aleosohodź?
Po zakończeniu lektury "Tracę ciepło" zadałem sobie to krótkie ale jakże istotne pytanie. Co autor miał na myśli, co chciał przekazać. Uwielbiam wszelkiego typu historie niesamowite, opowieści rozgrywające się na pograniczu rzeczywistości i snu, ledwo uchwytne, dostępne wyłącznie dla wybranych, szczególnych wrażliwców.
Z uwagi na totalny mętlik postanowiłem poszukać pomocy u recenzentów książki w internecie. Pomimo mnogości recenzji w żadnej nie znalazłem wyjaśnienia, o co chodziło autorowi w jego dziele, co najwyżej następowała konstatacja, że po prostu jest to "Orbitowski fiction". W takim razie ja dziękuję za takie fiction.
Mnóstwo faków, słownictwa podwórkowego, chaos w opowiadanej historii. Poza tym groza. Gdzie tu groza? Orbitowski nie potrafi oddać w zupełności emocji bohaterów (vide scena konfrontacji bohaterów z posiłkującym się Azraelem), co więcej nie potrafi zupełnie pomóc czytelnikowi w wyobrażeniu sobie jego wizji (fundament fabuły, czyli "jeziora" - nie podejrzewam siebie o brak wyobraźni, sny mam mega realistyczne, a jedyne co byłem w stanie sobie wyobrazić podczas lektury "Tracę ciepło" to majaki narkomana czy chlora, a przecież tak nie było bo w końcu jeziora silnie oddziaływały na rzeczywistość np. wspomniany posiłek Azraela, czy finałowa scena w szatni szkoły w pierwszej części). Zarówno Kuba, jak i Konrad są zupełnie linearni nie zmienia ich nic nawet najbardziej szokujące wydarzenia. Doszedłem do wniosku że ich tzw. przyjaźń wynika wyłącznie ze wspólnych metafizycznych doświadczeń (a i to nie do końca, bo Konrad nadal wyżywał się na Kubie póki ten nie poszedł z nim na ustępstwo) i zamiłowania do alkoholu. Taką historię to i ja mógłbym napisać. Czy mógłbym wtedy liczyć na łaskawość recenzentów i dostać kalkę "first-pepe fiction" zamiast zostać zjechanym za chaos i brak sensu?
Jedynym powodem dla którego "Tracę ciepło" dostało ode mnie wyższą ocenę niż 1 jest wspomnienie roku zero. Z uwagi na zbliżony wiek do autora (1981) lektura książki obudziła we mnie sentymentalne wspomnienia, za co autorowi uprzejmie dziękuję.
"Tracę ciepło" jest moim dziewiczym kontaktem z Orbitowskim. Liczyłem na zdecydowanie więcej, więc póki co jestem na jakiś czas mocno zniechęcony.