Piękne czy wierne?
Mówi się, że przekład literacki jest jak kobieta - albo piękny, albo wierny. Innej możliwości podobno nie ma. Ciekawe, kto ukuł to hasełko? Być może jakiś złośliwy mężczyzna. O ile w życiu ta sentencja raczej się nie sprawdza, o tyle należy jej oddać słuszność, jeśli idzie o literaturę.
Kto nie znałby "Kubusia Puchatka"? Pytanie oczywiście retoryczne. "Kubuś…" Ireny Tuwim to rzekomo przekład piękny, ale wierny ma być przekład Moniki Adamczyk-Garbowskiej. To właśnie jej wersję przygód "Winnie the Pooh" (autor? A.A. Milne, oczywiście!) trzymam przed sobą. Zatytułowana jest wielce oryginalnie - "Fredzia Phi-Phi". I jak tu się nie roześmiać, jak Miś może nazywać się Fredzią?! Okazuje się, że może. Znajdujące się w tytule oryginału imię Winnie to zdrobnienie do Winniefredy!
"Tak czy owak jest już na dole i może zostać wam przedstawiony. Fredzia Phi-Phi.
Kiedy po raz pierwszy usłyszałem jego imię, powiedziałem to, co wy właśnie zamierzacie powiedzieć:
- A ja myślałem, że to chłopiec.
- Ja też - odparł Krzysztof Robin.
- W takim razie nie możesz nazywać go Fredzią.
- Nie nazywam.
- Przecież powiedziałeś…
- To jest Fredzia Phi-Phi. Nie wiesz, co to znaczy?
- Aha, no tak, teraz już wiem - odparłem szybko. - I mam nadzieję, że wy też wiecie, bowiem jest to jedyne wyjaśnienie, jakie otrzymacie."
Scenki tej oczywiście nie ma w "Kubusiu Puchatku".
"Fredzia Phi-Phi" jest mniej dziecięca od "Kubusia…". Język został zauważalnie uwspółcześniony, a czytelnicy przyzwyczajeni do wersji prawidłowej i jedynej (oba określenia z przymrużeniem oka) nie odnajdą tu Kłapouchego, tylko Ijee (Eeyore), Krzysia, tylko Krzysztofa Robina, Mamy Kangurzycy i Maleństwa, ale Kangę i Gurka. Tropi się tu łysicę i łesicę, poluje na Sonia. Piosenki - faktycznie bliższe oryginału - zostały pozbawione wdzięku.
Ciekawym przykładem różnic może być ten fragment (choć zaprzecza on teorii o dosłowności i wierności "Fredzi..."):
"Fredzia Phi-Phi":
"- Nic, nic, Misiu Phi, nic takiego. Nie możemy wszyscy, a niektórzy nie. To wszystko.
- Czego nie możemy? - spytał Phi pocierając nos.
- Wesołość. Taniec i śpiew. Mało nas, mało nas do pieczenia chleba."
"Kubuś Puchatek":
"- Nic, Kubusiu Puchatku, nic. Nie wszyscy mogą i któryś z nas nie może. I w tym cała rzecz.
- Czego nie może? - zapytał Puchatek drapiąc się w nos. - Co masz na myśli?
- Szaleństwo. Śpiew i taniec… Ot, przechadzamy się wśród morwowych krzewów."
"Winnie the Pooh":
"- Nothing. Pooh Bear, nothing. We can't all, and some of us don't. That's all there is to it.
- Can't all what? - said Pooh, rubbing his noise.
- Gaiety. Song-and-dance. Here wo go round the mulberry bush."
Irena Tuwim stworzyła piękną opowieść. Książka w jej tłumaczeniu jest opowieścią ponadczasową. Wersja Moniki Adamczyk-Garbowskiej to ciekawostka, która może mieć problemy z uwiedzeniem kogokolwiek - czy to dziecka, czy dorosłego. "Kubusie…" ilustrowane były przez E.C. Sheparda. Wydawca "Fredzi…" posunął się tak daleko, że nawet obrazki musiał mieć własne…
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.