Nowości: Ostatni dzień na Ziemi, Cudze słowa, Wanna z kolumnadą
Zaloguj się
Aby zalogować się należy podać login.
Aby zalogować się należy podać hasło.
Trafna recenzja i niezły warsztat jej autora.
Kawał porządnej prozy, takiej, co trzyma za poły płaszcza i nie puszcza do ostatniej stronicy. Do tego dobra recenzja.
Zdaje się, że dzieli nas różnica wieku, i to znaczna :-) Przyznaję Panu rację, ale swoje zdanie pozwolę sobie zachować. Pozdrowienia.
Proszę wybaczyć - nie zgadzam się. Pewnych tematów nie da się zrozumieć, jeśli człowiek nie ma pewnej wiedzy ogólnej, wynikającej z jego wieku, a nie oczytania. Kwestia odpowiedniości "Dymów" dla 10-latka to nie to samo, co Trylogia, nieprawdaż? Moją opinię wspieram osobistym doświadczeniem- czytałam "Dymy" mając lat 13 i sądzę, że nie zrozumiałam ani połowy z tej książki.
10 lat? Śmiem twierdzić, że ktoś, kto Pani pozwolił na lekturę Szmaglewskiej, był - bez obrazy - albo niepoważny, albo nie czytał "Dymów".
Ojoj... czy to jest na pewno dyskusja o książkach, w wielce poważanym serwisie książkowym? Bo mam niejasne skojarzenia z placem targowym. Handluje się tu marchewką czy też opiniami o książkach, miłe Panie?
O! a to jest bardzo dobra książka, którą polecam wszystkim wielbicielom Lema, oraz tym, ktorzy nie mogą zrozumieć specyfiki PRL-u. Ta książka nie pomoże w zrozumieniu twórczości Lema jako takiej, ale jest wystarczająco śmieszna, aby dzięki niej pojąć absurd życia w naszym kraju.
Do lektury Coelho wystarczy li tylko sztuka czytania. Między wierszami jest pustka. Właściwie w wierszach także. Zatem w temacie Coelho najlepsza wydaje się sztuka milczenia, skoro już nic nie można o tym powiedzieć.
Ponoć niewiedza jest lepsza od wiedzy.
Szczęśliwe, to być może - i głupie, niestety. A z głupich dzieci nie wyrastają mądrzy dorośli.
Z tej książki wynotowałam jeden cytat: "Sensem czytania jest nienasycenie - ważne są tylko te książki, których jeszcze nie znam i na które czekam." Wszelkie komentarze są już zbyteczne :-)
Pytanie zadałam z ciekawości. A bycie zakonnicą... w naszych czasach to dość interesujące, nieprawdaż? Nawet jeśli zakonem miałby być Instytut Polonistyki. Pozdrowienia.
Panie Morfem... na ile Pan znasz się na morfologii? Pan jesteś ... polonista?
Uwaga do Pańskiego post scritpum: wydaje mi się, że ów styl wysoki, o którym Pan piszesz, że jest 'koturnowy' (i to określenie tak bardzo mi się nie podoba w kontekście poezji Zagajewskiego!), ma swoje wyraźne uzasadnienie. Poeta nie przez przypadek użytkuje patos. W jego "Obronie żarliwości" czytamy: "Styl wysoki rodzi się z odpowiedzi na rzeczy ostateczne, jest reakcją na tajemnicę, na to, co najwyższe." Właściwie mogłabym tu zacytować cały ese...
Co właściwie scala ten wybór? Nie wydaje mi się, zę jest to tylko temat Polski, jakkolwiek szeroko pojęty.
Napracowałaś się przy przepisywaniu :-) Ale ta lista nazwisk i tytułów wystarczy za każden sążnisty komentarz, nieprawdaż?
Co właściwie utracił bohater "Okruchów"? Co, oprócz własnego życia? Może ktoś wreszcie mnie objaśni- bardzo proszę.
W oczach córki Stanisław Dygat jest tyranem. I niech bedzie, czemu nie, skoro pani Magda uznała popłuczyny swoich wspomnień za początek własnej kariery literackiej. Nie należy jednak zapominać, że córeczce daleko do mistrzostwa ojca. Dygat pisał świetnie - i przecież w tym rzecz. My tu nie oceniamy człowieka, a tylko jego książki. I ich dogłębną lekturę zalecam Netice. Na córkę Dygata szkoda czasu. Pozdrowienia.
Kultura czytania w Wielkiej Brytanii jest odmienna od naszej na tyle, że nasza troska o stan czytelnictwa ichniejszej młodzieży wydaje mi się co najmniej chybiona. W Wielkiej Brytanii karmi się dziatwę "Harry'm Potterem" oraz "Pamiętnikami księżniczki". Na ile ta lektura jest wartościowa- niech ocenią ci, którzy za młodu czytali "Krzyżaków".
A niby dlaczego? Byłaby to prześwietna groeska. Życie przecież smakuje najlepiej wówczas, gdy się z niego kpi. Nikt tu nie zaprzecza wielkości Marqueza, Szanowna Pani. My tylko chcemy mieć z tego pisarstwa trochę rozrywki. Bo powaga jest nudna i ciężkostrawna.
Pośród wszystkich powieści Zoli "Germinal" jest najlepszy- najszczerszy i najokrutniejszy w tej szczerości. To mimesis najprawdziwszego życia jest tak kunsztownie napisane, że jego lektura boli. P.S.A czy to nie były karminadle?
Merely this, and nothing more!
Ależ to znakomity pomysł! Daleko bardziej interesujący, niż wszelkie peany ku czci Marqueza, które się tu z lubością zamieszcza.
Określenia "łże-dziennik" używa sam Konwicki- właśnie w "Kalendarzu", choć obecnie używa się owego neologizmu także w odniesieniu do pozostałych - utrzymanych w tej konwencji- pozycji. Więc czytało się "Kalendarz i klepsydrę", czy może tylko "Kalendarz"?
Śmiem twierdzić, że kolejne części "Pamiętnika" ukaŻą się w niedługim czasie. Nie ma się co martwić. Jestem natomiast pewna, że Ciebie BiblioNETkowicze ukaRZą za wypisywanie podobnych farmazonów ortograficznych. I tym zdecydowanie martwić się trzeba.
Jakoś tak to się dzieje, że w Polsce coraz więcej jest owych piszących, a coraz mniej krytykujących. Nie przyszło Pani do głowy, że potrzebni są i jedni, i drudzy? Aha, i jest jeszcze jedna grupa- nauczających, do których Pani należy, i jak mniemam, uprawia tę działalność ze znawstwem. Nie wątpię, że wychowuje Pani tych piszących, szkoda tylko, że poziom literatury coraz bardziej u nas spada. Czy to tłumaczyć? Może Pani powie?
Już prędzej 'osobniczek' :-) Wpisuję się na tę listę, tę 'przeciw' rzecz jasna. Pozdrowienia dla ziomka mistrza W.S.
Fakt. Łże- dzienniki Konwickiego są arcy..dzielne :-) A jak Pani/ Panu smakuje proza? (Mam na myśli powieści.)
Ma zatem przyklaskiwać? To nie prowadzi do niczego. Pozdrowienia.
Więc ta rozmówka jest dla Pana kłótnią? Oj, trzeba przyznać, że jesteś Pan natury cokolwiek delikatnej. Załączam pozdrowienia.
Oto więc przykład wytrwałości: zgłębiając problematykę zdrady, mogę sobie poczytać "Annę Kareninę", czemu nie, jednakże dowód prawdziwej pasji i żądzy wiedzy dam wówczas, gdy przebrnę przez harlequin zakupiony w osiedlowym kiosku. Oui, Monsieur? O to Panu chodziło?
Więc Pan naprawdę uważasz, że czytywanie romansideł dla gospodyń domowych kwalifikuje się jako wytrwałość? O chwała gospodyniom! O boginie domowych ognisk!, nie dość, że wytrwale gotujecie, pierzecie i prasujecie, to jeszcze zbawiacie świat wytrwałą lekturą powieści miłosnych! Niech się rumieni ten, kto czytuje Gombrowicza. Niech "Ferdydurke", jako lekturę zbyt łatwą, precz za siebie odrzuci i wykaże się wytrwałością- i niech sięgnie po "Scarlett...
Pomysł na książkę znalazłam jako wyśmienity. "Apokryf" czyta się dobrze- i szybko, chociaż momentami dopada czytelnika niejasna myśl, że gdzieś to już kiedyś widział. I ja Państwu podpowiem- czytelnik to widział w tanich powieściach Janusza L. Wiśniewskiego. Wprawdzie pisarz Wiśniewski nie skalał, o ile wiem, swego pióra pisaniem SF, jednakowoż style i jego, i Sosnowskiego są podobne. Niepokojace podobne. Czy mi się zatem tylko wydaje, czy może o...
Podpisuję się pod tą opinią. Książka dużo traci przy świetnej adaptacji. Może to filmidło tylko dla kobiet, czemu nie, z pewnością jednak dziełko daleko lepsze, niż czytadło pana Ondaatje.
Nalezy uchylic kapelusza tym, którzy czytają Witkacego, którzy Witkacego rozumieją, i którzy wreszcie czerpią z tej lektury przyjemność. Do mnie, przyznam, Witkacy nie dociera.
Śmiem twierdzić, że powyższa opinia spłaszcza książkę Murdoch niczym walec drogowy. Powieści Iris M. charakteryzuje brak akcji, to i być może, ale nie akcja decyduje o wartości książek, jeno ich rys psychologiczny. Murdoch plecie warkocz z rozważań natury moralnej, filozoficznej i estetycznej, i to stanowi wreszcie o mistrzostwie jej prozy. Pozdrowienia.
Dobrze więc- Panią wyróżnia starszość, a mnie młodszość, jakby to ujął Gombrowicz. Przypominam sobie właściwie, że mistrz W.G. schlebiał tej drugiej, ale już nic nie powiem, bo uważam podobne wyznania za wymuszone. P.S.W jakim wieku jest dziatwa, której Pani niesiesz kaganek?
Mówi się, to i owszem, ale się mówić nie powinno.
Przerabia? Ależ Szanowna Pani, przerabiać to można sukienkę na spodnie. A tego się nie uprawia na zajęciach z literatury.
Czy piedestał Pani wieku daje jakieś specjalne uprawnienia?
Czytałam "Germinal" w wieku lat 17, 19 i21. Obecnie liczę sobie lat 23.
Odtąd pisarstwo Pilcha będzie polegało na pisaniu bez popisywania (się), ale na pewno z podpisywaniem- najpierw czeku opiewającego sporą sumkę, a potem egzemplarzy tej miernej pisaniny w księgarniach. Więc pióro wciąż może mu się przydać. Gorzej, że czytelników ubędzie.
Przechodzili? ależ zapewniam Cię, że wciąż przechodzą! Z książek Chwina najbardziej mnie poruszył "Złoty pelikan", może przez fabułę, może przez sam pomysł na tę książkę, na pewno najbardziej przez styl. Chwin pisze bosko. Obraca materiałem lingwistycznym co najmniej tak, jak malarz, który nakłada farbę na płótno. Przysięgam, to uczta. Może powinnyśmy wynieść się z forum publicznego? dagunia1@o2.pl
Jak miło przywitac współtowarzyszkę niedoli ;-)
Zagajewski, Krynicki, Szymborska- ależ tę bandę można tylko w Krakowie spotkać w komplecie. Więc- UJ?
Ten wiersz czytany po angielsku sprawił, że uparłam się nauczyć angielskiego- żeby zrozumieć, dlaczego w języku polskim nie można osiągnąć takiej rytmiki.
Eseistyka Zagajewskiego jest tak bardzo różna od jego wierszy, że chyba trudno je porównywać, nie sądzisz? Nie mam tu na myśli tematyki- ja akurat zajmowałam się bliżej poezją 'bezdomności' Zagajewskiego, stąd też czytałam ten tomik esejów "Dwa miasta". Może dotyczą one tego samego problemu, ale docierają do jego sedna zupełnie inaczej. Notabene, widuję czasem Zagajewskiego, jak spaceruje obok kawiarnii, w której obecnie pracuję :-) Mam wtedy ...
Nie jestem pewna, czy przesłanie "Bajek" może trafić do pięciolatka. Styl Wilde'a stanowi ku temu główną przeszkodę. Ale czyta się dobrze.
Fachowa recenzja :-) Mam pytanie- czy interesujesz się jakoś szczególniej twórczością Zagajewskiego?
Ci, którzy nie piją, nie zrozumieją- stwierdziłam to na własnej skórze :-)
W takim razie należy polecić użytkownikom BiblioNETki inne książki tegoż autora. "Stracone złudzenia", o ile dobrze pamiętam, są godne uwagi.
Czy bycie polonistką wyklucza 'zwykłość'? I cóż to jest owa 'zwykłość'? Czy za tym ma się kryć pobłażliwość dla błędów? Zwij mnie więc 'chorą polonistką', trudno, zniosę, ale wybacz- o każdy przecinek zamierzam się wykłócać. Skrzywienie zawodowe czy miłość języka? - zgadnij. Pozdrowienia.
Język jest systemem znaków, które- aby były zrozumiałe w pewnych kombinacjach- wymagają użytkowania również znaków interpunkcyjnych. Tak się składa, że trzeba tu i ówdzie wstawić przecinek albo kropkę, inaczej nic nie bedzie miało sensu. I nie ja to wymyśliłam, zapewniam. Nie ja również wymyśliłam, że 'uważam' piszemy przez 'ż', ale o tym już cicho sza.
Ważkość poruszanych kwestii niestety nie idzie w parze z estetyką. Tej książki nie da się czytać.
Właśnie sobie wyobrażam... i pozostaje mi przy tej wizji mieć nadzieję, że może z książek M. Musierowicz dowie się Waćpanna, czym jest cud interpunkcji. Podpowiem, że wszelkie przecinki i kropki nadają sens wypowiedzi. Poki co, Twoje nie grzeszą ani jednym, ani tym bardziej drugim. Ale życzę miłej lektury.
A czy ta informacja wniesie cokolwiek do dyskusji?
Jest jednak pewna książka, ktora nosi bodajże tytuł: "Ciało, płeć, literatura"- to zbiór esejów, napisanych przez najlepszych polskich badaczy gender i przypominam sobie, że został on dedykowany właśnie Ritzerowi, notabene przez profesora literatury UJ, Andrzeja Borowskiego. To chyba chodzi o tego samego autora, tak sądzę. Pozdrowienia.
"Później nic ciekawego się nie dzieje." Szanowna Pani, ja tylko powiem, że pisząc takie zdanie, obraziła Pani sympatyków prozy M. Musierowicz. Jeśli bowiem akcja jest jedynym czynnikiem, który mógłby przemawiać na korzyść książki, zdecydowanie chybiła Pani w doborze lektury. Polecam książki sensacyjne. Może mniej inteligentne, ale zawsze ze zobowiązującą fabułą.
Czy Rizter nie jest aby tym szwajcarskim naukowcem, który zajmuje się również kwestiami gender? Czy może to tylko zbieżność nazwisk?
Niewątpliwie "Pani Bovary" nie jest romansidłem, chociaż pewnie starsze panie więcej zrozumieją z takiej lektury niż osoby młodsze. Ale czy akurat słowo 'nietuzinkowa' najlepiej określa Emmę? Moim zdaniem- wcale. Właśnie przez swoją tuzinkowość Emma Bovary zyskuje zainteresowanie czytelnika. Bo takich jak ona- tysiące. Każda znudzona kobieta jest jej kalką. Gdzie tu oryginalność, ja się pytam?
Na uniwersyteckich zajęciach z literatury Camus jest bibllią. Ale to nie znaczy, że trzeba go lubić. Ja tu tylko forsuję moją osobistą opinię.
A to dopiero. A może miałeś inne tłumaczenie?? Bo "Germinal", który ja znam i Twoja recenzja- fatalny mariaż.
Gdyby ten romans został wtłoczony w tryby narracji trzecioosobowej, zamiast nazwiska Laclosa na okładce pojawiłoby się Danielle Steel. Film- jeśli mówimy o adaptacji Almodovara?- w rzeczy samej ciekawy, ale inny. Zupełnie inny.
Czy aby ta recenzja odnosi się do "Germinal"?
Właśnie nie rozumiem, co masz na myśli, ale pozwolę to sobie złożyć na karb mojej staroświeckości- wszak nie czytam tego, co modne i istnieje wszelkie prawdopodobieństwo, że ja się w ogóle nie znam.
Olszewski pisze. Wiem, bo tak donoszą gołębie na krakowskim Rynku. Właściwie to on już kończy pisać. Tak donosi kumpel mojej siostry, z którym pisarz Olszewski pija wódkę. Więc tylko trochę cierpliwości.
Coś mało trafna jest ta opinia o książce Hemingway'a. Pragnę zwrócić osobę autorki na nurt, w jakim ten oto zlekceważony przez nią pisarz zwykł tworzyć. Jeśli szukasz opisów przyrody, polecam "National Geographic". Hemingway'a czyta się z innych powodów.
Skromną ironię mozna wyrażać równie interesująco, nie krzywdząc przy tym prawideł ortografii rodzimego języka.
Nazwisko Paulo Coelho mówi już samo za siebie. Sama spłaszczyłaś swój gust do HP. Tylko po co Ty się tak rzucasz od razu? To są przecież tylko książki. Pozdrowienia.
Książka do czytania na czczo. Literackie pobudzenie wymiotów.
Celtycki Aniele, coś mi się widzi, że pojęcie egzystencjalizmu jest Ci obce. Szkoda. Książkę Camusa znajduję jako świetną. Tobie zaś polecam Harry'ego Pottera, sporo akcji, bohaterowie łatwi do rozszyfrowania- to jest to!
Och, to tylko argumentacja blondynki, nie ma się czym przejmować, zapewniam. Jeśli jednak miałabym rzec jeszcze słowo w tej dyskusji- Olga Tokarczuk pisze coraz słabiej. Nigdy wprawdzie nie błyszczała stylem, ale przynajmniej konstrukcja fabuły była istnym świecidełkiem. Tymczasem opowiadania, które przecież powinny być małymi perełkami- a więc formami doskonałymi, są wybrakowane. Brakuje w nich przemyślanej konstrukcji, za dużo psychologicznych ...
Tendencyjna to jest... ta opinia, jakkolwiek by nie mówić o Potterze, Droga Pani.
Czyli jednak ktoś tu jeszcze ma odwagę stwierdzić, że król jest goły! Brawo! Katarzynie Grocholi mówimy NIE!
De gustibus etc... Ale nie zgadzam się z Panią. To jedna z lepszych pozycji, dlatego, że jest prawdziwa. Co Pani woli? Hipokryzję polukrowaną patetyczną historyjką czy prawdę niesłodzoną? Mnie się widzi, że tu właśnie zasadza się wartość tej książki. Kertesz nie jest cukiernikiem, żeby lukrować, ale pisarzem w służbie gorzkiej rzeczywistości- i chyba za to dostał Nobla, nieprawdaż?
Brawo, brawo, brawo!!!
O co chodzi z tymi brodawkami? To miał być jakiś fetysz dla cesarza?
Rzetelna recenzja. Kawał dobrej roboty :-)
Niezbyt rozumiem, do czego pijesz. Ja Prusa lubię i bronię oto swojego zdania. Jeśli masz coś przeciwko mnie albo niemu- trudno, miej. Ale wyrażaj się jaśniej, Miła Panno.
Mnie się widzi, że Wharton jest wybitnie nudny. Przeżuwanie po wielekroć jednej fabuły (pean na cześć życia malarza) nuży czytelnika. Amerykańskie knoty.
Przecież mam prawo głosu, nieprawdaż?
Czytanie książek jest "niemęskie"? A to dopiero... Co w takim razie jest męskie?
A ja myślę, że Bolesław Prus na takie dictum w grobie się przewraca.
Pullman jest dobry. Nawet bardzo dobry. To zadziwiające, że z tak dużym opóźnieniem pojawia się w Polsce.
A "Emancypantki" Pani czytała? Albo "Faraona"?
Bolesław Prus nie jest dla dzieci, tu zgadzam się z przedmówczynią. Jednakże sugerowanie, jakoby konieczne było 'zapominanie' nowelistyki Prusa, jest co najmniej śmieszne i uwłacza nie tylko dobrej opinii pisarza, ale i Pani, która najwyraźniej sama nie dorosłaś do tej literatury.
Dojrzałe psychicznie nastolatki? A kto to taki?
Barańczak jest gigantem- i ja sobie myslę, że z całej Nowej Fali to on faktycznie rozwinął talent najpełniej. Szkoda, że tacy ludzie siedzą sobie na Harvardzie zamiast na uniwerku poznańskim.
Czy mi się tylko wydaje, czy ten 'opis z okładki' jest monstrualnie zamotany?
A ja chylę czoła przed Panem- właśnie oddałam do biblioteki "Wahadło", bo nie mogłam sobie poradzić z tekstem. Zbyt naukowy. Zbyt postmodernistyczny. Z pewnością genialny, ale tego już nie sprawdziłam. Tym niemniej- wierzę Panu na słowo.
Sentymentalne bzdury...
Wstyd się przyznać- podobała mi się ta książka, chociaż Sosnowskiego można by postawić obok J.L.Wiśniewskiego, czyli dość nisko... Obaj pisarze mają, jak się wydaje, bardzo podobny styl. I też słodzą niemiłosiernie. "Apokryf" dobry jest na weekend pod chmurką. Albo jako przedsesyjny odmóżdżacz ;-)
Myślę sobie.. to jest chyba jedna z najsłabszych książek Tokarczuk. Chociaż, przyznaję, czytając opowiadania "Profesor andrews.." popłakałam się ze śmiechu. Reszta książki trąci jednak jakąś niewyjaśnialną pretensją- do czego? o co? Nie wiem, ale "Gra" widzi mi się ciężkostrawnym kawałkiem literatury.
Po lekturze tej opinii mogę tylko napisać- błagam!!! Nie czytajcie tego!!
Ale numer- Bóg jest kobietą! Czyżby Coelho oglądał "Seksmisję"??
Mądrzy mężczyźni, piękne kobiety, tajemmnice- i przyspieszony kurs medycyny. Robin Cook jest nudny. Tłamsi czytelnika w zagadkach natury medycznej, po wielekroć przeżuwa podobne konstrukcje fabularne. Po "Toksynie" już chyba nic mnie nie zdziwi. Wszak w każdej książce Cooka mamy to samo.
Rushdie nie jest pisarzem, którego czyta się równie łatwo, jak np. Whartona. Przez "Szatańskie wersety", przyznaję, nie udało mi się przebrnąć. Ta recenzja jest na tyle dobra i kusząca, że dam Rushdie'mu drugą szansę :-)
Dziękuję, ale spóźniła się Pani. Zaliczyłam to całe wieki temu.
Och, ja w takim razie też chylę czoła przed tobą, bo jednak bywam za bardzo napastliwa. No cóż. De gustibus non est disputandum. Pozdrowienia.
A może "AlCHemia AlCHemika", co? Oto głębia popełnionych przez Panią błędów ortograficznych jest komentarzem do głębi tej książki. Nieciekawe. I jedno, i drugie.
Użytkownicy polecają:
Dodany: 20.01.2024 09:11
Autor: zielkowiak
Humboldt – to dopiero był gość! Gdyby zaproponował mi udział w jednej ze swoich wypraw, rzuciłabym wszystko i pojechała. To temu człowiekowi zawdzi (...)
Dodany: 14.01.2024 08:08
Autor: dot59
Ależ to była lektura! I nie dlatego tak mówię, że na punkcie literatury z PRL w tytule mam lekkiego bzika (a mam go, bo stwierdziwszy, że pokaźna częś (...)
Dodany: 28.11.2023 15:10
Generalnie ani kryminał retro, ani kryminał cokolwiek humorystyczny nie wzbudzają we mnie automatycznej chęci natychmiastowego przeczytania, a jeśli s (...)
Dodany: 02.12.2023 11:17
Autor: Marylek
Oniryczna, na wpół bajkowa opowieść o fascynacjach i strachach dzieciństwa, o tym, jak zostają z nami na całe życie, kształtują postrzeganie świata i (...)
Dodany: 09.11.2023 08:52
„Nikt nie woła” to powieść, której w PRL nie sposób było przeczytać, bo przecież nie drukowano literatury, w której dałoby się znaleźć cokolwiek rzuca (...)
Redakcja poleca:
Dodany: 14.04.2024 21:41
„Srebrzysko” określa autor w podtytule „powieścią dla dorosłych”. Jak dorosłym trzeba być, żeby wyrzec się buntu, zdecydować się nadstawić przysłowiow (...)
Dodany: 02.04.2024 21:51
Autor: fugare
Fantastyka naukowa to nie był nigdy mój ulubiony gatunek literacki, filmowy zresztą też nie, ale bardzo dobrze przechowałam, a nawet pielęgnuję pewne (...)
Dodany: 23.03.2024 09:19
Autor: Meszuge
Ze względu na ogromną liczbę przypisów i cytowanych materiałów źródłowych jest to najprawdopodobniej najbardziej rzetelna biografia Feliksa Dzierżyńsk (...)
Dodany: 09.03.2024 20:02
Autor: jolietjakeblues
Jesteśmy pokoleniem poszukiwaczy, my, obecni pięćdziesięciolatkowie, z których wielu miało to szczęście, że dzięki odwadze, inteligencji, talentowi sw (...)
Dodany: 03.03.2024 09:31
Breece D'J Pancake, a właściwie Breece Dexter John Pancake (pancake – naleśnik; dziwaczny zapis imienia był wynikiem błędu w The Atlantic Monthly, gdz (...)