Ponieważ bulwersujący temat majtek Virginii Woolf zgubionych na balu namiętnie powraca na naszych spotkaniach,poprosiłam, a Czajka miła ten fragment mi udostępniła. Czym prędzej więc wklejam ku uciesze.
I właściwie, ponieważ samej nie udało mi się odnaleźć rozwiązania w konstrukcji damskiej bielizny tamtego okresu, która by takie zgubienie majtek na balu umożliwiała, powinnam chyba ogłosić konkurs: "Jak Virginia te majtki zgubiła?" ;-)
= = =
Oczekując powrotów siostry z tańców i przyjęć, Wirginia czytała do późna w nocy. Z podnieceniem, ale i ze strachem słuchała potem opowieści Vanessy. O kolacjach ciągnących się godzinami,o tym jak samotnie czuła się, milcząc przy stole w towarzystwie nieznajomych młodzieńców… O tańcach, gdzie każdy wydawał się znać każdego – wyjąwszy siebie samego… O wiecznych zabiegach związanych z włosami, które przecież musiały być upięte jak najstaranniej… O niepokoju,aby przypadkiem nie odpięła się spódnica czy też – by nie „zgubić” na parkiecie bielizny… Jedynie mając na sobie suknię od pani Young, tak świetnie uszytą i twarzową, choć jak na skromne pensje sióstr, zbyt drogą, nie trzeba było martwić się o wygląd. „Gdybym tylko miała na grzbiecie kreację pani Young… Poradziłabym sobie z wszystkimi”, napisała kiedyś Vanessa do Wirginii, przybywszy na wiejskie przyjęcie bez bagażu.Skrępowanie obowiązującymi zasadami dotyczącymi ubioru i dobrych manier przysporzyło Vanessie i Wirginii wielu przykrości, a także, co istotniejsze, stało się jednym z czynników wzmagających stałe poczucie niepokoju w ich dalszym życiu.
Siostrom zapewne byłoby znacznie łatwiej pogodzić się z owym poczuciem obcości, gdyby nie to, że w osobliwym pojęciu George’a ich sukces towarzyski miał świadczyć o przystosowaniu się do całego dalszego życia, o klasie, moralności, kulturze, a nawet o… sile i głębi miłości do zmarłej matki i Stelli. Emocjonalny chaos, którym karmił wrażliwe siostry, nie zawsze jednak zapewniał mu nad nimi przewagę. Vanessa i Wirginia czuły się zniewolone władzą George’a, władza niejako usankcjonowaną przez śmierć matki: oto bowiem przejął teraz jej obowiązki i należało z pokorą wypełniać jego wolę. Vanessa potrafiła otwarcie, z prostotą wyrazić sprzeciw wobec planów George’a związanych z jej (a także jego samego) społecznym awansem; tak jak z całą siłą umiała odbijać jego piłki, gdy w dzieciństwie grywali w krykieta. Nie dorównywała jednak bratu w rozgrywkach i podstępach towarzyskich; nieraz zdarzało mu się przyjmować zaproszenia w jej imieniu, a bez jej wiedzy, potem zaś było już za późno, aby mogła taktownie odmówić. Ponadto, powierzając krewnym i rozmaitym swym przyjaciółkom, majętnym wdowom, wszelkie troski, których mu rzekomo przysparzała siostra, narażał ją na przykre uwagi, jaka to jest niewdzięczna i mało kobieca… W ten bezwzględny sposób odbierał jej szansę wypowiedzenia własnego zdania; nikogo ono po prostu nie interesowało.
Wirginię bardziej niż Vanessę ekscytowały rozświetlone dziesiątkami lampionów romantyczne noce – zaistnienie w towarzystwie. W domu przecież zawsze było tak ponuro i ciemno… Ponadto interesowali ją ludzie, którzy się pojawiali – i brylowali – na przyjęciach. Łatwiej też potrafiła dostosować się do otoczenia i okazywać życzliwość. Krótko mówiąc, była znacznie lepiej przygotowana, aby spełniać wymogi socjety. Toteż o wiele bardziej niż siostra cierpiała w poczuciu, że mimo wszystko nie należy do tego świata. Ale w relacjach z George’em nie była tak uległa jak Vanessa; owszem, współdziałała z nim, lecz jednocześnie odczuwała satysfakcję, kiedy zdołała w jakiś sposób pokrzyżować mu plany czy skompromitować pozorne raczej zalety intelektu.
Kiedyś na przykład, wychodząc z kolejnego party, z przerażeniem zorientowała się, że nie wiedząc jak, zgubiła… majtki. Podniosła je z podłogi i pospiesznie wepchnęła między spódnice, po czym, pożegnawszy się w popłochu, wybiegła w noc. Nie ukryła jednak zdarzenia przed bratem.Przeciwnie – natychmiast opowiedziała mu o wszystkim w salonie, wymachując przed nosem rzeczoną, jakże nieprzyzwoitą, częścią garderoby. Wobec wszystkiego, co było mu drogie, żywiła najwyższą pogardę – i on bez wątpienia zdawał sobie z tego sprawę.
= = =
Virginia Woolf i Vanessa Bell: Sekretny układ (
Dunn Jane)
, przeł. Paweł Łopatka, Wydawnictwo Literackie, 2004
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.