Dodany: 08.06.2006 20:11|Autor:

Książka: Dzień na plaży; Ryba
Heeresma Heere
Notę wprowadził(a): sowa

nota wydawcy


Heere Heeresma (ur. 1932) należy do najwybitniejszych współczesnych prozaików holenderskich.

Dwie mikropowieści zawarte w niniejszym tomie mają odrębny charakter, pisane są w zupełnie innej konwencji. "Dzień na plaży" to ukazany z surowym realizmem dramat człowieka szukającego w alkoholu ucieczki przed samotnością. "Ryba" jest liryczno-groteskową historią dwojga młodych ludzi w dziwnym, upiornym mieście, nad którym zawisł apokaliptyczny stwór - olbrzymia ryba. Oba utwory, choć tak całkowicie różne, łączy jedna wspólna cecha - sympatia dla człowieka uwikłanego w dzisiejszym świecie.

[PIW, 1972]

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 3174
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 2
Użytkownik: sonja1 03.11.2006 16:28 napisał(a):
Odpowiedź na: Heere Heeresma (ur. 1932)... | sowa
O ile "Dzień na plaży" przeczytałam z jakim takim zainteresowaniem, to "Ryba" wynudziła mnie śmiertelnie. Całość oceniam na 2, bo na 1 jednak nie zasłużyła.
Użytkownik: Jale 17.07.2010 15:21 napisał(a):
Odpowiedź na: Heere Heeresma (ur. 1932)... | sowa
Fatalna książka, praktycznie grafomańska.

Pierwszy tekst, czyli "Dzień na plaży", jest napisany skandalicznym językiem, ma zerową psychologię postaci i donikąd nie prowadzi. Najlepszym przykładem bzdurnej fabuły niech będzie cytat z wizyty bohatera (z małą dziewczynką) w nadmorskiej knajpie:
"- Proszę mi przynieść jeszcze jedno piwo - powiedział. - A jeśli widzi pani we mnie raczej przyjaciela niż klienta, niechże mi pani dogodzi, ogrzewając butelkę przez chwilę pod pachą lub w innym jakim intymnym miejscu. - Czyżby życzliwy uśmiech zarysował się na tych zamkniętych, zaciśniętych wargach?"
Tekst czyta się po prostu u-pior-nie.

Drugi kawałek, "Ryba", jest napisany ździebko lepiej, ale psychologii żadnej też w nim nie ma (znaczy jest, ale taka typowo grafomańska, kogoś, kto chyba w życiu nie spotkał nikogo interesującego poza swoim odbiciem w lustrze), tak samo jak i fabuły. Czy może inaczej - jakaś tam fabuła jest, jakieś pomysły (najczęściej szurnięte) też, tyle że do niczego to nie prowadzi, a puenta jest tak bzdurna, że aż wierzyć się nie chce.

To już kolejna książka z serii Współczesnej Prozy Światowej, na której srodze się zawiodłem.
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: