Dodany: 19.06.2017 10:43|Autor: UzytkownikUsuniety04​282023155215Opiekun BiblioNETki

Meandry dziecięctwa



Recenzent: Louri


W starym dowcipie dwóch przedszkolaków w piaskownicy pomstuje na to, że rodzice najpierw uczą ich chodzić i mówić, a potem każą być cicho i nigdzie się nie ruszać. Na obrazach Josepha Goodhue Chandlera idealne dziecko to stary maleńki w garniturze, z modlitewnikiem. Czy tak właśnie dzieciństwo ma wyglądać? A może odwrotnie, powinno być nieustanną zabawą, bez frasunków, odpowiedzialności i świadomości istnienia „zła tego świata”? Poeta amerykański James Schuyler w swej wczesnej minipowieści dobitnie pokazuje, że żadna z tych skrajności nie ma nic wspólnego z rzeczywistością. Tworzy zarówno ciepłą, jak i niepokojącą opowieść, skleconą z dialogów tytułowego rodzeństwa oraz fragmentów dziennika Ginewry, z której wyłania się prawdziwie złożony świat dziecięcej psychiki.

Akcję rozpoczynają codzienne przekomarzania Alfreda i Ginewry, by wkrótce ustąpić pola przeżyciom chłopca, który trafia do szpitala z powodu zapalenia wyrostka robaczkowego. Tam dowiaduje się, że ojciec wybiera się do Europy, a matka towarzyszyć ma mu na wybrzeże, następnie zaś pozostanie kilka tygodni poza domem. Dzieci zostają wysłane w samotną podróż kolejową do babci, gdzie mają spędzić lato. Na miejscu nawiązują przyjaźnie i przeżywają pierwsze rozczarowania związane z nielojalnością owych przyjaciół, ich zgubnymi wpływami, skutkami przechwałek. Doświadczają także lęku o małżeństwo swych rodziców – Schuyler niezwykle celnie pokazuje labirynt domysłów i pajęczą sieć niepewności, w którą wikłają się Alfred i Ginewra, nie wiedząc nawet, czy słusznie czują się zagrożeni rozpadem rodziny.

Mocną stroną książki jest sugestywne ukazanie dziecięcych egzaltacji i lęków. Z każdej strony przebija niezrozumiały świat dorosłych, który dzieci próbują podpatrzeć i naśladować (głównie poprzez język). Ale i im czasem udaje się przeniknąć do sedna spraw, ujmując czy dostrzegając coś, czego dorośli dostrzec nie potrafią lub nie chcą. Spomiędzy przekomarzań, przechwałek, zachowań charakterystycznych dla dziecięctwa czy okresu dojrzewania przebija zderzenie dwóch światów: zachowanie wszystkich niedorosłych postaci stanowi połączenie zwyczajów dziecięcych z coraz lepiej wyuczonymi kalkami świata dorosłych.

„Alfred i Ginewra” to pozycja bardzo lekka (choć chwilami dochodzą do głosu traumatyczne przeżycia: pobyt w szpitalu, oddalenie od rodziców i poczucie zagrożenia ich rozejściem się, znalezienie ciała samobójcy w parku), umiejętnie kpi zarówno z przywar dorosłych, którzy czasem zachowują się niedojrzale, jak i z groteskowego naśladowania „dorosłych póz” przez kilkulatków. Łatwo dać się porwać niezwykłej magii przenikania się świata codzienności i fantazji, wiedzy i niewinności. Powieść Schuylera brzmi także (niczym przysłowie „nie pamięta wół, jak cielęciem był”) jak głos starszego pokolenia, które zwraca uwagę swym dorosłym dzieciom, by nie były tak restryktywne w wychowywaniu – biorąc tym w obronę wnuki.





Autor: James Schuyler
Tytuł: Alfred i Ginewra
Tłumacz: Marcin Szuster
Wydawca: Państwowy Instytut Wydawniczy, 2016
Liczba stron: 132

Ocena recenzenta: 4,5/6


(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 586
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: