Matthews Carole ma już kilka książek w Biblionetce, ale tej akurat nie. Jest to jedna z jej starszych powieści (1999) i wygląda na to, że nie została jeszcze przetłumaczona.

Jest to taka książeczka, po której przez ponad dwadzieścia rozdziałów nie spodziewamy się niczego więcej poza zwykłą, bezrefleksyjną rozrywką. Przez większą część jest po prostu bardzo zabawna, beztroska, relaksująca, pełna humoru i dystansu do brytyjskiego społeczeństwa. Autorka podśmiechuje się się nieco ze swoich bohaterów i ich życia, ale na końcu zaskakuje powagą, rzeczowością i rozsądkiem. W sposób nieco przewrotny mówi, że trawa u sąsiada jest tylko z pozoru bardziej zielona i warto doceniać to, co już mamy.
Jest to historia o poszukiwaniu szczęścia i spełnienia, o odpowiedzialności, z bohaterami pełnymi rozterek, jakie ma każdy z nas. Może i trochę naiwna, ale w sumie dość krzepiąca.

- ... her nightly beauty routine which ensured she went to bed greased up like a cross-Channel swimmer.

- Everyone sensible was out playing golf, the thing Saturday mornings were invented for.

- Mrs Barrett with her cardiganed chest.

- He seemed to be working on the same theory as her mother - that telephones were only made for receiving incoming calls and that the dial was largely ornamental.

- She bakes cakes for the school fete. That's not the stuff adultery is made of.


Ocena: myślę, że 4 i pół będzie w sam raz.