Dodany: 30.12.2016 17:57|Autor: ahafia
Sienkiewicz odhaczony
Ugięłam się, bo
Rok 2016 - rokiem Henryka Sienkiewicza i postanowiłam coś jednak przeczytać, żeby obchodom było zadość.
Nie lubię Sienkiewicza od pierwszego wejrzenia, a raczej usłyszenia, gdy w pierwszej czy drugiej klasie podstawówki koleżanka zachwycała się którąś częścią trylogii. Inna, z równym namaszczeniem opowiadała mi baśnie o księżniczkach w tym samym, mniej więcej, okresie. Obie antypatie przetrwały próbę czasu i ani Sienkiewicza, ani baśni nie jestem w stanie zdzierżyć, przy czym ten pierwszy prześladował mnie aż do matury. Jedyną dwóję z języka polskiego dostałam za nieprzeczytanych "Krzyżaków", "Quo vadis" opowiedzieli usłużni koledzy, na pewno miałam też w rękach "Potop", ale w domu czytał go jedynie dziadek Jakub, a reszty, prócz "Latarnika", szczęśliwie nie pamiętam.
Żeby zdążyć przed końcem roku i zminimalizować ewentualne straty moralne, wybrałam coś krótkiego
Z pamiętnika poznańskiego nauczyciela (
Sienkiewicz Henryk (1846-1916))
, ckliwą nowelkę o nieszczęśliwym Michasiu i jego równie cierpiącym nauczycielu, który jednakowoż uchodzi z tej historii z życiem.
Pomijając depresyjna naturę chłopca obciążonego nadmiernymi wymaganiami, zwróciłam uwagę na znęcanie się, którego był obiektem i któremu nie umiał się przeciwstawić. Problem nietolerancji, w tym przypadku germanizacji, utonął jednak w łzawej, melodramatycznej opowiastce. Niemniej, mój stosunek do autora zyskał nowe argumenty i raczej do niego nie wrócę bez przymusu, czyli jest nadzieja, że nigdy.
dwa
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.