Dodany: 31.03.2010 14:49|Autor: in_dependent

Dobre geny


Nie tak dawno mając problemy z bolącym zębem, obawiałam się już najgorszego, bo bardzo długo zwlekałam z wizytą u dentysty. Wtedy też natknęłam się na fascynujący artykuł dotyczący możliwości "wyhodowania zęba" w warunkach laboratoryjnych z pobranego od pacjenta materiału kostnego i następnie wstawienie takiego zęba w miejsce utraconego. Nieco później przeczytałam o jakże paradoksalnej metodzie wszczepienia zęba w oko, dzięki czemu pacjent odzyskał w nim wzrok i już bardzo pocieszona udałam się do dentysty, który godzinę (i 300 zł) później uwolnił mnie od bólu. Próchnicę, owszem, usunął, ale wątpliwości kłębiące się w mej głowie pozostały. Bo czy to właściwe "produkować" narządy zastępcze, niczym części wymienne do samochodu czy sprzętu RTV-AGD? A co, jeśli spełni się wizja z filmu "Wyspa" i zamykać będziemy w wielkich hangarach nasze klony, jako zabezpieczenie dla naszego zdrowia czy życia? I czy klon to człowiek, czy istota, którą powinno się pozbawić wolnej woli?

Anna, główna bohaterka powieściJodi Picoult "Bez mojej zgody", nie jest co prawda klonem w pełnym tego słowa znaczeniu, ale pod względem genetycznym, tkankowym, czyli w ogóle pod względem medycznym jest kopią swojej chorej na białaczkę siostry Kate. Annę "stworzono", by pomogła wyleczyć Kate, a wyleczenie to z czasem przekształciło się w długotrwałe leczenie, ze spokojnymi przerwami, gdy u Kate następowała remisja. Cały ten czas był ogromnie bolesny dla Anny, pod względem fizycznym, ale przede wszystkim psychicznym. Musiała uczestniczyć w leczeniu. Musiała, bo decydowali za nią rodzice, przez których została poczęta i którzy uważali, że ich zdanie jest także jej zdaniem. Ale Anna się w końcu zbuntowała.

Bunt w takiej dramatycznej sytuacji z jednej strony powoduje, że postrzegamy Annę jako osobę pozbawioną empatii, nieco może złośliwą, egoistyczną, ale z drugiej strony bardzo trudno jest wczuć się w jej emocje, dokonać obiektywnej analizy jej życia.

Jodi Picoult poruszyła we mnie całą lawinę myśli na temat przeszczepów, dawców, a także problemu jakże teraz popularnego, mianowicie zapłodnienia in vitro. Na początku historia wydawała mi się nieco naciągana, ale przekonałam się, iż i tak początek jest dużo lepszy od końca, bo zakończenie bardzo mocno mnie rozczarowało, być może dlatego, że nie pozwoliło mi zapomnieć, z jakiego kraju wywodzi się autorka i jakie konsekwencje niesie to dla jej stylu. Przyznam jednak, że powieść czytało mi się znakomicie i po innych (tak wielu!) recenzjach widzę, że nie tylko ja mam takie odczucia. Zdecydowanie pragnę sprawdzić, jak Picoult odnajduje się w innych historiach, innych rzeczywistościach, innych tematach.



[Tekst opublikowałam wcześniej na swoim blogu]

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 5490
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 3
Użytkownik: dot59Opiekun BiblioNETki 31.03.2010 21:11 napisał(a):
Odpowiedź na: Nie tak dawno mając probl... | in_dependent
Miałam dokładnie takie same uczucia. Najpierw kłębowisko emocji, potem fala refleksji natury etyczno-moralnej i duże rozczarowanie zakończeniem. Ale tak czy inaczej, jest to jedna z lepiej przeze mnie ocenionych powieści autorki. Jeśli masz ochotę na kontynuowanie znajomości z jej twórczością, odradzam "Jesień cudów", polecam "Dziesiąty krąg" i "Świadectwo prawdy".
Użytkownik: Pingwinek 25.09.2012 14:37 napisał(a):
Odpowiedź na: Nie tak dawno mając probl... | in_dependent
Ja nie postrzegam Anny tak, jak piszesz. Jej bunt jest dla mnie naturalny. Biedna dziewczyna. Marionetka w rękach otoczenia. To nie jest sztuczny ząb, ale prawdziwy człowiek.
Użytkownik: imogena 25.09.2012 19:18 napisał(a):
Odpowiedź na: Nie tak dawno mając probl... | in_dependent
A ja się przychylę do zdania Pingwinka, a nawet powiem więcej. To właśnie Anna od początku budziła moją sympatię i współczucie, tymczasem postać Kate nijak tych uczuć we mnie nie wywoływała (choć teoretycznie powinna).
A co do rodziców: nie można wymagać od drugiej osoby poświęcenia posuniętego do granic heroizmu. A Anna od najmłodszych lat żyła pod presją takich właśnie wymagań, nikt nie interesował się jej uczuciami.
Inna sprawa, że książka Jodi Picoult właśnie tym się broni: tym, że wywołuje tak zróżnicowane emocje :-) Przyznam, że nie jestem fanką autorki, a książce nie dałam szczególnie wysokiej noty - ale ta historia dwóch sióstr wciąż mi siedzi w pamięci...
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: