Dodany: 22.05.2010 16:40|Autor: Anima

Książka: Czy umiesz gwizdać, Joanno?
Stark Ulf

4 osoby polecają ten tekst.

Kradzione czereśnie, jedwabny latawiec i trudna sztuka gwizdania


[Recenzja zawiera odwołania do fabuły książki]


"Wzruszająca opowieść o przyjaźni i pożegnaniu", "o starości, o życiu i śmierci". Tak można by (idąc za przykładem wydawcy) najkrócej opisać tę historię. Wcześniej czytałam tego autora "Jak tata pokazał mi wszechświat" i nie potrafiłam sobie wyobrazić, że kolejna publikacja pisarza – jeśli trafi w moje ręce – wywoła równie wielkie emocje. A emocji podczas lektury "Czy umiesz gwizdać, Joanno?" było wiele – rozbawienie, rozczulenie, wzruszenie, łzy...

Zanim otworzyłam książkę, zaintrygowana przyglądałam się okładce i widniejącemu na niej tytułowi. Sądziłam, że Joanna jest także jedną z najważniejszych postaci książki. Okazuje się, że sformułowanie "Czy umiesz gwizdać, Joanno?" to tytuł pewnej melodii, która pojawia się w najbardziej znaczących momentach opowieści, stanowiąc nacechowany symbolicznie i emocjonalnie muzyczny lejtmotyw. Jest nikłą nicią łączącą przeszłość i teraźniejszość, młodość i starość – gdy Nils przywołuje z pamięci wspomnienia o swojej nieżyjącej żonie, Joannie. Czułość, tęsknota, miłość... w tej melodii mieści się cała paleta niewypowiedzianych uczuć, które skrywa w swoim sercu stary, samotny Nils. Na komodzie w jednym z pokoi domu starców stoi zdjęcie Joanny, a w szufladzie leżą stara jedwabna apaszka w róże i stary jedwabny krawat – to jedyne pamiątki, jakie zostały Nilsowi po ukochanej. Nils nie ma rodziny. Jest stary i ma słabe serce. Słabe, ale najlepsze na świecie, jak powie później Bertil o swoim przyszywanym dziadku.

Ulf Stark napisał mądrą i pozbawioną infantylizmu książkę dla dzieci podejmującą trudne tematy, ujęte w sposób daleki od banału. Historia została ukazana oczami dziecka, kilkuletniego Ulfa, opowiadającego o swoim szkolnym przyjacielu Bertilu, który postanawia znaleźć sobie dziadka. Dziadka, którego wzorem Ulfa mógłby odwiedzać, przynosić mu cygaro, który częstowałby go kawą, zabierał na ryby, dawał pięć koron przy okazji odwiedzin i który uwielbiałby nóżki wieprzowe w galarecie, tak jak dziadek Ulfa. Dziadka, którego mógłby kochać.

Pewnego razu w pokoju Nilsa w domu starców pojawia się ubrany w białą koszulę, z nagietkiem w ręku siedmioletni chłopiec, który z rozbrajającą szczerością i naturalnością nazywa go dziadkiem. Między starym człowiekiem i małym Bertilem rodzi się wyjątkowa więź. Obaj cieszą się ze sprawiania sobie nawzajem przyjemności i niespodzianek. Na tym przecież polega bycie razem. Kiedy okazuje się, że Nils nie jest w stanie zabrać chłopca na ryby, tak jak to ponoć czynią dziadkowie, staruszek postanawia sprawić chłopcu inną niespodziankę. Nie zważając na swój stan zdrowia, zabiera Bertila i Ulfa na spacer do ogrodu, podczas którego delektują się śpiewem ptaków i zapachami natury. Nils ofiarowuje chłopcom latawiec zrobiony z jedwabnej apaszki w róże, którą dawno temu podarował swojej żonie. Za ogon latawca posłużył piękny jedwabny krawat, ten, który Nils kiedyś dostał w prezencie od Joanny. Podczas pracy nad latawcem staruszek cały czas gwizdał.

"Wygwizdywał piękną melodię, która nazywała się »Czy umiesz gwizdać, Joanno?« (...) I opowiedział nam o swojej żonie, która miała rude włosy i niebieski kapelusz, a Bertil powiedział, że też chciałby nauczyć się gwizdać"[1].

Cała opowieść utkana jest z wielu przeplatających się sytuacji na przemian zabawnych, rozczulających i wywołujących wzruszenie. Kiedy Bertil urządza dziadkowi urodziny, zabiera go na kradzione czereśnie. Tak jak Nils robił to w dzieciństwie.

"– Teraz musimy się skradać, dziadku.
– Postaram się – obiecał staruszek.
– To dobrze, bo Gustavsson to najgorszy typ. (...)
– A teraz nie mówmy nic więcej – powiedział staruszek. – Bo teraz będziemy kraść czereśnie"[2].

I jeszcze było cygaro dla dziadka na urodziny, i nowy jedwabny krawat, i poczęstunek w zagajniku za kapliczką, który Bertil przygotował za swoje wszystkie oszczędności. I obietnica, że nauczy się gwizdać ulubioną melodię Nilsa...

To książka o bezinteresownej potrzebie przynależności, o pragnieniu dzielenia się sobą z drugim człowiekiem. O radości dawania... W końcu Bertilowi udaje się opanować trudną sztukę gwizdania i uszczęśliwiony biegnie do Nilsa, by podzielić się z nim swoją radością. Jest taki szczęśliwy.

"Nareszcie jestem! – zawołał i otworzył drzwi. A kiedy weszliśmy do środka, okazało się, że nikogo tam nie było. (...) Zobaczyła nas pani Tora. (...)
– Nie ma go już. Odszedł od nas.
(...) Wtedy Bertil tak się rozzłościł, że aż łzy napłynęły mu do oczu. Wyrwał się z objęć staruszki.
– A ja się nauczyłem gwizdać i w ogóle! – zaszlochał.
A potem w drodze do domu nie odezwał ani słowem. Tylko kopał kamienie"[3].

Następnego dnia Bertil pożegnał Nilsa melodią, którą nauczył się gwizdać specjalnie dla niego. Kilka chwil milczał poruszony nad trumną starego przyjaciela. W końcu zagwizdał. Zagwizdał tak przejmująco, że słyszałam tę melodię długo po zakończeniu lektury. "Czy umiesz gwizdać, Joanno?" wciąż rozlega się echem w małej kaplicy, w której Bertil żegnał się ze swoim dziadkiem, ciągle słyszę ją w wyobraźni. A kiedy czytam książkę swojej córeczce, ukradkiem ocieram oczy, chociaż może niepotrzebnie tak się kryję ze swoim wzruszeniem. Przecież cała historia została wyrażona słowami dziecka, ukazana jego oczyma i opowiedziana z prostotą bliską dziecięcym uczuciom i dziecięcej wrażliwości. Wspaniała książka...

Na jej podstawie powstał film, który pokazywany jest co roku w szwedzkiej telewizji w święta Bożego Narodzenia.


---
[1] Ulf Stark, "Czy umiesz gwizdać, Joanno?", tłum. Katarzyna Skalska, wyd. Zakamarki, 2008, s. 18.
[2] Tamże, s. 31.
[3] Tamże, s. 40.


[recenzję opublikowałam na swoim blogu]

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 5952
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 2
Użytkownik: gosiaw 09.06.2010 09:22 napisał(a):
Odpowiedź na: [Recenzja zawiera odwołan... | Anima
Prawie bym kupiła wczoraj tę książkę. Szkoda, że nie trafiłam na Twoją recenzję ciut wcześniej. Ale co się odwlecze... :)
Użytkownik: Anima 09.06.2010 09:41 napisał(a):
Odpowiedź na: Prawie bym kupiła wczoraj... | gosiaw
Polecam tę książkę sześciolatce. Jest naprawdę niezwykła.
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: