Dodany: 31.05.2010 16:33|Autor: Ryana

z okładki


Drapieżniki okrążały nas. Wypełzały z lasu, czołgały się na brzuchach, jak gdyby były wężami, a nie ciepłokrwistymi porośniętymi sierścią zwierzętami.
Nie potrzebowałem ostrzegać Kemoka - już strzelał. Trzy czarne stwory podskoczyły w górę i spadły, drąc pazurami ziemię. Lecz na jak długo wystarczy nam zapasów strzałek?
Wydawało się, że natura sprzysięgła się przeciw nam. Zrobiło się ciemno jak w nocy i nagle lunął deszcz z ogromną siłą. Nie zmusiło to jednak naszych wrogów do wycofania się.
- Poczekaj! Spójrz tam! - krzyknął Kemok.
Pomiędzy nami a naszymi prześladowcami pojawił się koń. Galopował ciężko unosząc jeźdźca. Potem oślepił nas wybuch białego, palącego światła. Wydawało się, że tajemniczy jeździec przywołał błyskawicę, by smagać nią jak biczem ziemię wokół skradających się drapieżników.
Bicz ów uderzył trzykrotnie, oślepiając nas całkowicie. Później zobaczyłem niewyraźnie jak koń i jeździec pędzą dalej, aż zniknęli wśród drzew. Z porażonej przez ową dziwną broń ziemi uniosły się smugi dymu. Nic więcej się nie poruszyło.
Usłyszałem szept mojej siostry:
- To wywodziło się z Mocy, z dobrej Mocy...

[Wydawnictwo Amber, 1991]

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 617
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: