Dodany: 09.03.2010 14:48|Autor:

nota wydawcy


Wszystko, czego się boisz... Znajdziesz "Pod kopułą"!

Jedna z najlepszych książek 2009 roku według The New York Times!

Pewnego pogodnego, jesiennego dnia małe amerykańskie miasteczko Chester's Mill zostaje nagle i niewytłumaczalnie odcięte od świata. Otacza je niewidoczne pole siłowe, które mieszkańcy zaczynają nazywać kopułą. Sytuacja szybko się pogarsza. Pole wpływa niekorzystnie na środowisko, a ludzi powoli ogarnia panika...

Dale Barbara, weteran wojny w Iraku zarabiający na życie jako wędrowny kucharz, jest zmuszony do pozostania w Chester’s Mill. Wspierany przez wojsko, które znajduje się na zewnątrz kopuły, wraz z garstką ochotników próbuje uspokoić nastroje społeczne. Na drodze staje im Duży Jim Rennie, ambitny lokalny polityk, który za wszelką cenę chce wykorzystać sytuację dla własnych celów. Wraz z synem ukrywa wiele koszmarnych tajemnic, które nie mogą ujrzeć światła dziennego.

Czas ucieka, a największym wrogiem mieszkańców jest sama kopuła. Czy dowiedzą się, jak powstała, zanim będzie za późno? Czas goni. A właściwie czasu już brak...

[Prószyński i S-ka, 2010]

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 9309
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 12
Użytkownik: morm 12.03.2010 13:45 napisał(a):
Odpowiedź na: Wszystko, czego się boisz... | agness38
Oglądał ktoś Simpsonów pełnometrażowych? Książki jeszcze nie czytałem, ale po zapoznaniu się z opisem natychmiast pomyślałem o Simpsonach:)
Użytkownik: ewelina_86 17.01.2011 17:35 napisał(a):
Odpowiedź na: Oglądał ktoś Simpsonów pe... | morm
Już od kilku miesięcy "Pod kopułą" leży na półce i czeka na przeczytanie, ale jakoś nie mogę się do niej zabrać. Od pierwszego zetknięcia z opisem powieści prześladują mnie "Simpsonowie". Pomyśle o książce i zaraz mi się przypomina Springfield uwięzione pod przeźroczystą kopułą:) Dobrze, że nie tylko ja mam takie skojarzenia!:)
Użytkownik: mapin 15.04.2010 11:38 napisał(a):
Odpowiedź na: Wszystko, czego się boisz... | agness38
Jestem w trakcie czytania. Czy specjalnie pojawił się w książce wkurzający układ imion 'Barbie - Ken' ??? Początek trochę przynudny, szczególnie w okolicznościach "Katastrofy pod Smoleńskiem".
Lubię długie książki Kinga (ta ma ponad 900 stron) mam nadzieję że się nie zawiodę, chociaż od pewnego czasu widzę prawidłowość, że im lepszy opis na obwolucie książki, im większy szum wokół książki tym ona sama gorsza. Oby nie. Pozdrawiam wszystkich Kingowców.
Użytkownik: pani-marta 02.05.2010 13:04 napisał(a):
Odpowiedź na: Jestem w trakcie czytania... | mapin
Nie uważam, że ten "układ imion" jest jakoś specjalnie wkurzający - dobrze wymyślony żart słowny między dwojgiem starych znajomych :). Nie wiem też co ma nuda to katastrofy, ale początek moim zdaniem był dobry - rozwija pomalutku wiele wątków, dając czytelnikowi ogólne 'strzępki' sytuacji z różnych stron.
Opis na obwolucie powtarza się od bardzo dawna - chyba co druga (jak nie więcej) książek Kinga ma na okładce/obwolucie recenzje jakichś szanowanych magazynów okrzykujących ją "Najlepszą".
Mimo wszystko, nie zawiodłam się. Trochę obawiałam się tego, jak King wybrnie z tej kopuły, zwłaszcza kiedy zostało mi 20 stron a ona nadal stała. Zakończenie, jak to mówią, "daje radę".
Użytkownik: mapin 04.05.2010 17:16 napisał(a):
Odpowiedź na: Nie uważam, że ten "układ... | pani-marta
Oj jest wkurzający. Jest. Sam King się o tym kapnął i od jakiejś 400-500 strony przestał tego używać.
Pomysł książki super (ale nie wymyślił go wczoraj tylko w latach 1970). Dalej napięcie nie rośnie, nawet nie opada, oklapuje.
King chciał i miał okazję pociągnąć książkę w jedną z ciekawych stron, niestety nie mógł się zdecydować czy napisać horror, SF, obyczajówkę czy też kryminał. Skutkiem tego jest ta książka, nie wiadomo jakiego gatunku - a zakończenie jej - AMATORSZCZYZNA.
" Zakończenie, jak to mówią, "daje radę"." Oj nie. Oj nie nie nie.
Wręcz przeciwnie. Przy takim zakończeniu żal tych 920 stron.

King wie co się sprzedaje i takie motywy wplątał w powieść. Dzieci, które pomagają (ściągnął z książki "To!"), ekologia, religia (tutaj totalnie przegiął, nawet w Toruniu takiego Renniego by do Rady Miasta nie wybrali), itp. Wkurzające są jego poglądy polityczne, które niestety przenosi na książkę (a mógłby sobie odpuścić).

Przecierałem oczy ze zdumienia, gdy przeczytałem, że plastikowy kołek ze szpindla płyt trzyma się w przedziurawionej nożem oponie i da się przez to oddychać... Oj oj zamotał się King. Żeby mieć jakikolwiek pojęcie wystarczyłoby pojechać choć raz zmienić gumy na warsztat !

I dlaczego nie pojechali autem do "baru tlenowego" po ostatnio dobrą butlę z tlenem ? Dlaczego z opony nie spuszczali powietrza do worków i z nich oddychali ?

Końcówka Kinga już znudziła (w przypisie twierdzi, że redaktorka go goniła żeby się zbytnio książka nie rozrosła), dlatego chciał zakończyć ją jak najszybciej i nie wyszło to na dobre.


OK. Nie chcę bronić swjego ale przeczytaj komentarz gabi24 - zawiera dokładnie moją opinię. Poza tym gabi24 - super recenzja.
Użytkownik: gabi24 02.05.2010 23:20 napisał(a):
Odpowiedź na: Wszystko, czego się boisz... | agness38
Zacznę najpierw od "opakowania". Udałem się więc któregoś pięknego dnia po najnowszą książkę Kinga. Moim oczom ukazał się gruby tom. Wspaniale! Zapłaciłem i dzierżąc tę cegłę w podskokach wróciłem by zabrać się do lektury. Oczywiście najpierw oglądnąłem nabytek. Okładka miękka ze skrzydełkami, na których inne pozycje tegoż autora. Na jednym opis książki (jeszcze do niego wrócę). Dalej mapka i spis bohaterów. Przydatna rzecz - początkowo. Książka liczy 928 i jest jedną z najgrubszych. Wydana na papierze V lub VI klasy, dobrze, że niebiałym, gdyż podczas czytania nie bolą oczy. Jednocześnie jest on gorszej jakości. Książka klejona, ale tak, że po otwarciu nie złamie się i nie otrzymamy 2 tomów. Dzieło czyta się dość szybko, zasługa dobrej czcionki, lecz przede wszystkim stylu Kinga i dobrego tłumaczenia. Należy jednak zauważyć pewnie minusy. Ot choćby brak przypisów np. czym jest Pas Van Allena. Także kilka słów technicznych czy też już nieużywanych można było wyjaśnić. Kolejny ogromny minus to mapka. Z początku była całkiem przydatna, jednak w miarę czytania okazywało się, że jej twórca jest ignorantem, bo pozaznaczał wyłącznie główne ulice, a akcja dzieje się także i ma ogromne znaczenie w drobnych uliczkach. Nadto zupełny brak ukazania na mapie wysokości terenu. Tak więc sad McCoya leży na tej samej płaszczyźnie co reszta miasta. I jeszcze jedna rzecz tycząca się mapki, jeśli już ją tworzyć to robić to dokładnie i miasto zamiast sprowadzać do kwadratu pokazać na mapie jako skarpetę, bo takim jest w książce, co jest wielce istotne! Tak więc mapa to najgorzej zaprojektowana część woluminu. Opis na książce pozostawia też trochę do życzenia. Piszący pobieżnie przejrzał książkę i napisał co napisał. Tyle w kwestii "opakowania".

Wracam teraz do treści. Co charakterystyczne u Kinga, osią wydarzeń jest niewielkie miasto i jego mieszkańcy. I to im będziemy się bacznie przyglądać przez cały okres trwania kopuły. Bohaterów mamy sporo. Od psów, którym King oddaje głos w książce i pozwala nam wniknąć w ich myślenie, poprzez zwykłych mieszkańców, na władzach miasta skończywszy. Akcja niczym u Hitchocka zaczyna się od trzęsienia ziemi, w tym wypadku zapadnięcia kopuły, ale dalej napięcie nie rośnie - niestety, acz opada by dopiero na ostatnich 200-150 stronach dodać gazu. Bohaterów wielu, co u Kinga znane, a każdy z nich dobrze sportretowany, lecz brak tego głównego - szkoda. Akcja idzie dobrym tempem, poznajemy bohaterów, budzą u nas sprzeczne uczucia i zachęcają do dalszej eksploracji książki, by się dowiedzieć co dalej, co z tą kopułą, co z ludźmi tak nagle odciętymi od świata. Od początku wiemy, kto po której stoi stronie i kibicujemy danej wedle uznania. Dzieło mimo że zawiera element science fiction - kopułę, służy on przede wszystkim ukazaniu życia bohaterów, ich decyzji w klatce. Powieść zaliczyłbym do kategorii obyczajowych z elementami s-f, także kryminału. Niestety dzieło nie wytrzymuje porównania z innymi tworami mistrza grozy. Brak mu uniwersalnego przesłania, które za kilkadziesiąt będzie nadal aktualne King wrzuca do powieści politykę i jego poparcie dla jednej z formacji, co szkodzi książce. Za kilkadziesiąt lat potencjalny czytelnik może nie zrozumieć niektórych aluzji. Fanatyzm religijny użyty w nadmiarze odrzuca. Także wnikliwy czytelnik, wyłapie że dzieło jest argumentem w dyskusji o ekologii, tak obecnie modnej, a motyw kopuły świetnie temu służy. Wiele nawiązań do popkultury - Zagubionych, dr. House'a - tez niepotrzebnie, bo za 20-30 lat wiele osób nie będzie kojarzyło danych seriali, tak dobrze jak dziś. Inne książki pod tym względem zachowywały umiar. Życie jednego z bohaterów - Jima Renniego przypomina mi trochę książkę Gubernator - Robert Penn Warren, mimo że nie budzi on sympatii to jednak frapują poszczególne jego decyzje. Co do zakończenia to jest to jak w wypadku mapy do książki. Wyjaśnienie pojawienia się kopuły i ostatecznego rozwiązania jest słabe, zakrawa na amatorszczyznę. Całe to dochodzenie w książce - dzieci, zwierzęta, dynie - prowadzi do absurdalnego wyjaśnienia. Jak na kogoś takiego jak King wydaje się być pisane na kolanie, w przypływie chwili, bez sensu. Szkoda. Kończąc, dzieło jest wielowarstwowe, miło pozwala spędzić czas, ale nie porusza, nie daje satysfakcji. Po przełożeniu ostatniej strony czułem niedosyt, a to przecież prawie 1000 stron. Mimo to dla wielbicieli Kinga pozycja obowiązkowa, a dla innych dobra powieść na kilka wolnych dni.
Użytkownik: nutaka 06.05.2010 10:58 napisał(a):
Odpowiedź na: Wszystko, czego się boisz... | agness38
Fascynująca! Bardzo polecam tym, którzy jeszcze się wahają. Ja już za nią tęsknię. Tak już mam. Przywiązuję się do atmosfery i bohaterów (rzecz jasna nie dotyczy to wszystkich książek, które czytam). Przez ponad 900 stron zdążyłam zżyć się z bohaterami książki i jak skończyłam - została pustka. Przecież nie zacznę czytać od nowa! Postawiłam jej 6! Szukam teraz czegoś do czytania co zapełni pustkę ale wiem z doświadczenia, że zanim natknę się znowu na coś co mnie zachwyci musi upłynąć jakiś czas.
Użytkownik: miau 04.06.2010 13:20 napisał(a):
Odpowiedź na: Wszystko, czego się boisz... | agness38
Ciekawy pomysł, realizacja słaba, koniec beznadziejny, nie mówiąc już o tym, że książka się ciągnie i ciągnie, jakby nie miała końca.
Użytkownik: piqs 15.09.2010 18:03 napisał(a):
Odpowiedź na: Ciekawy pomysł, realizacj... | miau
beznadziejna. sorki ze tak krotko, ale ksiazka na dluzą wypowiedz nie zasluguje
Użytkownik: masloro 17.11.2010 19:19 napisał(a):
Odpowiedź na: Wszystko, czego się boisz... | agness38
Wszystko, czego się boisz... Znajdziesz "Pod kopułą"
Tak ,tak to właśnie przeczytałem przed kupnem tej książki, ale nie do końca tego się spodziewałem. Początek - jak najbaedziej okej. Czytając pierwsze 150 stron przewracałem kartkę po kartce, ale co potem?( WSPANIAŁY WSTĘP ) Moim zdaniem ksiązka jest zdecydowanie za długa, zbyt wiele wątków które są zbędne. Później wpadła mi myśl że autor może chciał przez tą opasłośc abyśmy jeszcze bardziej znienawidzili negatywnych bohaterów, przez ciągłe granie, kłamstwa i takie tam... Może tak właśnie było, jeśli tak to mu się to udało w pełni. Ale mimo to jest to zbyt mały atut do tego żebym sądził iż było tego warte. Zakończenie, też było okej, ale bez rewelacji. Powtarzam po wyśmienitym wstępie mój zachwyt przemijał z każdą stroną. Parę insteresujących pomysłów, ciekawych, jednak moim zdaniem trochę zmarnowany potencjał, bo sama idea ( miasto uwięzione pod kopułą ) bardzo fajna. Duży nacisk jest położony na ukazanie relacji mieszkańców, przez pryzmat klęski, odcięcia od świata, dawkowanie napięcia jest dobrze stonowane, od początkowego zagubienia po mordy i zabójstwa osób z którymi wzajemnie się funkcjonowało w jednym misteczku przez wiele lat. Jest to ksiązka dobra, taka jest też moja ocena - 4.
Użytkownik: atram78 23.11.2010 09:01 napisał(a):
Odpowiedź na: Wszystko, czego się boisz... | agness38

Rewelacyjna powieść.
Bardzo długa, ale w żadnym momencie nie nuży.
Jest to pierwsza przeczytana przeze mnie książka Kinga i na pewno nie ostatnia. Polecam!
Użytkownik: marcin19 06.08.2011 10:58 napisał(a):
Odpowiedź na: Wszystko, czego się boisz... | agness38
Najlepszą recenzję swej ksiązki King zawarł na stronie 736 (wydanie na razie jedyne z 2010 roku): "... bo co zrobić, jak człowiek poświęci mnóstwo czasu na wysmażenie tysiącstronicowej książki, która okaże się do niczego?". Najgorsze, że najbardziej poszkodowanym jest czytelnik, który poświęca dużo czasu na przeczytanie tego długiego, nużącego i napisanego okropnym językiem powieścidła.
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: