Lupus in fabula - użytkownik BiblioNETki

Ja chyba śnię. Po pierwsze to w ogóle mniej istotne, naważniejsza jest jakość literacka, a tu Martin nie ma żadnego startu do Sapkowskiego, plasuje się kilka lig poniżej. Jednym dynamicznym dialogiem, opisem spięcia, czy krótkim rysem nowej postaci AS wprowadza wiecej informacji i emocji, niż George całymi długaśnymi akapitami swojej poprawnej, lecz drewnianej prozy. Ale po drugie, to przecież właśnie świat Sagi bije na głowę świat Martina po...

Nie, to pisarze zupełnie innego typu i kalibru. Sapkowski jest prawdziwym mistrzem słowa, przy tym erudytą i niesamowicie sprawnym graczem na emocjach. Pierwsze opowiadania to jeszcze wprawki debiutanta (które jednak koniecznie trzeba po kolei przeczytać), kilka innych prawdziwe perełki, ale sama powieść to już mistrzostwo świata; nikt w XX wieku na całym świecie nie potrafił tak pisać literatury popularnej, jak on napisał pięcioksiąg (a w sumi...

Jeśli chodzi o sławę, to trochę racja, Sapkowski za dużo już poplątał. W czasach "przed strzygą" Geralt był tylko jednym z wiedźminów, a sami wiedźmini niezbyt znani, trafiały się przecież często okolice, gdzie takowego stworu nigdy nie widziano. Dopiero "po strzydze" stał się sławnym w całym świecie Białym Wilkiem. Natomiast odnośnie Yennefer wszystko się zgadza. Oni rozstawali się kilkakrotnie, a opowiadania z tomu "Ostatnie życzenie" dziej...