Dodany: 30.09.2016 22:36|Autor: Cirilla

cytat z książki


Jedynym moim orężem jest miłość. Nie mam pojęcia, jak pielęgnować niemowlę, jak je wychowywać...
Pamiętam jego oczy, takie, jakie widziałem pierwszy raz, gdy miał dopiero trzy dni. Trzydniowe niemowlę...
Przyszedłem do szpitala. Informacji, jak zwykle, udzielały pielęgniarki. Ale do mnie wyszła sama ordynator oddziału w śnieżnobiałym, eleganckim fartuchu. Przystanęła w połowie schodów i poprosiła, żebym wszedł na górę, na podest.
– Chodźcie ze mną na salę – powiedziała. – Chcecie zobaczyć syna? Żona prosiła, żeby go wam pokazać. Chodźmy, zrobię wyjątek – tylko dla was.
Chwyciłem się poręczy, oddychałem z trudem. Co to znaczy: "Tylko dla was"? Przecież tam, na górę, nie wpuszcza się żadnego ojca... Czyż więc nie ma nadziei, że mój syn będzie żył? Czyżby pierwsze spotkanie miało być zarazem pożegnaniem na wieki?!
Wchodziłem z lekarką po schodach. Im bardziej zbliżałem się do syna, tym większa rozpacz mnie opanowywała; nie mogłem pojąć, co się ze mną dzieje. Do przeświadczenia o nieuchronności przeznaczenia, fatalnego nieszczęścia, doszedł jeszcze lęk, że zamiast drogiej mi kruszynki zobaczę posiniałego od krzyku, odstręczającego brzydotą, pomarszczonego potworka.
[...]
Na sali, do której weszliśmy, leżały kobiety po porodach z komplikacjami. Byłem w takim stanie ducha, że i teraz nie potrafiłbym powiedzieć, ile położnic obróciło w moją stronę głowę, kiedy przekraczałem próg sali. Wydawało mi się, że była to jedna i ta sama męczennica, w różny tylko sposób oświetlona mdłym, żółtym światłem, przenikającym tu nie wiadomo skąd, jakby to ściany i sufit rzucały blask. Gdyby Marina nie zawołała mnie szeptem, nie odróżniłbym jej w pierwszej chwili od pozostałych.
[...]
Dziecko zaraz wniesiono na salę. Marina zdążyła zaledwie wyszeptać:
– On nie ma siły ssać... potrafi tylko połykać... Trzeba mu wlewać pipetką mleko do buzi... A te, niegodziwe, lenią się... mówią, że nie mają czasu... Trzeba przecież niedużo, dziesięć, no, może dwanaście kropelek, ale wiele, wiele razy dziennie. Dadzą mu pięć – sześć kropel i biegną dalej. A tu trzeba cierpliwości: nie spieszyć się, poczekać, aż połknie. Prosiłam: "Połóżcie go przy mnie, sama dam radę karmić, przecież to tylko pipetka". Nie pozwalają! Mówią, że mój stan jest bardzo ciężki; mam temperaturę czterdzieści stopni i sześć kresek. Tylko ty możesz go uratować!*

---
* Wiaczesław Kowalewski, "Moim orężem miłość", przeł. Krystyna Wiśniewska-Orłowska, wyd. KIW, 1976, s. 12-17.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 432
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: