Dodany: 10.12.2016 20:27|Autor: malynosorozec

Pozytywna energia pod płaszczem science fiction


„Istnieje boska moc, która kształtuje nasze losy, niezależnie od tego, jak sami je kształtujemy. Wolna wola i przeznaczenie, mówiąc krócej, i obie realne”[1].


Jak pod koniec lat pięćdziesiątych ubiegłego stulecia jeden z najlepszych pisarzy science fiction wyobrażał sobie rok 1970? A jak 2000? Z perspektywy drugiej dekady XXI wieku lektura „Drzwi do lata” jest ciekawym przeżyciem. Roboty wykonujące za ludzi wiele czynności, pokonanie praw grawitacji, wieloletnia hibernacja czy wreszcie podróże w czasie. To daje nam Robert A. Heinlein przy okazji opowieści o Danie Davisie. Książka nie jest wybitna, nie jest nawet bardzo dobra. Sprawnie napisana, potrafi zaciekawić, nie nudzi – to można z całą pewnością o niej napisać. Mimo podróży w czasie w obie strony (autor stara się nas przekonać, że za podróż w przyszłość można uznać hibernację) nie ma nieścisłości, do których można byłoby się przyczepić.

Dan Davis tworzy innowacyjne roboty. Jego narzeczona i najlepszy przyjaciel zabierają mu udziały w firmie, więc zaczyna pić i w przypływie rozpaczy planuje hibernację na następne 30 lat. Oczywiście razem z kotem, który jest jego nieodłącznym towarzyszem. Obudzić się w roku 2000, zebrać procenty z pozostałych udziałów w firmie i śmiać się w twarz starzejącym się zdrajcom – oto jego misterny plan; nie wszystko jednak przebiega według zamierzeń.

Jest to powieść o pewnym genialnym i jednocześnie niezdającym sobie sprawy z zagrożeń człowieku, ale kot, najlepszy przyjaciel głównego bohatera, odgrywa w niej niebagatelną rolę. Właściwie to on wyrasta tu na najjaśniejszą gwiazdę (i mówię to jako osoba niedarząca tych zwierząt szczególną sympatią). Autor po mistrzowsku i z humorem opisuje relację Dana Davisa z jego zwierzakiem.

Jest jeszcze pozytywna energia, którą emanuje tekst Heinleina. Próba odnalezienia przez głównego bohatera tytułowych drzwi do lata (to określenie zawdzięczamy kotu), jego dążenie do celu (chociaż przez większą część książki z prawdziwego celu nie zdaje sobie sprawy), jego zaradność i umiejętność pokonywania przeszkód. Smaczku dodaje tej historii fakt, że nie ma w niej napuszenia czy sztucznego podkręcania emocji. Za sprawą Dana Davisa wszystko wydaje się naturalne i proste.

I taka właśnie jest powieść „Drzwi do lata”. Prosta, lekka, sprawiająca przyjemność podczas czytania. Ciekawa i nastrajająca pozytywnie do świata (oraz do kotów). Bardzo dobra jako odskocznia od poważniejszych lektur.

7/10


„Każdy prawdziwy hazard wymaga procentu dla organizatora. Tylko oszuści twierdzą, że dają frajerom maksimum szans, a ubezpieczenie jest właśnie hazardem usankcjonowanym przez prawo”[2].


---
[1] Robert A. Heinlein, „Drzwi do lata”, przeł. Zbigniew Foniok, wyd. Amber; Mizar, 1993, s. 227.
[2] Tamże, s. 20.


(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 748
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: