Dodany: 30.01.2012 14:06|Autor: Literadar

"Lustrzane odbicie"


Napotkanie własnego sobowtóra może być zabawnym doświadczeniem. Ale nie w każdych okolicznościach... Przekonuje się o tym Cassie Maddox, policjantka z dublińskiego Wydziału ds. Przemocy Domowej, gdy zostaje wezwana na miejsce zdarzenia nienależącego do kompetencji jej jednostki. W zrujnowanej chacie na peryferiach pobliskiego miasteczka Glenskehy leżą zwłoki młodej kobiety łudząco podobnej do Cassie. Samo to nie byłoby jeszcze tak przerażające, gdyby denatka nie miała dokumentów na nazwisko Alexandry Madison – fikcyjnego alter ego Cassie, stworzonego kilka lat wcześniej, gdy ta pracowała jeszcze w Wydziale Operacji Tajnych i udawała studentkę jednej z miejscowych uczelni, by rozpracować od wewnątrz siatkę handlarzy narkotyków. Po zranieniu Cassie przez dealera rzekoma Lexie przerwała studia, żeby podreperować zdrowie za granicą, a teraz powróciła, tylko że w innym ciele! W dodatku martwym... Napięcie dalej rośnie, bo Frank Mackey, dawny przełożony Cassie, wpada na iście szatańską koncepcję rozpracowania sprawy; aby jego pomysł się udał, Cassie musi znów przywdziać skórę tajnej agentki i wejść między potencjalne wilki. Sam, obecny chłopak Cassie, policjant z Wydziału Zabójstw, jest temu przeciwny, ale jeśli ktoś już raz posmakował ryzyka, niełatwo go przekonać, że gra jest niewarta świeczki, a przy tym Cassie ma motywację osobistą: przecież ktoś ukradł jej tożsamość. To nic, że tę nieprawdziwą. (...)


Zapraszamy do zapoznania się z całością recenzji w magazynie BiblioNETkowym "Literadar":





Autor recenzji: Dorota Tukaj


Recenzja ukazała się w magazynie BiblioNETkowym Literadar (nr 11)



(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 3039
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 12
Użytkownik: alicja225 30.01.2012 17:20 napisał(a):
Odpowiedź na: Napotkanie własnego sobow... | Literadar
Jestem zawiedziona. Podoba mi się pomysł na książkę, nie podoba mi się wykonanie. W przeciwieństwie do Dot mnie książka przestała dłużyć się dopiero w końcówce. Cała oprawa, doprowadzenie bohaterki tam gdzie ma się znaleźć, jej dostosowywanie się do sytuacji, trwało dla mnie za długo. W końcówce coś się wreszcie zaczęło dziać, akcja nabrała właściwego tempa. Mam też parę zastrzeżeń do bohaterki. Ciut za samodzielna bywała miejscami. Tajny agent ukrywający ważne fakty dla sprawy? Tajny agent mijający się z prawdą? Nie polubiłam tej pani. Zgodzę się z Dot, że okładka jest kompletną pomyłką. Może nie było pod ręką nikogo, kto choć odrobinę przypominałby Cassie;) Wydaje mi się, że można zrobić na podstawie tej książki niezły film. Może niekoniecznie z blondynką w roli głównej.
Użytkownik: norge 30.01.2012 17:59 napisał(a):
Odpowiedź na: Jestem zawiedziona. Pod... | alicja225
Mnie się książka bardzo podobała, bo prezentuje taki właśnie rodzaj krymianału, jaki uwielbiam. Jeden trup i skomplikowana, pełna niuansów psychologicznych akcja. To i specyficzny klimat wciągnął mnie do tego stopnia, że nie zwracałam uwagi na żadne niedociągnięcia. To znaczy kątem oka je dostrzegłam i dlatego oceniłam na 5,5 a nie na 6.

W ogóle nie spojrzałam na okładkę, choć czytałam normalne, papierowe wydanie. Ba, ja przecież tę książkę osobiście kupowałam w empiku podczas ostatniego pobytu w Polsce. Hmm, dopiero taraz zauważyłam na niej blondynkę :) Dlaczego ja nigdy nie patrzę na okładki?
Użytkownik: alicja225 30.01.2012 18:07 napisał(a):
Odpowiedź na: Mnie się książka bardzo p... | norge
Skróciłabym książkę o jakieś 200 stron i wtedy byłabym zadowolona. Przerastała mnie na przykład ilość czasu, którą bohaterka spędzała na drzewie:) Mam tendencję do czepialstwa ostatnio, więc może dlatego książka mnie męczyła? Pomijanie oglądania okładek czasem wychodzi na zdrowie. Ostatnio dałam do przeczytania książkę z zaklejoną okładką. Fotografia mężczyzny na okładce była dla mnie profanacją (pewnie złe słowo, ale wiesz o co mi chodzi) mojego wyobrażenia bohatera:)
Użytkownik: Marylek 29.04.2012 09:59 napisał(a):
Odpowiedź na: Skróciłabym książkę o j... | alicja225
Alicjo, odpowiadam tutaj, na stronie książki, na Twoje pytanie o moją o niej opinię. Przy okazji przeczytałam recenzję Dot, której wcześniej nie znałam, a także Twoją z Dianą wymianę zdań.

Ogólnie rzecz biorąc podobała mi się dużo powyżej przeciętnej. Nie dłużyła mi się ani przez chwilę, pewnie dlatego, że ja książki psychologiczne lubię, a tutaj było dużo, o wiele więcej niż w przeciętnym kryminale, rozdzielania włosa na czworo, a nawet na szesnaścioro: i autoanaliza, i profilowanie przestępcy, i dyskusje grupy młodych, inteligentnych doktorantów na ważne życiowo tematy. Główną bohaterkę, Cassie polubiłam, uważam, że w świetle jej doświadczeń zawodowych (niegdysiejsze działanie jako Lexie, trauma po poprzedniej sprawie), rodzinnych (wczesne sieroctwo, tęsknota za rodziną), a także wieku - jest jeszcze bardzo młoda, przed trzydziestką - to jej ogromne zaangażowanie w rolę, jaką odgrywa jest bardzo prawdopodobne, wręcz zrozumiałe. To, że się utożsamia z Lexie, czasami wręcz patologicznie, zapominając o prawdziwej sobie, kupuję bez zastrzeżeń. Wszystko, co dzieje się w Whitethorne House jest wynikiem takiego właśnie podejścia Cassie do sprawy. Poza tym, stosunki służbowe między nią a Frankiem nie są sztywne, wręcz przeciwnie, dlatego fakt ukrycia tego czy owego też przyjmuję jako prawdopodobny psychologicznie.

Nie ma jednak róży bez kolców. Po pierwsze tłumaczenie - tu nie zgadzam się z Dot, że jest takie bezbłędne, gdybym przeczytała jej wypowiedź przed czytaniem książki, powypisywałabym błędy stylistyczne i gramatyczne, które rzuciły mi się w oczy. Teraz już mi się nie chce czytać całości drugi raz; błędów nie było dużo, kilka zaledwie, ale były! Po wtóre: niepotrzebne wulgaryzmy. Nie przeszkadza mi język, który dopasowany jest do użytkownika, albo odzwierciedla emocje, wtedy używanie wulgaryzmów jest jak najbardziej ludzkie. Ale w pierwszej części książki, gdy Cassie wciąż rozważa, czy podjąć się zadania, czy nie, jest kilka dialogów pomiędzy policjantami prowadzonych spokojnie, racjonalnie, z logiczną argumentacją, które sprawiają na mnie takie wrażenie, jakby już po ich napisaniu autorka wycięła parę zwykłych przymiotników i zastąpiła jej wulgaryzmami. Razi mnie to, jest sztuczne, jest jakby ukłonem w stronę czytelnika, który bez "przecinka" nie potrafi sie wypowiedzieć. W dalszej części książki ta maniera znika; wulgaryzmy bywają, ale zasadne. Po trzecie te sceny z pierścionkiem w zakończeniu. Jakbym chciała czytać romans, wzięłabym się za romans, a nie za kryminał!

Ogólnie jednak plusy przeważają nad minusami, wciąż zastanawiam się nad oceną między 4,5 a 5, ostatecznej decyzji jeszcze nie podjęłam. Wszystkie wątki są ładnie pozakańczane (tu znów nie zgadzam się z Dot. Doroto! Co tam nie jest doprowadzone do końca Twoim zdaniem?). Od książki praktycznie nie mogłam się oderwać, bardzo mi odpowiadała atmosfera i chyba to, co podobało się Dianie, a Tobie nie - wielokrotna analiza tego samego zdarzenia z kilku punktów widzenia.
Użytkownik: alicja225 29.04.2012 16:20 napisał(a):
Odpowiedź na: Alicjo, odpowiadam tutaj,... | Marylek
Wiesz, jak przeczytałam Twoją wypowiedź i wróciłam do tego co pisała Diana, nasuwa mi się tylko jeden wniosek - jestem za mało dojrzała, żeby pojąć podejście psychologiczne w tej książce:)Zgadzam się, że obraz życia w Whitethorne House może się podobać, rozumiem też, że nakreślenie postaci jest dobre, ale nie zmienię opinii, że to za mało, żebym inaczej odebrała tą książkę. Nie pamiętam tych wulgaryzmów, jeśli chodzi o błędy rzuciły mi się w oczy dwa( na jednej stronie były;): "Naylor pracuje za płacę minimalną, a pomaga dwojgu chorych rodziców." "W wydziale sztuki i antyków nie pracują same durnie(...)".
Użytkownik: Marylek 29.04.2012 19:14 napisał(a):
Odpowiedź na: Wiesz, jak przeczytałam T... | alicja225
E, tam, za mało dojrzała. Po prostu oczekujesz od kryminału wartkiej akcji i nic w tym nie ma dziwnego. A ja lubię, jak jeszcze coś tam jest pod spodem. :)
Chyba jednak dam 4,5. Błędów nie chce mi się już teraz wyszukiwać, ale były w tym stylu właśnie.
Użytkownik: imogena 28.12.2012 00:17 napisał(a):
Odpowiedź na: Jestem zawiedziona. Pod... | alicja225
A ja mam mieszane uczucia - choć głównie pozytywne.
Zgadzam się, że bohaterka - tajna agentka ukrywająca ważne sprawy, jest nieprzekonująca. Dodam: o ile w "Zdążyć przed zmrokiem" polubiłam Cassie Maddox, tak tu moja do niej sympatia sporo spadła.
Z drugiej strony, duuużym plusem książki jest dla mnie charakterystyka mieszkańców Whitethorne House i ialogi między nimi. Za to właśnie uwielbiam Tanę French - za odwagę w głoszeniu (ustami jej bohaterów) niepopularnych dziś poglądów...
Jeszcze co do negatywów - polskie tłumaczenie. Sporo błędów - gramatycznych i językowych.
No i ta okładka...
Ale i tak książka dostaje u mnie mocne 4,5 (zwłaszcza, że polskie tłumaczenie i okładka są zupełnie niezależne od woli autorki ;)
Użytkownik: zochuna 29.04.2012 20:28 napisał(a):
Odpowiedź na: Napotkanie własnego sobow... | Literadar
Może nie powinnam się tu wypowiadać, bo nie czytałam "Lustrzanego odbicia", ale to dlatego, że bardzo nie podobało mi się "Zdążyć przed zmrokiem" Tany French. Ponieważ jednak zdanie wszystkich, którzy piszą o tej książce, jest dla mnie ważne, rozważam przeczytanie kolejnej powieści tej autorki:) Mam nadzieję, że bohaterowie nie będą już tacy umemłani w psychologiczno-mętnym sosie. Para rozwiązująca zagadkę, była dla mnie zupełnie niestrawna, a fabuła średnio ekscytująca. Co do fabuły jestem tolerancyjna, ale bohaterowie to dla mnie priorytet. Powiedzcie, że są jakoś inni niż w poprzedniej powieści:) Podobało mi się natomiast naświetlenie problemu osobowości psychopatycznej.
Użytkownik: Marylek 29.04.2012 20:48 napisał(a):
Odpowiedź na: Może nie powinnam się tu ... | zochuna
Poprzedniej powieści nie czytałam, ale czuję się zachęcona i chętnie bym po nią sięgnęła. Natomiast co do umemłania w psychologiczn-mętnym sosie, to wydaje mi się, że właśnie tak jest w "Lustrzanym odbiciu". No, może z wyjątkiem mętności - dla mnie ten sos był całkiem przejrzysty.
Użytkownik: alicja225 01.05.2012 09:44 napisał(a):
Odpowiedź na: Poprzedniej powieści nie ... | Marylek
I ja chętnie przeczytałabym poprzednią powieść. Sam pomysł na "Lustrzane odbicie" podobał mi się. Myślę, że dobrze byłoby sprawdzić czy rzeczywiście psychologicznie mętny sos nie nadaje się do spożycia:)
Użytkownik: zochuna 02.05.2012 18:34 napisał(a):
Odpowiedź na: Poprzedniej powieści nie ... | Marylek
No to i ja czuję się teraz zachęcona:) Może już mi minęła niestrawność po tym ciężkim sosiku:)
Użytkownik: Aszka 19.09.2021 19:01 napisał(a):
Odpowiedź na: Napotkanie własnego sobow... | Literadar
Witam,
Właśnie skończyłam tę książkę i czuję niedosyt.
Może ktoś mi dopowie kto w końcu był ojcem dziecka Lexie??? i kto ją dźgnął nożem ??? Przeczytałam chyba bez zrozumienia. Daniel na koniec wziął na siebie całą winę , kogo chronił ?
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: