Dodany: 31.05.2010 16:25|Autor: Ryana

z okładki


Ingvald zaprowadził żołnierzy z tylnej straży na ostatni z zarekwirowanych statków. Stał teraz obok Simona, spoglądając na miasto, które dzień wcześniej - nie bez ich udziału - poraziła prawdziwa trąba powietrzna.
- Panie! - do Simona podszedł dowodzący statkiem Sulkarczyk. - Mam tu takiego jednego, który opowiada pewną historię i uważa, że jest coś warta.
Po czym wypchnął do przodu mężczyznę w brudnym i poplamionym stroju prostego marynarza. Karsteńczyk natychmiast ukląkł zgodnie z narzuconym przez Yviana służalczym obyczajem.
- Słucham! - rzekł Simon.
Tamten począł mówić pośpiesznie:
- To jest tak, panie. Tam był pewien statek. Ludzie z załogi stali przy wiosłach jak trzeba, tylko wyglądało jakby udawali, że wiosłują. Powie, że tam jest prąd, ale nie taki silny. Jeżeli chcesz zyskać na czasie, musisz nieźle napracować się przy wiosłach, zwłaszcza kiedy na dodatek wieje przeciwny wiatr - a wtedy tak było. Ale oni zyskali i to sporo.
Ponad pochyloną głową marynarza Sulkarczyk spojrzał na Simona.
- Nie znam innego sposobu, w jaki można podróżować po tej rzece, poza wiosłami i żaglami - zameldował. - Jeżeli jakiś statek potrafi poruszać się w taki sposób, to ani ja, ani żaden z moich braci nigdy nie widzieliśmy takiego statku. To... są czary!
- Lecz nie takie jakie stosuje się w Estcarpie... - odrzekł Simon.

[Wydawnictwo Amber, 1990]

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 805
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: