Dodany: 31.05.2010 20:19|Autor: Ryana

z okładki


Shapurn i Shil mknęły co sił w nogach. Sadowiąc się tak, by moje ciało dobrze znosiło unoszenie się i opadanie potężnych muskułów Renthana, pomyślałem, iż nie mógłby im dorównać żaden estcarpiański koń. Jednocześnie, chociaż nie wtajemniczono mnie w Misteria, wykrzyczałem głośno pewne słowa z bardzo starych tekstów.
To, co się wtedy stało, zaskoczyło mnie tak bardzo, iż niemal osłupiałem. Przysięgam - choć człowiek, który tego nie widział, może mi nie uwierzyć - że ujrzałem te słowa tak samo wyraźnie, jak je usłyszałem. Stały się płonącymi ognistymi strzałami i pomknęły niczym pociski z broni, której już nie miałem u boku. Przysięgnę na wszystko, że widziałem, jak uderzyły tam, gdzie biegły Wilkołaki, i że trysnęło w tym miejscu światło, tak jak ogień z energetycznego bicza Ethutura.
Rozległ się także dźwięk, który zagłuszył moje słowa, głośny i czysty huk. Później usłyszałem przenikliwy pisk, donośny skrzek w górze, jednocześnie Ethutur zawołał coś, czego nie zrozumiałem. Odchylił do tyłu głowę, jak człowiek szukający niebezpieczeństwa w niebie, po czym jego bicz się zwinął i tamten rozdzierający skrzek urwał się w pół nuty. Z góry coś spadło, uderzyło o ziemię i wybuchło w obłoku cuchnącego dymu. Sharpurn i Shil z rozpędu wpadły w tę smrodliwą chmurę i zaczęliśmy się dusić.

[Wydawnictwo Amber, 1991]

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 683
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: