Dodany: 11.03.2006 18:07|Autor: MELCIA
Nie lubię WF-u...
Nie lubię, wręcz nie cierpię! Szczególną niechęć żywię do gier zespołowych, w których muszę uczestniczyć regularnie, bo moja nauczycielka każe nam grać w halówkę albo w hokeja, często nawet bez rozgrzewki (mamy to uważać za wielką łaskę i niektórzy naprawdę tak to przyjmują). Kiedy gramy na zmiany (raz dziewczęta, raz chłopcy) to ci uczniowie, którzy mają akurat wolne, grają z panią H. w karty. Czasem zagląda do nas nauczyciel WF-u z podstawówki (uczniowie szkoły podstawowej regularnie zajmują nam salę gimnastyczną i ćwiczymy na tzw. połówce). Niedawno, widząc grę w karty, zaproponował pokera rozbieranego, przy czym dodał, że podejmuje się rozebrać panią H. (nie wątpię, że ona nie mialaby nic przeciwko temu). Obydwoje często zostawiają uczniów samych, udając się wspólnie za zieloną zasłonkę. Co tam robią? Raczej nie rozmawiają o meczach.
Nie myślcie, że w związku z tą sytuacją mamy jakieś "luzy" na wuefie. Co pewien czas pani H. budzi się ze snu i każe nam wykonywac ćwiczenia na ocenę. To tylko moje osobiste zdanie, ale uważam je za trudne i sądzę, że powinniśmy ćwiczyć je dłużej, zanim przejdziemy do zaliczania. Poza tym, te wydrwiwania osób, którym ćwiczenia nie wychodzą...
Uczniowie mojej klasy bardzo podniecają się grą. Gdy ostatnio jeden chłopak nie chciał grać, kapitan drużyny walnął go tak, że ten aż się przewrócił. Pani H. WIDZIAŁA TO, ale nie zareagowała słowem. Możecie natomiast być pewni, że reaguje za każdym razem, gdy ktoś nie przebierze się na WF! Sprawa wędruje aż do naszej wychowawczyni!
Nie wiem, jak poradzić sobie z tą sprawą - z panią H. nie można się dogadać (próbowałam i wolę nie powtarzać tej próby!). Może coś mi poradzicie...