Dodany: 26.11.2016 09:48|Autor: dot59Opiekun BiblioNETki

Książka: Kot w mokrej trawie
Filipowicz Kornel

2 osoby polecają ten tekst.

Piękno tkwi w codzienności


Niezawodnym lekarstwem na niestrawność spowodowaną nadmiarem wulgarności i seksu w młodej polskiej prozie są opowiadania z poprzedniej epoki, stworzone przez kogoś, kto gust literacki wyrabiał sobie na klasyce.

Pierwsze, „Rzadki motyl”, czterostronicowa miniaturka, opowiada historię spotkania autora-narratora z pięknym owadem, o którego złowieniu marzył przed wielu laty. Cztery kolejne – „Wojny religijne”, „Decydujcie się, moi kochani, czyli o miłości rodzinnej”, „Gutmann albo ostatnia przed wakacjami lekcja języka niemieckiego” i „Wszystko co mieć można” – to nieupozowane na fikcję obrazki z dzieciństwa pisarza. Następne, „Wóz pełen chleba”, w którym również można się domyślić tożsamości autora z narratorem, przywołuje epizod powrotu do domu po wyzwoleniu obozu koncentracyjnego. Tytułowy „Kot w mokrej trawie” opisuje los porzuconego, na wpół zdziczałego kota, „Pies wdowy Wurm” – przywiązanie starej kobiety do równie starego, brzydkiego i schorowanego psa. W „Scenie końcowej” mamy do czynienia z dziwną sytuacją, jaką zaobserwował narrator podczas pobytu w zoo (to opowiadanie, zawierające element odrealnienia i nadinterpretacji, jako jedyne mniej mi się podoba), a w „W dniu urodzin” – z potyczką emerytowanego nauczyciela-wędkarza z gromadą chuliganów.

Tu nawet nie ma jakichś szczególnie pomysłowych intryg – jest raczej, jak u Munro, portretowanie rzeczywistości. Siłą tych tekstów są naturalność i piękna, dźwięczna, „przedwojenna” polszczyzna. Ten język i styl zachwycają do tego stopnia, że choćby się zapomniało treści poszczególnych opowiadań, będzie się pamiętać wrażenie obcowania z dziełem sztuki, jakie towarzyszyło ich lekturze.


(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 490
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: