tym, jak ci bohaterowie mówią. Każdy z nich ma swój odrębny, specyficzny idiolekt, powiedzonka i śmiesznostki. Ci bohaterowie żyją. Istnieją w swojej mowie i nie sposób nie zachwycić się ich różnorodnością, bo jedni bawią, inni denerwują, jeszcze inni wkurzają.
Sycylia w tej powieści nie jest ani przesłodzona, ani pocztówkowa. Takiej raczej nie zobaczymy z okien drogiego hotelu czy z leżaka na prywatnej plaży. Ta Sycylia nie kłania się stereotypom, drwi z mafii, którą „wymyślili ci z północy, żeby zdyskredytować Sycylijczyków” i żyje pozornie leniwie w szumie fal i w palącym słońcu, a pod powierzchnią tego pozornego leniwego spokoju kotłują się emocje i romantyczne uniesienia.
Małomiasteczkowe urazy i zatargi (Poldi mieszka w Torre Archirafi nadmorskim miasteczku zamieszkałym ledwie przez około 2000 mieszkańców), rywalizacja karabinierów z policją, plotki i sąsiedzkie swary, a do tego dziwne kradzieże i niezrozumiałe niekiedy bogactwa, to wszystko bardzo ubarwia powieść, ale komplikuje sprawę morderstwa.
Sama zagadka nie jest prosta i nie jesteśmy w stanie jej rozwikłać do końca powieści, nie mogę niestety powiedzieć nic więcej, a szkoda.
Trzeba też dodać, że jest tu dużo humoru, inteligentnego, żartobliwego spojrzenia na świat, zabawnych, ale nie gagowych sytuacji, gorzkich aluzji na granicy chichotu losu i ciekawego spojrzenia na świat.
Jeżeli jednak powiemy, że powieść wpisuje się w gatunek ostatnio modnych komedii kryminalnych, lub może lepiej kryminałów z przymrużeniem oka, to jest ona jednak nieco inna. Na czym polega jej odmienność? Przede wszystkim na tym, że nie jest naciągana. Bohaterowie są realistyczni, problemy jak najbardziej prawdziwe, miejsca można odnaleźć na mapie, a przy odrobinie szczęścia także i w życiu.
Nie ma tu też zbyt dużo słodyczy. Mimo że krew leje się nie do końca „strumieniami”, to jednak kryminał wciąga.
Filozofia życiowa ciotki Poldi to mieszanina sarkazmu, inteligencji i odrobiny cynizmu, opiera się na uczciwości wobec siebie i innych. To podejście do życia kobiety, która wszystko przeżyła, wszystko widziała, ale wciąż nie ma dość i lubi z życia czerpać... hm, litrami!
To dobre podejście, które każe nie oczekiwać zbyt wiele, ale brać z życia każdą chwilę radości. Nie krzywdzić, ale też nie robić z siebie nieszczęsnej nudziary. Powiem szczerze, ta niemiecko-włoska mieszanka autorowi doskonale się udała, choć w pierwszym momencie ze sceptycyzmem podchodziłam do Poldi, wiadomo, że często postrzega się Niemców jako dość nudnych i pozbawionych fantazji, cóż czasami ulegamy stereotypom, dobrze o tym wiedzieć i nie wierzyć w nie a priori.
Mnie książka spodobała się bardzo.
Będę z niecierpliwością czekać na kolejne wybryki ciotki Poldi!

Autor: Mario Giordano
Tytuł: Ciotka Poldi i sycylijskie lwy
Tłumacz: Agnieszka Hofmann
Wydawnictwo: Initium
Stron: 400
Ocena: 5/6

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 619
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: