Dodany: 26.01.2010 00:28|Autor: mb1inez
Jak łatwo się zapomnieć...
Czasami na naszej drodze spotykamy książki, które nie pozwalają się odłożyć na długo. Są to książki, które kuszą nas swoimi pożółkłymi stronicami, chociaż są nowe; książki, które każą przewracać stronę po stronie, chociaż ich zakończenie jest do bólu przewidywalne; książki, które wywołują wciąż nowe i żywe emocje, chociaż przefiltrowały je już miliony czytelników. Ja spotkałam taką książkę u schyłku minionego roku i zapomniałam się zupełnie... Mój zegar odmierzający dzień i noc poplątał wskazówki, przez co zaniedbałam parę obowiązków i osób. Ale pewnie każdy doskonale zna to uczucie, kiedy nie chce się odrywać od czytania ani na chwilę, ale równocześnie ostatnia strona straszy zakończeniem opowieści… Taki mały dylemat czytelniczy.
Myślę, że losy Jane Eyre nie do końca były takie dziwne. Były raczej skonstruowane wokół sprawdzonego schematu: miłość natrafia na przeszkody, a dobro i prawda ostatecznie zwyciężają. Jednak tym, co odróżnia tę XIX-wieczną powieść od popularnych harlequinów jest magiczny świat słów wyczarowany piórem Charlotte Brontё. Świat i portrety, które nakreśliła w swojej powieści są barwne i wielowymiarowe. Jane to nie blada, chorowita i skłonna do omdleń ślicznotka, ale silna, pewna swoich osądów i gotowa walczyć o swój honor do upadłego… brzydula. Dzięki Brontё wiemy dokładnie, co kłębi się w główce Jane, jakie targają nią uczucia. No i pan Rochester. Nie jest on typowym amantem: mało urodziwy, ponury, mrukliwy i do tego skrywający straszną tajemnicę. Chociaż już dawno mam za sobą okres szczenięcych zauroczeń, uwielbiam męskich bohaterów, którzy nie do końca są perfekcyjni: Rhetta Butlera, Heathcliffa, a teraz Edwarda Rochestera. Jednemu brakuje urody, inny to krętacz, a jeszcze inny zaprzedał duszę diabłu. Ale każdy z nich kochał miłością tak wielką i szaloną, jaką chciałaby być kochana każda kobieta. Bez rozumu, bez opamiętania, dumnie i zgubnie.
Jane była sierotą bez urody i grosza przy duszy, uzależnioną od dobrej woli innych ludzi, do tego obdarzoną dość niepokornym charakterkiem i silną potrzebą postępowania zgodnie z sumieniem. Wiele z wyborów Jane trudno poprzeć: no bo jak można porzucić miłość w potrzebie, nawet gdy moralność trochę pogubiła się po drodze? Przecież nie wszystko w życiu jest białe albo czarne. Jak często musimy wybierać między różnymi odcieniami dobra i prawdy? Jane Eyre widziała świat w dwóch kolorach.
Może niektórzy się zdziwią, że "Dziwne losy Jane Eyre" mogą wywołać takie wypieki na twarzy... Dla mnie wiktoriański świat zimnych konwenansów i tłumionych emocji to prawdziwa kraina zapomnienia. Nic tak nie działa na wyobraźnię, jak buzujące pod gorsetami i surdutami namiętności, które zawsze eksplodują - bądź miłością, bądź nienawiścią. Bo wszystko jest tam zawsze białe albo czarne.
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.