Po lekturze "Mężczyźni są z Marsa, kobiety z Wenus" Johna Graya długo nie miałam ochoty na żaden amerykański poradnik, a już zwłaszcza taki o związkach. Jednak Dlaczego mężczyźni kochają zołzy (Argov Sherry) jakoś tak przyciągnął mnie swoim tytułem, a ostatecznie przekonały mnie salwy śmiechu dochodzące z pokoju siostry.

Rzecz jest o godności i o tym, że kobieta nie może narzucać się mężczyźnie, bo ten po prostu lubi polować i nie interesują go łatwe zdobycze. Jak widać można napisać o tym jedno zdanie, no, góra dwa. Argov napisała o tym 200 stron. I muszę przyznać, że nawet nie mam jej tego za złe, bo zapewniła mi tym samym dwie godziny rozrywki.

Oczywiście nie udało się uniknąć łopatologii typowej dla gatunku: w końcu czytelnik może nie zrozumieć przesłania, jeśli się go nie będzie powtarzać raz na 20 stron. Zabawne jest też przypuszczenie, że jedna recepta pasuje do wszystkich relacji damsko-męskich. Jednak z łatwością przeszłam nad tym do porządku dziennego - ze względu na cięte wisty autorki.

Nigdy w życiu nie potraktowałabym tego poradnika poważnie, bo większość z rad jest po prostu przejaskrawiona i pokazana w satyryczny sposób. I za to należą się brawa. Natomiast o tym, że nie warto być miłą dziewczyną-popychadłem, za to najlepiej być "zołzą", przekonałam się już dawno w trybie doświadczalnym.

Na koniec perełka - przepis na randkowe danie, które absolutnie musisz przyrządzić dla swojego nowego adoratora :)

"Zagotuj w garnku wodę i wrzuć do niej dwie frankfurterki. Gotuj pięć minut, żeby kiełbaski były lekko twarde lub, jak kto woli, al dente. Nalej gościowi oranżady. Potem wyślij go na balkon, żeby mógł porozkoszować się pięknym widokiem - w końcu nastrój jest najważniejszy. Kiedy nie będzie patrzył, pokrój drobno frankfurterki i nadziej każdy kawałek na wykałaczkę. Podobnie jak Martha możesz swobodnie wyrazić swój twórczy zapał za pomocą szerokiego asortymentu różnokolorowych wykałaczek. Teraz podaj frankfurterki z dwiema smakowitymi maczankami ustawionymi jedna przy drugiej: ketchupem i musztardą. I nigdy nie nazywaj ich krojonymi kiełbaskami, zawsze mów "smakowite maczanki".