Dodany: 06.06.2010 18:12|Autor: aku

Przynajmniej raz


Wielbię "starą" Chmielewską. "Byczkom w pomidorach" najbliżej do niej z dzieł ostatnich 20 lat. To wcale nie znaczy, że "stara" Chmielewska wróciła; ale po kolei...

Rzecz dzieje się w domu Alicji kilka lat po krwistych orgiach z "Wszystko czerwone". Znowu Alicja ma tabuny gości, w tym oczywiście Joannę. Pojawiają się także jednostki nieznane, polecone przez kogoś i ogarnięte szaleństwem wielkiej miłości: On, rzadkiej klasy Wodolej i Oblizywacz Sztućców, Ona, cicha, zdrowotnie poturbowana, milcząca. Pewnego dnia Wodolej gubi się. Poszukiwania prowadzone są dosyć niemrawo, co może nie dziwić, jeśli się weźmie pod uwagę, że "tabuny" czas spędzają głównie na jedzeniu gargantuicznych ilości rozmaitych artykułów spożywczych oraz piciu hektolitrów kawy i zatrważających mieszanek trunków. Wraz z rozwojem akcji przybywa jedynie jedzenia i picia, napięcia niestety nie i niemal od początku wiadomo, kto jest winnym zamieszania szwarccharakterem.

Dlaczego zatem książka dostaje mocną czwórkę? Bo przynajmniej raz zaśmiałam się głośno, bo wielokroć uśmiechałam się szeroko, a rozbawiona czułam się przy prawie każdym dialogu (poza dialogiem początkowym, nieznośnie przegadanym). Śmiech jest zasługą humoru słownego, który wrócił w wersji prawie doskonałej, stracił na ostatnio widocznej ciężkości i toporności, znowu zaczął się skrzyć. Bo pojawił się wołoduch Marianek i temperamentny Szwed, Olaf. Bo Elżbieta, bo...

Proszę nie liczyć na drugie "Wszystko czerwone", ale na dobrą zabawę przy lekturze - z całą pewnością liczyć można.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 3358
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 2
Użytkownik: jesienna 04.09.2010 14:02 napisał(a):
Odpowiedź na: Wielbię "starą" Chmielews... | aku
Właśnie czytam i tak się zastanawiam - akcja dzieje się kilka lat po "Wszystko czerwone", u nas trwa komuna, a u Alicji już jest czajnik na prztykanie i kuchenka mikrofalowa. Wydawało mi się, że takie produkty pojawiły się później, ale nie wiem, może to są lata 80-te i na Zachodzie już te cuda były dostępne. Pewnie się czepiam, ale jakoś mnie to uderzyło. I zgadzam się - początkowy dialog Joanny z Alicją kompletnie niestrawny, może zniechęcić do całej książki.
Użytkownik: Simons 04.09.2010 14:41 napisał(a):
Odpowiedź na: Właśnie czytam i tak się ... | jesienna
Oczywiście, że na Zachodzie te "cuda" były dostępne o wiele szybciej, a do Polski trafiły po latach. Znam osoby, które "mikrofalówkę" miały już w latach siedemdziesiątych. Tak samo, jak i czajniki bezprzewodowe, walkmany, telewizory z pilotem itp. Przykładów można by mnożyć mnóstwo. Jako ciekawostkę mogę jeszcze podać, że na przykład "pampersy" bodajże dwa lata temu obchodziły w Niemczech 35. urodziny, co dla nas, z pokolenia pieluch tetrowych, wydaje się niemal abstrakcją.
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: