Dodany: 30.03.2010 13:33|Autor: Marcos
Zakonnik z mauzerem
Zachęcony wyśmienitym "Bractwem Róży" Davida Morrella, sięgnąłem po drugą powieść z luźno powiązanej trylogii.
Tytułowe Bractwo Kamienia to kościelna organizacja chrześcijańskich asasynów, pochodząca jeszcze z czasów wypraw krzyżowych. Aprobowana przez papieża grupa zabójców broni interesów Kościoła nielegalnymi sposobami tam, gdzie nie da się tego zrobić legalnie.
Shean McLane (w oryginale Drew - chyba uznano, że to imię jest zbyt dziwne dla polskiego czytelnika) jest byłym agentem Skalpela, tajnej komórki CIA. Gdy sumienie zmusiło go do przerwania ostatniej akcji, trafił na celownik własnej organizacji jako potencjalny zdrajca. By zniknąć, wstępuje na zawsze do kontemplacyjnego zakonu kartuzów, gdzie wiedzie pokutniczy żywot. Po sześciu latach pewne zdarzenie zmusza go do ponownego wyciągnięcia mauzera i rzucenia się w szał agenturalnej pracy - bójki na śmierć i życie, pościgi, strzelaniny, wybuchy. We wszystko wplątane są osoby z jego przekreślonej dawno przeszłości i tajemnicze Bractwo Kamienia.
Książkę czyta się dobrze, aczkolwiek wydaje się nieco bardziej sztuczna i wymuszona niż "Bractwo Róży". Opisy walk, pojedynków i pościgów są wyśmienite - na tym autor się zna. Jednak próby racjonalizowania kolejnych zabójstw zakonnika katolicką moralnością są nieco nieudolne i naiwne. To samo dotyczy wielu wątków związanych z Bractwem Kamienia, jak również rozumowania kilku księży, którzy usprawiedliwiają morderczą działalność naszego bohatera. Uważam też, że czytelnik, który wcześniej był zadowolony z "Bractwa Róży", może być rozczarowany dość niezróżnicowanymi miejscami akcji (tylko USA i są to w większości losowe, nieznane lokalizacje).
Podsumowując - "Bractwo Kamienia" to solidny thriller, w którym wiele jest wciągającej akcji, jednak motywy napędzające tę akcję są co najmniej nieprzekonujące.
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.